Pan Piotr Juralewicz we wrześniu 1939 roku, jako dziewiętnastolatek, bronił przed hitlerowską nawałą, dwutorowej linii kolejowej w rodzinnych Marcinkańcach. W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r. z rodziną został deportowany do północnego Kazachstanu do, zamieszkałego przez Niemców, kołchozu „Nojes Leben” we wsi Rozowka. Spokojny, ale w kwestiach tego co się należy ofiarom mordu katyńskiego i zesłańcom – twardy i zasadniczy, bez zahamowań wypowiadający Swoją opinię, co jest w obecnej dobie cechą niezwykłą. Uczestniczy czynnie w prowadzonych przez niezależne Grono córek, synów i wdowy, staraniach o rozliczenie zbrodni katyńskiej przez Międzynarodowy Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
Pan Piotr Juralewicz we wrześniu 1939 roku, jako dziewiętnastolatek, bronił przed hitlerowską nawałą, dwutorowej linii kolejowej w rodzinnych Marcinkańcach.
W nocy z 12 na 13 kwietnia 1940 r. z rodziną został deportowany do północnego Kazachstanu do, zamieszkałego przez Niemców, kołchozu „Nojes Leben” we wsi Rozowka.
W połowie lata 1941 roku Pan Juralewicz został przerzucony do katorżniczej pracy na budowie nowej linii kolejowej Atbasar – Kartały – Akmolińsk.
Dzięki porozumieniu polsko – sowieckiemu Pan Piotr Juralewicz dostał kartę powołania do polskiej wojennej komisji wojskowej do Akmolińska.
Przydział do 10 Dywizji Piechoty 10 Baon Saperów, stacjonującej w miejscowości Ługowoje, pod granicą chińską.
10 Dywizja została przetransportowana z Krasnowodska do Iranu, do portu Pachlavi skąd dalej przez Irak, Jordanię, Egipt do Palestyny.
Pan Juralewicz został przydzielony do 3 Dywizji Strzelców Karpackich, a następnie do 8 Batalionu 1 Dywizji Pancernej Generała Maczka w Szkocji.
Od 1 grudnia 1942 r. do 30 czerwca roku 1943 przeszedł przeszkolenie w Szkole Podoficerskiej przy 1 Baonie Strzelców 1 Dywizji Pancernej w Weeting Hall Camp, ukończone z pierwszą lokatą.
6 lipca 1943 roku płk. Kardaszewicz d-ca 1 Baonu Strzelców nominuje go na stopień kaprala.
W szeregach 1 Dywizji Pancernej Generała Maczka Pan Juralewicz bierze udział w lądowaniu w Normandii w słynnym „Dniu D”. Był to krwawy rozrachunek z Niemcami – pięciogodzinna walka na bagnety, po której 8 Batalion zyskał nazwę „Krwawych Koszul”, a Niemcy nazwali ten Batalion – „Przeklęta Polska Czarna Dywizja”.
8 do 21 sierpnia 1944 roku Pan Piotr Juralewicz brał udział w Operacji Falaise.
1 Dywizja Pancerna wzięła wówczas w Wilhelmshawen 34 tysiące jeńców, w tym 1900 oficerów, 2 admirałów i 1 generała. Łupem wojennym stały się 3 krążowniki, 18 okrętów podwodnych, 215 mniejszych okrętów wojennych i około 250 dział.
Pan Piotr Juralewicz w tej bitwie Sam zdobył jeden czołg niemiecki „Panterę”. Mając już groźnie poszarpaną, w bitwie o Normandię, prawą rękę w ataku na nieprzyjaciela wyszarpał zębami zawleczkę granatu i zdążył celnym rzutem zlikwidować gniazdo niemieckiego karabinu maszynowego.
Walczył tak zaciekle, tak odważnie, że Jego brawurową odwagę zauważył angielski łącznik i wskazywał Go kilkakrotnie dowódcy do odznaczenia za męstwo.
Ciężko rannego Juralewicza samolotem przetransportowano do Szpitala Wojennego w Wallsal koło Birmingham.
Dowódca 8 Batalionu Krwawych Koszul płk Nowaczyński wydał kpr Piotrowi Juralewiczowi taką oto opinię: „Inteligentny, bardzo odważny i dobry Żołnierz, w boju spokojny i opanowany o charakterze prawym, zrównoważonym. W garnizonie bardzo dobry instruktor. Ogólnie bardzo dobry podoficer.”
W 1999 roku za „lata walki zbrojnej z najeźdźcami z honorem pełnioną żołnierską powinność uzyskał prawo do zaszczytnego tytułu: Weterana walk o Wolność i Niepodległość Ojczyzny” nadanego w imieniu Rzeczypospolitej Polskiej „Patentem Nr 14382”.
Przez Siły Zbrojne Rzeczypospolitej Polskiej i Prezydenta RP „na stopień podporucznika Wojska Polskiego” – został awansowany dopiero – dnia 30 października 2000 roku.
33 lata czekał w Polsce na przyznanie Mu renty inwalidy wojennego nr 7447 na podstawie dokumentów alianckich – angielskich, o których ważności zapewniał Pana Juralewicza polski konsul w Szkocji, wówczas gdy udawał się do Polski Ludowej.
Do Swojej walki w 1 Dywizji Pancernej Generała Maczka, generała, któremu Państwo socjalistyczne odebrało obywatelstwo polskie, dodał sprawę teścia Franciszka Krzemińskiego – Policjanta sanacyjnego, zamordowanego w 1940 r. w Twerze na życzenie „betiuszki” Stalina.
Pan Juralewicz ma bardzo wielkie zasługi dla Polski i dla Aliantów, ale nigdy nie był zaproszony na wielkie uroczystości w Normandii, na rocznicę „Dnia D” – Jego rocznicę.
O tym zasłużonym, bohaterskim Kombatancie pamiętają raz w roku tylko – w Anglii – honorując Go niewielką sumką gratyfikacji za Jego męstwo i to pozwala Mu na bardzo skromne życie w III Rzeczypospolitej okupionej Jego krwią.
Życiorys Pana Juralewicza to mały sygnał, że są wśród nas osoby walczące w Armii Andersa, biorące udział w bitwach, które sławi historia i o których powstają filmy, żyją żołnierze tej wielkiej wojny którzy mogliby opowiadać o swoich przeżyciach, dzielić się tą unikalną już wiedzą z Polakami. Żołnierze, którymi Polska mogłaby się szczycić – ale są zapomniani.
W 90 Rocznicę Odzyskania Niepodległości miasto Biskupiec nadało Mu godność „Honorowego Obywatela Gminy Biskupiec”.
W książkach: „III Dywizja Strzelców Karpackich” wydanej przez Związek Karpatczyków III Dywizji w Londynie w 1991 roku oraz „Generał Maczek i żołnierze I Dywizji Pancernej” wydanie londyńskiego Instytutu Polskiego i Muzeum im. gen. Sikorskiego znajdujemy nazwisko Piotra Juralewicza.
Spokojny, ale w kwestiach tego co się należy ofiarom mordu katyńskiego i zesłańcom – twardy i zasadniczy, bez zahamowań wypowiadający Swoją opinię, co jest w obecnej dobie cechą niezwykłą. Uczestniczy czynnie w prowadzonych przez niezależne Grono córek, synów i wdowy, staraniach o rozliczenie zbrodni katyńskiej przez Międzynarodowy Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu.
Poeta, barwnie opisujący Swoje przeżycia syberyjskie.
Napisz do nas jeśli w Twoim otoczeniu dzieje się coś, co wymaga interwencji dziennikarskiej redakcja@3obieg.pl
Jeden komentarz