Z bajek i powiastek mało polskich a z pamięci pogubionych…
Janowi Matejce w hołdzie…
OSTATNI ŻART STAŃCZYKA
Zadumany królewski błazen zasiadł na swoim pomniejszym tronie przed pokrzywionym zwierciadłem w sali narad jak zwykł nazywać swą prywatną komnatę… Pomimo pogromu nad wojskami Moskwy pod Orszą Korona Dwojga Narodów utraciła Smoleńsk – najważniejszą wschodnią flankę, a dwór zabawia się w najlepsze na cotygodniowym balu wydanym ku uciesze rozlicznych krewnych i przyjaciół królowej. Po dłuższej zadumie Stańczyk wstał i wszedł pomiędzy biesiadników. Ukłonił się w pas przerywając muzykę kaskadą dzwonków uczepionych do trójczastej krwawej czapy i zapłakał…
-Błaźnie, nie płacz… zabawę nam waść burzysz! Nie stać cię Gąsko na dowcip na czasie? Może czas już najwyższy zamilknąć na zawsze?
–O wielcy… ja w proch marny się obrócę… chciałem tylko powiedzieć waszmościom, że Ziemia Smoleńska jest i będzie ważna dla losów naszej Umiłowanej Rzeczypospolitej Obojga, a daj Bóg i Czworga Narodów…
Tu nie dane mu było skończyć gdyż chóralny śmiech za stołami zagłuszył jego słowa całkowicie.
-Toś nas waść ubawił mości Gąsko… szczerze do łez… Ale nie zatruwaj sobie umysłu drobnemi potyczkami na ziemiach przygranicznych i ukrainnych – to nie na twoją głowę dzwoniącą nam na wesołość problema. Jak się nie przestaniesz kłopotać to ci niechybnie serce pęknie… a kto nas wtedy udatnym słowem zabawi?
Polak, Wegier, dwa bratanki, i do szabli, i do szklanki (weg. Lengyel, Magyar – két jó barát, együtt harcol, s issza borát). Boze chron Wegry i Rzeczpospolita.