Jak do tego doszło, że wymazywany z pamięci rtm. Witold Pilecki stał się idolem kiboli” – nie może się nadziwić gazeta niejakiego Adama Michnika ,)
I dalej w oparach naukowego absurdu próbuje udowodnić tezę, że „kibole", chyba jako ktoś gorszy od redaktorów z Czerskiej, nie mają prawa do bohatera walki z dwoma totalitaryzmami.
Ale czy nie jest tak, że wobec eksplozji zainteresowania „stadionowych bandytów" rtm. Pileckim „Wyborcza" próbuje przykryć swój – łagodnie mówiąc – zniuansowany stosunek do polskiego patrioty? Bo choć rotmistrz po 1945 r. nie nastawał na nową władzę z bronią w ręku, tak jak „Ogień" czy „Łupaszka", a szczególnie ci „mordercy" i „antysemici" spod znaku NSZ i NZW, to przez sam fakt politycznego oporu wobec sowieckiego zniewolenia był podejrzany. Bo przecież Polska została wyzwolona przez Bierutów, Bermanów, Romkowskich, Michników…
Bo gdyby „tylko" walczył z Niemcami, „tylko" poszedł dobrowolnie do Auschwitz, „tylko" jako pierwszy pisał raporty o Holokauście, wszystko byłoby OK. Ale on wobec „wyzwolicieli", czyli drugich, sowieckich okupantów, też zachował niezłomną postawę. W czasie śledztwa w areszcie przy ul. Rakowieckiej oprawcy „przekonywali" Pileckiego, aby namawiał do ujawniania się żołnierzy niepodległościowego podziemia. Tak jak zrobił to płk Jan Rzepecki, kierownik Biura Informacji i Propagandy Armii Krajowej w czasie niemieckiej okupacji, a po „wyzwoleniu" założyciel i pierwszy komendant Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość". Po niespełna 24 godz. spędzonych w mokotowskim areszcie Rzepecki ujawnił organizację i wszystkie jej tajemnice: archiwa, pieniądze, drukarnie, radiostacje. Wielu ludzi trafiło wtedy za kraty. Dziś nie ma wątpliwości, że Rzepecki nie był torturowany. W liście do Franciszka Niepokólczyckiego (następnego komendanta WiN-u) napisał: „Jest to wyjście jedyne, a zarazem korzystne, gdyż władze bezpieczeństwa rzetelnie dotrzymują obietnicy, że kto wezwania naszego do ujawnienia usłucha, ten nie będzie odpowiadał za swoją dotychczasową działalność i ani na chwilę nie będzie pozbawiony wolności – oczywiście z wyjątkiem tych, którzy przez swoją niemoralną i występną działalność wpędzili nas w takie położenie". Rzepecki – doświadczony konspirator – nie wiedział, że tym „niemoralnym" może się okazać każdy?
A co Pilecki na takie dictum? Bezpieczniakom odpowiedział: „Rzepeckiemu za to, co zrobił, prawdziwi patrioci naplują w twarz". Rotmistrz współpracy odmówił, został więc najpierw został zmaltretowany, a potem zamordowany. Czy ktoś taki może zostać bohaterem „Wyborczej"? Inaczej niż Rzepecki, który nie tylko uratował skórę – w 1956 r. wyszedł na wolność, a potem za cenę obecności na salonach poparł Gomułkę. Dziś, jak gen. Ścibor-Rylski, poparłby Platformę? Takie apele o ujawnianie się w 1945 r. i niebuczenie w 2012 r. są przez „elity" PRL-u i PRL-bis doceniane. Wystarczy wpisać się w klimat władzy, swoim przykładem – przykładem pożytecznego idioty – wmawiać nam, jak skomplikowane i niejednoznaczne są polskie losy i wybory. Dlatego to Rzepecki i Rylski będą pupilkami salonu, a nie Kuraś, Szendzielarz, Pilecki.
http://niezalezna.pl/31913-pilecki-nie-dla-kiboli
No bo jakże oni mają swoich "wyzwolicieli" : Bierutów, Bermanów, Romkowskich, Michników, Brystygierowe, Wolińskie, Różańskich i inną komunistyczną swołocz przywleczoną do Polski na ruskich tankach ze stepów Azji i Mongolii, jak więc takie ścierwa mają czcić zamordowanych przez siebie Fieldorfów, Pileckich, Szendzielarzy i innych którzy ginęli z okrzykiem NIECH ŻYJE POLSKA!! na ustach w ostatniej sekundzie życia i potem chowali ich potajemnie w bezimiennych grobach aby już nikt nigdy nie wspomniał i aby leżeli tam w pohańbieniu i zapomnieniu pokoleń, dlatego jest tym gnidom z Czerskiej nie w smak że, kibice co i raz wyciągają sektorówki na których widnieją jak żywi nasi bohaterowie Wolnej Polski i jako memento dla nich wydrukowane są ich nazwiska okryte wieczną hańbą z piętnami bandytów, zdrajców, zaprzańców i morderców, na wieczną hańbę i przypomnienie nierozliczonych zbrodni.
"My musimy komunizm wyniszczyć, wyplenić, wystrzelać! Żadnych względów, żadnego kompromisu! Nie możemy im dawać forów, nie możemy stwarzać takich warunków walki, które z góry przesądzają na naszą niekorzyść. Musimy zastosować ten sam żelazno-konsekwentny system. A tym bardziej posiadamy ku temu prawo, ponieważ jesteśmy nie stroną zaczepną, a obronną!". /Józef Mackiewicz dla mieniących się antykomunistami/