Bez kategorii
Like

Pamiętajmy o rocznicy 17 września 1939 roku

16/09/2012
472 Wyświetlenia
0 Komentarze
16 minut czytania
no-cover

Pamiętajmy o rocznicy 17 września 1939 roku

0


 Władze „III Rzeczpospolitej” wyrzekły się prawa i obowiązku wobec Polski przypominania tej daty nie tylko okazjonalnie, ale przede wszystkim w stosunku do Rosji, spadkobierczyni z własnej woli po ZSRS. W pierwszym rzędzie obowiązkiem było podkreślenie w traktatach z Rosją, że do dnia dzisiejszego istnieje nie wyrównany rachunek za bolszewicką napaść w 1939 roku, złamanie obowiązujących traktatów, zabór terytorialny trwający do dziś, a nade wszystko wspólna z Niemcami hitlerowskimi zbrodnia mordów i grabieży dokonana na narodzie polskim.

Nie obciążamy za to wszystko odpowiedzialnością moralną narodu rosyjskiego, który wówczas znajdował się w bolszewickiej niewoli, ale pozostaje do spełnienia zadośćuczynienie za krzywdy ze strony państwa Federacji Rosyjskiej.

Świadomość tego stanu jest obowiązkiem nie tylko wobec historii, ale też wobec jeszcze żyjących osobiście pokrzywdzonych, a nade wszystko wobec całego polskiego narodu.

Niestety z realizacją tego obowiązku w postaci konkretnych rozwiązań musimy czekać nie tylko na odpowiednią koniunkturę międzynarodową, ale przede wszystkim na powstanie w Polsce rządu, który będzie w stanie podjąć się tego dzieła.

Są to problemy nie ulegające przedawnieniu, podobnie jak nie uległo przedawnieniu istnienie niepodległej Polski mimo przeszło wiekowej niewoli.

Dlatego też obowiązkiem prawdziwych elit intelektualnych narodu jest stałe przypominanie o tym, co się stało 17 września 1939 roku, obowiązek ten dotyczy przede wszystkim odchodzącego już pokolenia, które ten czas przeżyło.

Przy okazji przypominam, co napisałem w związku z tą rocznicą w ubiegłym roku:

„Ten dzień w pamięci ludzi, którzy go przeżywali był większym wstrząsem aniżeli wybuch wojny 1 września. Na niemiecką agresję byliśmy przygotowani od paru miesięcy, wprawdzie ludzie starsi i mający w pamięci doświadczenia z I Wojny Światowej uważali, że Hitler nie zaryzykuje wojny na dwa fronty mając na względzie skutki takiej wojny sprowokowanej przez Wilhelma II. Okazało się jednak, że Hitler również uległ złudzeniu, że Anglia nie przystąpi do wojny. Według wspomnień tłumacza Hitlera Schmidta zaskoczenie zebranych w dniu 3 września w kancelarii Rzeszy miało dramatyczny wyraz, a Goering wyraził je słowami: „niech nas Bóg ma w swojej opiece jak my tę wojnę przegramy”. Wszyscy byli wściekli na Ribbentropa, który wmówił Hitlerowi, że Anglia do wojny nie przystąpi.

Hitler chciał wojny z Polską, ale przeprowadzonej w tempie „blitzkrieg’u”, ażeby ewentualni alianci Polski nie mieli czasu na podjęcie jakiejkolwiek decyzji i żeby błyskawiczne zwycięstwo Niemiec spowodowało u nich przerażenie zmuszające do przyjęcia każdych niemieckich warunków. Do tego celu potrzebna mu była dwutygodniowa kampania w Polsce. Wypowiedzenie wojny przez Francję, a szczególnie przez Anglię było dla niego kompletnym zaskoczeniem. Nie chciał wojny z Anglią i dlatego odwołał po południu 25 sierpnia na wieść o podpisaniu traktatu wojennego angielsko polskiego rozkaz ataku na Polskę wyznaczonego na 26 sierpnia ryzykując katastrofę. Późniejsze działania Francji i Anglii, próby mediacji, a szczególnie żądanie odwołania polskiej mobilizacji, utwierdziły go w przekonaniu, że alianci nie wystąpią. Po trzecim września obawiając się wypełnienia francuskich zobowiązań podjęcia ofensywy wszystkimi siłami w piętnastym dniu wojny naciskał na przyśpieszenie kampanii i w tym celu żądał od bolszewików wypełnienia zobowiązań współuczestnictwa w wojnie.

W tym momencie zaczęła się gra Stalina, który nie miał najmniejszego zamiaru brania udziału w wojnie tylko czekał na wykrwawienie się stron i zajęcie jak największej części Europy, czyli powrotu do niezrealizowanego planu z 1920 roku.

Czekał z bronią u nogi na rozwój wypadków, w przypadku podjęcia ofensywy przez Francuzów i ewentualnej przegranej niemieckiej wycofałby się z całej awantury wypierając się jakiejkolwiek współpracy z Niemcami, a szczególnie podpisania tajnego protokółu do paktu Ribbentrop – Mołotow. Ofiarą takiego rozwiązania padłby oczywiście Mołotow, a Stalin musiałby odłożyć swoje plany do następnej okazji.

Zdradziecka decyzja aliantów z Abbeville podjęta 12 września o zaniechaniu ofensywy, o której Stalin z całą pewnością był poinformowany, stworzyła nowe możliwości rozpoczęcia marszu na zachód.

Hitler mimo wielkich sukcesów w Polsce nie zdołał zrealizować zamiaru zdobycia Warszawy i zamknięcia kleszczy wokół armii polskiej. Po dwóch tygodniach, które miała trwać cała kampania tkwił pod Warszawą i nie rozstrzygnął bitwy nad Bzurą.

Równocześnie musiał część sił przerzucać z Polski na praktycznie bezbronny front zachodni / niepełne 25 dywizji/ w obawie przed francuską ofensywą.

Ponadto, wprawdzie ze względu na charakter wojny ruchowej z Polską straty bezpośrednie nie były wielkie, ale zużycie sprzętu, amunicji, a przede wszystkim paliwa były znacznie większe niż przewidywano.

Wszystko to składało się na niepowtarzalną okazję dla Stalina podjęcia wszystkimi dyspozycyjnymi siłami ofensywy przeciw Niemcom, a korzystając z pomocy armii polskiej można było dotrzeć do Berlina i osiągnąć to, co zostało dokonane dopiero w 1945 roku i za cenę potwornych strat. Tak postąpiłby prawdziwy patriota rosyjski kontynuując zamiary carskiej Rosji z1914 roku.

Poza brakiem zdolności przewidywania wypadków Stalin wykazał się zwykłym tchórzostwem, wystraszył się konfrontacji z Niemcami, chociaż nawet z tymi siłami, które skierował przeciwko Polsce miał nad nimi przewagę przede wszystkim w broni pancernej i liczbie zaangażowanych samolotów. Ponadto miałby wsparcie ciągle jeszcze posiadającej zdolność bojową armii polskiej. Mógł nawet korzystając z oswobodzenia Warszawy z niemieckiego oblężenia spowodować powołanie sprzyjającego mu rządu izolując w Kutach polskie władze.

Wybrał służalczą rolę wobec Hitlera nie zdając sobie sprawy, na jakie niebezpieczeństwo naraża swój kraj, co zresztą było mu obojętne, ale również siebie samego.

Ciągle tkwił w swoim rachunku dywizji i oceniał, że przewaga Francuzów i Anglików spowoduje powtórkę z I Wojny Światowej. Nie przewidział, że jego agitacja w kierunku osłabienia oporu francuskiego okaże się nadmiernie skuteczna i wystawi go na śmiertelne zagrożenie ze strony Niemiec.

Niezależnie od wszelkich dywagacji na temat rozwoju wypadków wsparcie Polski było rozwiązaniem najbezpieczniejszym, dawało bowiem szansę na opanowanie, jeżeli nie całych to przynajmniej znaczącej części Niemiec i umocnienie swoich wpływów w całej Europie środkowej. W społeczeństwach Europy zachodniej zyskałby propagandowo, jako wyzwoliciel i umocniłby swoje agentury przygotowując bezkrwawe zajęcie tych krajów, co było o tyle łatwiejsze od sytuacji w 1945 roku, że nie było w Europie Amerykanów, jedynej siły zdolnej do przeciwstawienia się bolszewickiemu pochodowi na zachód.

Kurczowo przywiązany do planu opanowania całej Europy po jej wykrwawieniu w długotrwałej wojnie wybrał wariant podziału łupów z Hitlerem sprowadzając się do roli służebnej. Za taką decyzję Rosja zapłaciła straszliwą cenę przeszło dwudziestu milionów ofiar, których ubytek do dzisiejszego dnia nie został zrekompensowany.

Uratował swoją skórę zawdzięczając zbrodniczej głupocie Hitlera, który nakazał mordowanie poddających się milionami sowieckich jeńców.

 

Dla Polski inwazja sowiecka była gorsza od niemieckiej gdyż w wojnie z Niemcami mieliśmy sojuszników, którzy, przynajmniej formalnie zobowiązali się do prowadzenia wojny do zwycięskiego końca. Podkreślał to Beck twierdząc, że w odróżnieniu od Czechów po ostatecznym zwycięstwie zasiądziemy do stołu, jako równorzędny sojusznik i będziemy decydować o kształcie traktatu pokojowego.

Przed Sowietami nie chroniło nas nic oprócz własnych bagnetów. Z góry można było przewidzieć, że przy pierwszej okazji bolszewicy złamią zawarte z nami traktaty, natomiast nieszczęśliwe sformułowanie w traktacie polsko brytyjskim w jego tajnym załączniku ograniczające pojęcie agresora do Niemiec, spowodowało zgubną dla nas niejasność sowieckiej agresji w relacjach alianckich. Daliśmy w ten sposób wolną rękę Anglikom w ocenie sowieckiej napaści na Polskę, a przecież jeszcze Adolf Bocheński ostrzegał, że w przypadku konieczności wyboru między Polską i Rosją Francja i Anglia staną po stronie Rosji. Mieliśmy tego dowody w czasie negocjacji traktatowych w Wersalu, a nawet w czasie wojny bolszewickiej w 1920 roku.

Również postawa Rydza, który podobno za namową brytyjskiego ambasadora nie wydał rozkazu obrony przed agresją sowiecką i nie uznał stanu wojny, przyczyniła się do wielu tragicznych w skutkach nieporozumień z oddaniem Lwowa bolszewikom na czele. Zdumienie może budzić fakt, że mimo dobrego działania polskiego wywiadu w Sowietach i informacji z innych źródeł, a nade wszystko znajomości stosunków sowieckich, władze polskie nie podjęły żadnych przygotowań na wypadek sowieckiej agresji w 1939 roku.

 

Agresję bolszewicką 17 września 1939 roku należy rozpatrywać w tych samych kategoriach, co niemiecką z 1 września. Sowiety występowały, jako sojusznik Niemiec i powinny być poddane temu samemu osądowi. Alianci zachodni na własną szkodę nie skorzystali z okazji i nie postawili tego zarzutu Sowietom w Norymberdze.

Sprawa nie jest jeszcze jednak zamknięta i dziś po upływie 72 lat ten zarzut przed międzynarodowym trybunałem może i powinien być postawiony wraz ze wszystkimi skutkami karnymi i cywilnymi. Wprawdzie Związek Sowiecki już nie istnieje, ale Rosja przejęła z własnej woli dziedzictwo po nim i w normalnym, praworządnym trybie powinna dokonać takiego zadośćuczynienia, jakie jest możliwe.

 

Poza skutkami prawnymi istnieje jeszcze osąd moralny, który stawia Sowiety w jeszcze gorszej sytuacji niż hitlerowskie Niemcy, które dokonały otwartej napaści „od czoła”. Natomiast bolszewicy zadali cios w plecy narodowi walczącemu nie tylko o swoją wolność, ale o obronę całego świata przed hitlerowskimi zbrodniami. Taka forma agresji jest w normalnym ludzkim pojęciu czynem najbardziej ohydnym. Niestety normalne pojęcia etyczne najwidoczniej ciągle są obce współczesnym władcom Rosji, którzy nie zdobyli się dotąd na właściwy moralny osąd tej zbrodni.”

 

Tyle tekstu ubiegłorocznego, ale przecież sprawa skutków agresji sowieckiej z 17 września 1939 roku jest aktualna i dziś.

Współcześnie władający Polską postępują tak jakby działali w obcym interesie. Dotyczy to również naszej historii, ale przecież dziedzictwo stalinowskie to nie tylko historia, ale również nasza obecna sytuacja. Powinno się o tym przypominać przy każdej okazji jak choćby niedawne podpisanie wspólnego orędzia przez patriarchę moskiewskiego i przewodniczącego polskiego episkopatu. Wymaga tego wspólny chrześcijański obowiązek ekspiacji i zadośćuczynienia.

0

Andrzej Owsinski

794 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758