Panie premierze, chciałbym…
29/01/2012
614 Wyświetlenia
0 Komentarze
24 minut czytania
– Chciałbym, aby wprowadzono karę śmierci lub dożywocia dla urzędników państwowych. Dla tych, co swoimi działaniami przynoszą straty obywatelom i swojemu narodowi. Tym, którzy notorycznie kłamią i zabawiają się za pieniądze podatników w hipokryzję.
Mała uzdrowiskowa miejscowość, schowana w bajecznej dolinie w Kotlinie Kłodzkiej. O tej porze ruch prawie zamarł. Polska jesień, w tym roku bardzo łaskawa dla wielu. Późnym wieczorem siedzieliśmy w kawiarence, nazywanej wiele lat wstecz "Akwarium". Z racji swojego ówczesnego wyglądu. Zmiana właściciela wprowadziła nie tylko zmiany w wyglądzie, lecz narzuciła odmienny nastrój….. Sentyment do tego miejsca jednak pozostał……
"Do stolika podeszła kelnerka. Zebrałem od przyjaciół zamówienie i przekazałem młodej dziewczynie. Poza naszym przyjacielem, który w zamyśleniu wpatrywał się w dal.
– Co chciałbyś, Pit? – zapytał najbliżej siedzący Miguel, Hiszpan o wesołym usposobieniu, może czasem aż nazbyt.
Przyjaciel milczał. Spojrzał na przyjaciela, to na kelnerkę. Znał ją chyba dobrze. Od blisko trzydziestu lat corocznie bywał tu z parodniowa wizytą.
– I would like… – zamilkł, zreflektował się. Spojrzał na kelnerkę, uśmiechnął się. – Dla mnie to, co zawsze. Dziewczyna kiwnęła głowa i odeszła.
– Miguel, chcesz wiedzieć co chciałbym?
Wszyscy spojrzeliśmy na niego.
Oparł się o stolik. Patrzył przez duże oszklone okna gdzieś w ciemną dal. Może na otaczające uzdrowisko wzgórza.
– Chciałbym, aby wprowadzono karę śmierci lub dożywocia dla urzędników państwowych. Dla tych, co swoimi……..
Patrzyliśmy zaskoczeni i zdumieni na niego. Nie docierały do nas jego słowa. Powoli jednak….
……. działaniami przynoszą straty obywatelom i swojemu narodowi. Tym, którzy notorycznie kłamią i zabawiają się za pieniądze podatników w hipokryzję.
Chciałbym, aby zapanował równość między urzędnikiem a obywatelem. Jeśli obywatela obowiązują jakieś taryfy mandatów, grzywien to urzędnicy też powinni podlegać podobnemu kodeksowi kar i grzywien.
Wszyscy urzędnicy, politycy obowiązkowo mają odpowiadać za swoje czyny i działania własnym majątkiem. I ponosić na równi z obywatelami odpowiedzialność.
Chciałbym obowiązkowo wprowadzenia kolonii karnych dla polityków, którzy bezczelnie składają kłamliwe obietnice wyborcze. Co niektórym obcinać język i kierować do prac przy naprawie rowów melioracyjnych, wałów powodziowych, autostrad, naprawy dróg, zbierania odpadów. Prawo to miałoby obowiązywać wszystkich członków partii, począwszy od przywódcy a skończywszy na szeregowym członku każdej zarejestrowanej partii.
Do kolonii karnych wysyłałbym też tych, co tworzą absurdalne prawo.
Powoli docierał do nas sens jego wypowiedzi.
….. chciałbym, aby policjanta, który umorzył śledztwo pisząc o niskiej szkodliwości czynu – okradano dziesięć razy dziennie z jego majątku rzeczami o wartości poniżej 250 zł ( prawo polskie poniżej tej kwoty przewiduje umorzenie dochodzenia – przyp. aut.). Nawet, gdy jego koledzy znajdą sprawcę, chce aby te wszystkie kradzieże umorzono a złodzieja wypuszczono na ulice.
Chciałbym, aby prokuratora, który nie czytając akt umarza śledztwo spotkało to samo. Złodziej okradł go sto razy. Sędziemu, który wypuścił bandytę mimo twardych dowodów pobito i okradziono tego samego dnia. Aby następnego dnia inny sędzia ponownie wypuścił zbira w jednym celu. Powtórzenia dnia wczorajszego.
Chciałbym, żeby komendantowi policji próbowano się włamać do biura a śledczy mimo nagrań z kamer stwierdzili, że złodziej szukał dzwonka. Nie włamywał się.
Życzyłbym sobie, aby policjanci zanim kogoś uderzą, występowali w charakterze sparring partnerów u zawodowych bokserów a siłę swoich butów nie sprawdzali na bezdomnych w "czarnych pokojach" ( pokoje bez kamer, służą do przesłuchań – od aut.), lecz spróbowali na sobie.
Chciałbym, aby komendantowi straży miejskiej wielkopolskiego miasta, który odmówił pomocy starszej kobiecie wracającej z chemioterapii a który powołuje się na jakieś durne przepisy spotkało to samo. Czyli zachorował na raka i pięćset metrów szedł pieszo po każdym zabiegach, w deszczu, w zawiei po oblodzonym chodniku do domu, na czwarte piętro. I aby wszyscy z jego bloku wyglądali przez okna i patrzyli na jego „marsz prawa”. I tak przez dziesięć lat.
Chciałbym, aby lekarzowi, który "gdyba" podczas badania pacjenta zamiast postawić właściwą diagnozę, spotkało coś podobnego. Niech zachoruje na wyrostek robaczkowy a jego własny kompan z dyżuru wytnie mu wątrobę, nerkę i palce u lewej stopy. Wyrostek niech zostawi. Potem niech czyta codziennie jak naczelna rada lekarska przysyła mu pismo z tekstem – " Szanowny Panie, to był błąd w sztuce lekarskiej, zdarza się. Nie widzimy powodu do jakichkolwiek działań przeciw lekarzowi". I niech do końca swoich dni szuka w tym piśmie jednego z słów – "Przepraszam".
Chciałbym, aby wprowadzono ustawę zobowiązującą wszystkich urzędników, w tym prezydenta, premiera, ministrów, posłów, senatorów i pozostałych do wprowadzenia w ich mózgi i używania słowa "Przepraszam". Wprowadzić szkolenia, egzaminy na ich koszt w celu prawidłowego używania tego wyrazu. Pod wysoka karą więzienia czy grzywny. Bezwzględnie.
W tym celu wprowadziłbym obowiązkowy zabieg chirurgiczny każdej osobie, która rozpoczyna pracę jako urzędnik. Polegałby on na chirurgicznym wycięciu blokady umysłowej i fizycznej, która uniemożliwia korzystanie z używania tego wyrażenia w stosunku do mieszkańców. Co pół roku wysyłałbym na odpowiednie badania lekarskie.
Chciałbym widzieć wszystkich urzędników, polityków na zajęciach z zakresu etyki. Niech zdają egzaminy teoretyczne i praktyczne. Co pół roku.
Czy ujrzę kiedyś celnika, urzędnika urzędu skarbowego, który odpowie za swój błąd swoim majątkiem i zapłaci za wyrządzone szkody odpowiednim odszkodowaniem? Ilu z nich chodzi dumnie i bierze wysokie apanaże mimo, że sąd wydał wyrok mówiący o „wyjątkowo szkodliwej głupocie, nadinterpretacji prawa i działaniach danego urzędnika”? Ile firm, ludzi zdewastowano psychicznie i finansowo wyniku takiego prawa podatkowego? Czas, aby wszyscy byli równi wobec jednego prawa.
Chciałbym, aby tzw. eksperci rządowi, a także inni pochodzących z różnej maści "naukowych" instytutów, biur prawnych, uczelni zanim zrobią jakąś ekspertyzę, przeszli kilkunastoletnie zajęcia praktyczne z danego tematu. Na koniec wykazali się właściwymi rozwiązaniami. Mam dosyć ich „porąbanych teorii” o idealnym zarzadzaniu krajem, które mają się tak do rzeczywistości jak pięść do nosa.
Tym, którzy nazywają siebie „cudownymi twórcami wizerunku” czy public relations polityków, życzyłbym aby wreszcie zrozumieli, że ich praca nie polega na tuszowaniu czy ukrywaniu przed opinią publiczną „debilnych umysłów i wyglądu”, lecz na wychowaniu tych osób. Na likwidacji ich wad i wzmocnieniu ich zalet. Public relations to nie tuszowanie, zamalowywanie nędzy umysłowej. To coś odmiennie innego. Niech PR zaczną siebie szanować.
Byłbym wdzięczny za to, gdyby poseł, jego asystent czy inne powiązane z nim osoby zanim pomyślą o wprowadzeniu narkotyków do wolnej sprzedaży, obowiązkowo przez okres minimum jednego roku pracowali przez całą dobę w ośrodkach leczących narkomanów, chorych na AIDS. Tam mieszkali i żyli. Niech na własnej skórze poczują, co robi to świństwo, które tak pięknie chwalą i chcą zalegalizować. Niech zobaczą, co potrafi zrobić głowa narkomana z otynkowana ścianą takiego ośrodka. Jak wygląda tam cisza nocna, ile wysiłku psychicznego, fizycznego kosztuję opieka nad tymi ludźmi.
– Byłbym…….
Kelnerka odeszło, coś zapisując. Zauważyłem, że rozmawia z drugą osobą za barem.
……… ich śmierć.
Chciałbym, aby producenci żywności zanim wypuszczą swój "towar", zapchlony różnymi chemikaliami, sami z swoimi rodzinami jedli przez okres minimum pięciu lat. Potem szczegółowe badania i jeśli nie ma zmian w ich organizmach, nawet w jednej komórce, dopuścić do obrotu produkowane przez nich mięso, mleko, sery, jaja, parówki. warzywa, owoce czy alkohole. Nawet strach jeść zwykły chleb w dzisiejszych czasach.
Mam już dość oglądania przed każdym zakładem przetwórczym kolejek cystern z różnymi chemikaliami.
To samo dotyczy urzędników odpowiedzialnych za żywność na rynku. Niech sami zjedzą a potem podpisują odpowiednie zezwolenia.
Do stolika podeszła kelnerka przynosząc zamówienie. Zdziwiło mnie, że przyjaciel nie otrzymał czegokolwiek.
– Chciałbym, aby eksperci od przyszłości narodu nim zaproponują wiek emerytalny, najpierw dożyli do tego wieku, wzięli łopatę do ręki i poszli budować autostrady. Stanęli za tokarką na swych chwiejnych nogach i pracowali przez bite osiem godzin. Po pracy wzięli od żon listę zakupów, poszli do sklepu a potem przygotowali posiłek dla całej rodziny, zrobili pranie i po północy poszli spać. Rano na piątą wstawali. I tak przez cały tydzień.
Byłoby miło, gdyby w tym wieku pobiegali za złodziejami, bandytami, wykonali operacje. Chętnie zobaczyłbym tego "speca od dziwacznego pojmowania rzeczywistości" za kierownicą autobusu, koparki czy za ladą w supermarkecie.
Chciałbym wreszcie zobaczyć jak potrafią rozwiązywać problemy w sposób logiczny i pasujący do reali a nie fantazjowali i brali za to niebotyczne pieniądze.
Chciałbym wreszcie zobaczyć prawdziwe dziennikarstwo. Media, które stoją na straży etyki, równości, wolności. I walczą o te wartości w sposób bezwzględny i twardy oraz skuteczny. Promują rozum i logikę w działaniach na rzecz rozwoju narodu. Normalnego rozwoju, a nie takiego, gdzie uczciwy człowiek nie ma środków do życia i coraz bardziej zaczyna myśleć o ucieczce z tego kraju lub stania się złodziejem lub bandytą.
Kątem oka zauważyłem zgrabną młodą osóbkę z mała tacą. Przystanęła i słuchała.
– Niezmiernie uradowałyby wieści, że właściciel, przedsiębiorca każdej firmy bierze wypłatę, jako ostatni. Po wypłaceniu pensji pracownikom, zapłaceniu kontrahentom, podatków i podzieleniu na przyszły okres to, co zostało byłoby jego. Nie inaczej.
Nie chcę już patrzeć na znaczną część studentów, którzy zamiast rozwijać swój umysł, topią swoje najlepsze lata w narkotykach, alkoholu czy idiotycznych zabawach. Na wykładowców czas wybrać ludzi, którzy wprowadzają nowatorskie metody nauczania. Pasjonatów a nie wyblakłych w swej postaci gburów, cwaniaków materialnych czy zmieszanych ideologicznie idiotów. Dosyć mam już zarozumiałych, aroganckich, zasklepionych w swoich skorupach, ubranych w podłe dresy profesorów, doktorów czy asystentów, którzy zanudzają na wykładach czy ćwiczeniach.
– Chciałbym, aby ludzie na całym świecie zrozumieli, że banki i rynki finansowe w obecnym świecie to prehistoria, archaizm myślowy i umysłowy obecnego establishmentu. To jeden z głównych powodów zacofania wielu gospodarek świata i miliardów ludzi na świcie. Ten współczesny potwór nie jest źródłem rozwoju, lecz przyczynia się wydatnie do niszczenia wielu kultur, narodów. To banki są odpowiedzialne za wiele mordów dokonywanych na niewinnych i uczciwych ludziach w współczesnym świecie. To hamulec rozwoju ludzkości.
– Koniecznie oddzielić polityków od przedsiębiorców, szczególnie tych majętnych, którzy mają tylko jedno im do powiedzenia – "Mamy niewolników, zaróbmy więc razem". Niemożliwe jest, że spędzają oni więcej czasu na prymitywnych rozmowach z tymi ludźmi, o niskich wartościach etycznych, a nie mają czasu na problemy narodu. Budzą się wtedy, gdy nad ich głowami wisi miecz Damoklesa. Nie chcę takich parszywych mgławic kłamstw i hipokryzji.
– Zlikwidować immunitet poselski. Ten przepis prowokuje zbyt wielu do zachowań typowych dla bandyty czy gangstera. Chroni cwaniaków, arogantów, chamów intelektualnych i nie zmusza do uczciwej i rozumnej pracy, lecz daje ochronę przy różnego rodzaju machlojkach czy zaspokojeniu patologicznych cech ambicjonalnych. Człowiek prawy, uczciwy nie widzi żadnej potrzeby specjalnej ochronny swej godności i honoru. Jego "immunitetem" jest odpowiedzialność, uczciwe czyny, mądra i sumienna praca na rzecz obywateli. Życie etyczne to jest właściwy "immunitet" i nikt z obywateli tego nigdy nie zakwestionuje. Immunitet to prymitywna, bezczelna forma ochrony ludzi słabych pod każdym względem. Miernych rozumem, rozsądkiem czy charakterem. To dla wielu prosta i wygodna droga do zwyrodnienia umysłu i zachowań.
Zlikwidowałbym też immunitet urzędniczy, bo takowy istnieje w każdym prawie.
Niech wszyscy urzędnicy, posłowie, prezydenci, radni rozliczają się z każdego grosza. Tak jak oni rozliczają obywateli, bez skrupułów i bezwględnie. Koniec z tajemnicami służbowymi, tajnymi dokumentami. Niedługo toaleta w urzędzie będzie objęta klauzulą tajności. Koniec z głupkowatymi minami i stwierdzeniami – "Nie mam wiedzy na ten temat" czy "Nic mi nie wiadomo".
– Chciałbym być dumny z swojego premiera, z rządu czy zgromadzenia. Chciałbym, aby krajem rządzili ludzie dorośli a nieskonsolidowana zgraja ignorantów, nieuków i cwaniaków z szerokim zapleczem i intrygantów.
Niech wreszcie dorosną do stawianych im zadań a nie tylko bezmyślnie mówią jakieś idiotyczne, pozbawione sensu teorię o stanie kraju i jego przyszłości.
Premierem niech stanie się osoba o wyjątkowej inteligencji, wartościach moralnych. Posiadającą pełną wiedzę na temat życia swoich rodaków. O szerokich horyzontach, wiedzy i przede wszystkim niebywale otwartym umyśle.
Wolnym od zastoju umysłowego, będącego stale w rozwoju, pracowitego na rzecz poprawy życia swojego narodu.
Dla mnie premierem musi być osobą, która nie tylko włoży kalosze czy sukmanę i pojedzie piękną limuzyna do miejsc tragedii ludzkiej. To za mało, aby być kimś ważnym w kraju. Trzeba śmiało i błyskawicznie sprostać powstałym problemom. Mądrze i przyszłościowo rozwiązywać.
Być premierem to nie tylko patrzeć i słuchać kiwając głową. To nie tylko rzucać ostre słowa. To przede wszystkim czyny. I to takie, które przynoszą natychmiastowe korzyści dla narodu. Nie garstce znajomym, kolegom z partii.
– Chciałbym się nie wstydzić prezydenta, premiera i innych rządzących, nawet tych, co zajmują miejsca w radach. Oni muszą zrozumieć, że są dla narodu, mieszkańców a nie dla dyscypliny partyjnej, majętnych "miernotokumpli" czy jakiegoś "pokręconego charyzmatycznie przywódcy". Nie stają się politykami tylko w jednym celu – powiększenia swojego „ego” i majątku.
Cieszyłoby mnie, gdyby wreszcie urząd miał szacunek wśród obywateli a nie budził lęk i strach. Nie może być, że wstęp do urzędu mają tylko znajomi urzędników lub skorumpowani przedsiębiorcy i podobni im petenci.
Na koniec chciałbym dwie rzeczy. Każdy z polityków, urzędników zanim obejmie urząd, niech przeżyje osobiście tylko to, co ja miałem okazję doświadczyć przez 12 lat życia w tym kraju. Dopiero wówczas życzyłbym sobie zobaczenia ich po drugiej stronie.
Milczał chwilę, w tle cicha muzyka, kilka osób z sąsiednich stolików z uwagą patrzyło na nas. Widocznie zagraniczni urlopowicze.
– Chciałbym wreszcie, aby ludzie uczciwi przestali się bać, schowali swoje „umiłowanie, cierpliwość, wyrozumiałość” i zaczęli działać. Chwycili jakieś pały, kije i pogonili bękartów cywilizacji, skonstruowanych inaczej, pokręconych umysłowo, chciwych, przerośniętych ambicjonalnie i wszelkich oszustów politycznych czy gospodarczych w czeluści ciemności. Inaczej się nie da. Dobre słowo i wyrozumiały czyn już nie wystarcza na tych „łobuzów”.
– Czy wiesz już czego chcę, Miguel? – spojrzał przenikliwie na przyjaciela.
– Na razie masz to co przyniosła tobie miła pani – z szelmowskim uśmiechem odciął się.
Kelnerka stająca od dłuższej chwili uśmiechnęła się. Postawiła przed przyjacielem filiżankę kawy z śmietanką i szarlotkę na gorąco z lodem.
– Thanks, this was beautiful. Cake on our the cost –uśmiechnęła się do niego.Ktoś podszedł do naszego stolika….”
spisał Paul Lomax listopad 2011