Pani premier Kopacz pomyliła obowiązki

Ostatnio pani premier wyraźnie pomyliła sobie obowiązki szefa rządu z obowiązkami partyjnego propagandzisty. Zwiększając swoje zaangażowanie w krytykowanie A. Dudy i promując swojego kolegę B. Komorowskiego na prezydenta daje nam do zrozumienia, że ważniejsza jest walka o władzę niż sprawowanie urzędu. Zresztą od ośmiu lat widzimy, że Platformie najbardziej skutecznie wychodziło zdobywanie władzy

Głównym zmartwieniem szefowej w Pałacu w alejach są pieniądze na obietnice wyborcze Andrzeja Dudy. Zamartwia się nasza pani premier, skąd wziąć pieniądze na darmowe przedszkola, obniżenie wieku emerytalnego, 500 złotych na każde dziecko, program pierwsza pracza, czy ulgi dla firm wspierających innowacyjne rozwiązania.

Pani premier zamiast okazywania rodakom swoich zmartwień i ciągłego pytania nas, a komu mam zabrać, powinna rozejrzeć się trochę wokoło i zamiast ostentacyjnego lekceważenia gościa, jakim był niewątpliwie premier Węgier Viktor Orban podyskutować z nim i dowiedzieć się w jaki to sposób kraj tak niewielki jak Węgry, w ciągu roku buduje 1000 kilometrów autostrad, w jaki sposób opodatkował sieć supermarketów, dlaczego nie zwiększył wieku emerytalnego, dlaczego na Węgrzech czterokrotnie wzrosła ilość miejsc pracy, czy w jaki sposób gospodarka węgierska utrzymuje 4 procentowy wzrost gospodarczy.

Odpowiedź na te i inne pytania pozwoliły by szefowej rządu zrozumieć, że polityka finansowa a la rostowski przez ostatnie lata była błędna i w imię polskiej racji stanu żądaniom MFW można i trzeba powiedzieć czasem NIE.

Przy takiej rozmowie z bratnim premierem pani E. Kopacz dowiedziałaby się, że można w imię rodzimych interesów powiedzieć , że nikt nie będzie nam dyktował, co i kiedy mamy prywatyzować. Zamiast martwić się na zapas, szefowa polskiego rządu mogłaby zorientować się jakie korzyści daje 16 procentowy podatek liniowy, czy wykup udziałów w sektorze bankowym i doprowadzenie do tego, że 52 procent banków znalazło się ponownie w posiadaniu państwa i kapitału węgierskiego. Rozmowa z kolega z Budapesztu mogłaby pani premier uświadomić w jaki sposób należy prowadzić politykę prorodzinną, czy też dbać o dochody polskich rodzin.

Ostatnie wybory pokazują, że naród nie godzi się na to, by obecna sytuacja trwała wiecznie. Pani premier nie powinna stawiać sobie i nam pytań, na które nie potrafi odpowiedzieć, bowiem po wygraniu wyborów przez Andrzeja Dudę, nowy prezydent będzie miał od jesieni nowego premiera, który nie powinien już mieć takich dylematów, czy rządzić krajem, czy uprawiać propagandę.

Adam Zawrat