Bez kategorii
Like

Pakt fiskalny czy pakt neokolonialny?

09/02/2012
360 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Grecy muszą się przygotować na drastyczne oszczędności i na obniżki emerytur których przyszli zagraniczni pracodawcy nie chcą płacić. Jak i na długą drogę obniżania deficytu bilansu płatniczego za pomocą redukcji deficytu budżetowego.

0


 

Dzisiaj we wpisie “German Impatience With Greece Puts Merkel in a Corner” w Wall Street Journal wprost zawarta jest przestroga przed zbyt ultymatywnym stawianiem sprawy dalszego uczestnictwa Grecji w strefie euro. Gdyż wszelkiego typu twarde stanowiska utrudniają późniejsze znalezienie innego optymalniejszego rozwiązania. Zwłaszcza że problemu Grecji nie uda się rozwiązać poprzez ograniczenie budżetowe gdyż istotą kryzysu jest deficyt na rachunku bilansu płatniczego.
A okazuje się że ogłoszone nocne ustalenia (z którymi koniecznie należy zdążyć na dzisiejsze zaczynające się o 18.00 spotkanie Eurostrefy, nie mówiąc o tym że mają tam się znaleźć podpisy opozycji) zawierają również inne niepokojące uzgodnienia. Z podanych informacji wynika, że Grecy muszą się przygotować na kolejne drastyczne cięcia w sektorze publicznym (redukcja zatrudnienia w sektorze publicznym o 150 tys. osób do 2015 roku), ale nie tylko. Płaca minimalna ma zostać zredukowana o 22 proc., do 590 euro miesięcznie, a w przypadku ludzi w wieku poniżej 25 lat jeszcze ostrzej. A płace w sektorze prywatnym mają zostać zamrożone do czasu, aż stopa bezrobocia, która wynosi 19 proc., spadnie do 10 proc.
Przewidziano też kuriozum obcięcia o 15 proc. emerytur wypłacanych przez fundusze emerytalne banków, towarzystwa telefonicznego i przedsiębiorstwa energetycznego, co musi budzić niepokój. Czy nie oznacza to że szykujące się do przejęcia prywatyzowanych przedsiębiorstw koncerny zagraniczne już obecnie chcą zaoszczędzić na wydatkach emerytalnych w przyszłości. Na równi z ograniczeniem nakładów na dokapitalizowanie banków z której konieczności już się obecnie zdaje sprawę. Dla mnie nie jest również jasne w jaki sposób obniżki świadczeń finansowanych przez fundusze emerytalne przekładają się na oszczędności budżetowe i to w wysokości €600 mln o czym jest napisane w dzisiejszym artykule WSJ „Greek Finance Minister Heads to Brussels; Loan Talks Stall”.
 
Omawiany wielokrotnie „pakt fiskalny” tworzy niewątpliwe kuriozum instytucjonalne na poziomie UE, w którym będą się odbywały spotkania zarówno wszystkich krajów UE, jak i 25 krajów które podpisały „pakt fiskalny”, oraz 17 krajów Eurogrupy. Okazuje się że po wstąpieniu do UE państwa członkowskie muszą zabiegać, w pierwszej kolejności o dołączenie do krajów sygnatariuszy „paktu fiskalnego”, następnie „kręgiem wtajemniczenia” jest bycia członkiem strefy euro, a na koniec „wkręcenie się do” kręgu decyzyjnego Mer-kozy, by w końcu dymisjonując Niemcy stać się krajem który może demokratycznie cedować swoje zobowiązania. Przy czym w tym potoku dyskusji o kręgach decyzyjnych i instytucjonalnych formach funkcjonowania UE, zagubiona została dyskusja dotycząca sensowności podpisywania wymienionych zobowiązań zawartych w „pakiecie fiskalnym”. A co do których powinna toczyć się ożywiona debata, gdyż pod względem merytorycznym nie ma żadnej przesłanki usprawiedliwiającej elity krajów postkomunistycznych, na zaakceptowanie wymogów Paktu. Gdyż kraje te nie mają możliwości wybudowania infrastruktury przyciągającej miejsca pracy w inny sposób niż poprzez skredytowanie inwestycji, które spłaciłyby przyszłe wyższe przychody podatkowe. W sytuacji swobody przepływu kapitału i pracowników zapisane w Pakcie możliwości sfinansowania inwestycji z wyższych stawek podatkowych muszą się skończyć ucieczką kapitałów i emigracją pracowników, do przeżywających kryzys demograficzny bogatych krajów UE, które infrastrukturę i instytucje gospodarcze już posiadają. Zwłaszcza, że inicjatorzy ten problem doskonale rozumieją, gdyż sami dokonali idące w setki miliardów inwestycje i transfery w byłym NRD, właśnie po to aby temu procesowi się przeciwstawić. Realizacji tego celu również pomogło przeniesienie stolicy do Berlina, jak i zagwarantowanie w Traktacie Lizbońskim, że wymogi dotyczące pomocy publicznej na terenie byłej NRD nie obowiązują.
Obecnie w sytuacji pewnego uspokojenia na rynku kapitałowym po wpompowaniu przez EBC pół bln euro do systemu bankowego i w oczekiwaniu na następną transzę tanich pożyczek, ogłoszoną na 28 lutego, zainteresowanie powinno się przenieść na recesyjne aspekty wdrożenia „paktu fiskalnego”. O ile debata dotycząca zacieśnienia polityk fiskalnych została odpuszczona, o tyle problemem pozostaje sposób zdelewarowania gospodarek.
 
Olbrzymim problemem wg Bloomberga jest obsługa długu Eurostrefy w wynoszącego €8,4 bilionów, w sytuacji gdy niespłacalny dług Włoch wynosi aż €1,9 bln. Dlatego nadal należy uznać za szokująco nieprofesjonalny wymóg Art. 4. mówiący o zobowiązaniu się krajów których dług przekracza 60% PKB o konieczności jego redukowania w przeciętnej wysokości 1/20 rocznie. Wprawdzie w ostatecznej wersji dopisano, że chodzi o redukcji jego wartości ponad wartość referencyjną, zgodnie z zasadami określonymi w znowelizowanym rozporządzeniu Rady nr 1467/97, jednak ani nie powiązano tego wymogu z zaostrzonymi przepisami dotyczącymi kształtowania deficytu, jak i praktycznie nie nałożono sankcji. Niemniej należy pamiętać, że gdyby powyższe zasady miały merytoryczną podstawę to Japonia likwidując nadmierny dług powinna wg powyższej rekomendacji zacieśnić politykę fiskalną i to na „szalonym” poziomie generowania nadwyżki budżetowej w wysokości 7% PKB. Gdy chodzi o państwa Eurostrefy oznacza to że mają one do zlikwidowania nadmierne zadłużenie w wysokości €2,7 bln, a więc o 1/3. Coroczna redukcja zadłużenia o €134 mld, a więc dodatkowo o 1% PKB, w powiązaniu z zacieśnieniem fiskalnym nie rozwiąże problemu z prostej przyczyny. Gdyż kryzys strefy euro objawia się jedynie w postaci deficytów fiskalnych, podczas gdy jego przyczyna leży w nierównowadze bilansów płatniczych. A szybko to ich nie może rozwiązać za pomocą redukcji długu, a jedynie poprzez rozpad strefy walutowej. Tylko, że w świetle przedstawionych propozycji oznacza to dziesięcioletnie okresy stagnacji, w procesie powolnej „dewaluacji wewnętrznej”. Gdy nałożymy na to dynamiczną ekspansję gospodarczą „kolosów na Wschodzie” oznacza to, że świat po tym okresie już nie będzie światem Zachodu, ale Wschodu.
Niestety na te procesy nakłada się dążenie do ograniczenia suwerenności państw UE. Jak informuje Peter Spiegel z Kerin Hope w artykule Financial Times’a „Call for EU to control Greek budget” rząd Niemiec zażądał od Grecji „scedowania suwerenności nad podatkami i wydatkami budżetowymi na rzecz „komisarza budżetowego” eurostrefy. Ten wyjątkowy przykład polityki quasi kolonialnej miał zapewnić pierwszeństwo spłaty greckich długów nad innymi zobowiązaniami budżetowymi. Zgodnie z tą propozycją określoną jako „nadzwyczajne zwiększenie kontroli Unii Europejskiej nad jego członkiem” komisarz (trafniej gubernator UE) „miałby prawo weta nad decyzjami budżetowymi podjętymi przez rząd Grecji, jeżeli nie byłyby zgodne z planami międzynarodowych kredytodawców”. Gubernator „byłby powołany przez innych ministrów finansów eurostrefy i jego zadaniem byłoby kontrolowanie „wszystkich głównych części wydatków” Grecji.” Jak uzasadniają Niemcy: „Ze względu na niezadowalające działania do tej pory, Grecja musi [!-cm] zaakceptować przesunięcie suwerenności nad budżetem na poziom europejski na pewien okres czasu.” „Ateny też zostałby również zmuszone do uchwalenia ustawy do przeznaczania dochodów państwa w pierwszej kolejności do obsługi swojego zadłużenia "przede wszystkim”.” Okazuje się że powołany w listopadzie nowy premier Grecji Lucas Papademos nie sprostał oczekiwaniom i dlatego możliwe że jesteśmy świadkami awansowania niemieckiego komisarza w osobie Horst Reichenbach’a który obecnie jest „zaledwie” nie posiadającym wystarczających prerogatyw szefem misji UE w Grecji.
Z tej perspektywy Thomas J. Sargent może się znacząco mylić pisząc, że doświadczenia tworzenia władzy centralnej w USA na przełomie XVIII/XIX wieku mogą być przydatne dla obecnej Europy. Gdyż obecne trendy zawarte w „pakcie fiskalnym” z ich praktyczną implementacją względem Grecji ukazują, że generowane są relacje bardziej przypominające zależności metropolia-kolonia, niż tworzenie demokratycznego superpaństwa Stanów Zjednoczonych Europy.
 
Z wykorzystaniem: Cezary Mech/przez-pryzmat-ekonomii/pakt-fiskalny-czy-pakt-neokolonialny
 
 
PS. Uczestnicząc we zeszłotygodniowym wspólnym posiedzeniu Komisji Budżetu i Finansów Publicznych z Komisją Spraw Unii Europejskiej Senatu na temat „tzw. paktu fiskalnego” nie spodziewałem się, że będzie to ostatnie moje spotkanie z pełnomocnikiem ds. euro. Swoją drogą to pamiętając pana ministra Koteckiego jako „odziedziczonego” po min. Gronickim młodego „alternata” w unijnym Komitecie Ekonomiczno-Finansowym (jak i późniejszego ministra w rządzie PiS-u Jacka Dominika) nie spodziewałem się tak szybkiej kariery politycznej tych osób zarówno za rządów PiS jak i PO. Wprawdzie ogłoszenie „sukcesu” podpisania „paktu fiskalnego” jest właściwym momentem na reorganizacje, lecz zaskakującym musi być fakt, że polega to na dymisji sekretarza stanu odpowiedzialnego właśnie za wejście Polski do Eurostrefy.
0

Cezary Mech

http://www.stefczyk.info/blogi/przez-pryzmat-ekonomii

371 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758