Mieszkaniec Grodziska Mazowieckiego wydrukował plakaty z „czarną listą” Komisji Nadzoru Finansowego, z firmami, które nie mają zezwolenia na działanie jak banki i powiesił je na Pozabankowym Centrum Finansowym. Zatrzymała go policja.
Centrum to firma z Grodziska Mazowieckiego, istnieje od 2004 roku, ma osiem oddziałów w kraju, myśli o otworzeniu kolejnego. Jak podkreśla – 95 proc. jej działalności to pożyczki "bez BIK" – czyli bez sprawdzania potencjalnych klientów w Biurze Informacji Kredytowej.
Na początku tego tygodnia o firmie zrobiło się głośno, pisały o niej ogólnopolskie media, pisał także płocki dodatek "Gazety".
We wtorek po południu przed siedzibą PCF w Płocku zjawił się Damian, 23-latek z kamerą i trzema plakatami w formacie A3. Na każdym z nich była wydrukowana czarna lista komisji nadzoru (w sumie jest na niej 16 pozycji, w tym Amber Gold i PCF). Oraz wpisane na górze tylko jedno słowo "Uwaga". Deklaruje, że chciał ostrzec ludzi.
Włączył kamerę i rozlepił plakaty po obu stronach wejścia do PBF oraz na pobliskim słupie.
– Po jakiejś minucie z siedziby firmy wyszła jej pracownica. Wezwała ochronę. Panowie kazali zerwać wszystkie trzy plakaty, lecz odmówiłem. Powiedziałem, że jest to również w ich interesie, a ja jedynie informuję społeczeństwo oficjalnym ostrzeżeniem organu rządowego – relacjonuje płocczanin. – Pracownicy ochrony zaprowadzili mnie do lokalu, stanęli w drzwiach, chyba chodziło o to, żebym nie uciekł. Wezwali policję.
Policja zdjęła plakaty, wyjęła nagranie z kamery, a młodego człowieka przesłuchała i wypuściła.
Piotr Wojtkowski, prezes zarządu PCF, zapowiada, że prócz zawiadomienia policji, będą także pozwy w sądzie cywilnym: – Złożone w imieniu naszym i osobno – w imieniu samej pracownicy, której ten człowiek ubliżał – mówi.
Piotr Wojtkowski uważa, że płocczanin naruszył dobre imię PCF: – Z tych plakatów wynikało, żeby nie powierzać nam pieniędzy. Tymczasem nikogo nie oszukaliśmy.
Tłumaczy, że jego firma jest na liście KNF od pół roku. Właściwie sam nie wie, dlaczego – nikt go nie uprzedzał, że tak się stanie, nikt nie powiedział, co zrobić, żeby z niej zniknąć. – Poszło o te oferowane przez nas od niedawna lokaty. Ale my nie chcieliśmy obracać powierzonymi nam pieniędzmi, zarabiamy na pożyczkach i to z zysków płynących z pożyczek płacilibyśmy procenty od lokat. W każdym razie od zamieszkania z Amber Gold, jakiś miesiąc temu, wycofaliśmy się z tego pomysłu – twierdzi.
Kiedy mówimy Piotrowi Wojtkowskiemu, że nie dalej jak w poniedziałek w płockim oddziale oferowano nam ich lokatę.
Prezes odpiera, że pracownica filii "była na urlopie i pewnie coś pomyliła".
Więcej: http://wyborcza.pl/1,75248,12367646,Ostrzegal_przed_parabankiem___zatrzymala_go_policja.html#ixzz24iaUiCDB