Nie wszystko jest takie, na jakie wygląda…
Niedawno miałem okazję stanąć w polemiczne szranki z rosyjskim specjalistą z dziedziny anten (przynajmniej tak deklarującym). W efekcie powstała mała synteza zagadnienia i usystematyzowanie wiedzy nt. zagadnienia bliższej NDB.
Wiemy z pewnością, że oba markery BNDB i DNDB były tego samego typu: E-615.5 (raport MAK).
Wiemy z pewnością, że czas trwania sygnału markera w zapisie wynosi 2,5 sekundy (raport MAK).
Wiemy również, że czas ten przy prędkości ~80m/s oznacza dystans 200 metrów, jaki z uaktywnionym odbiornikiem pola markera musiałby pokonać Tu-154M.
Już za pomocą prostego rysunku udostępnionego dzięki uprzejmości p.Amielina, w oparciu jedynie o elementarne twierdzenie Talesa – można oszacować, iż samolot przebywający nad BNDB "na kursie i na ścieżce" – powinien znajdować się na wysokości ok. 50 metrów.
picasaweb.google.com/Amlmtr/101#5552449517731416882
– z proporcji: 50m/1km = 500m/10km
Ponadto wiemy, iż pole markera poniżej 80 metrów nad anteną – ma taką fajną właściwość, iż na przekroju poprzecznym podejścia do lądowania możemy je śmiało odwzorować jako odwrócony trójkąt ( szczegóły tutaj ). Tak zresztą w uproszczeniu przedstawia się markery na tym rysunku:
picasaweb.google.com/Amlmtr/101#5552449838326114370
A skoro trójkąt – to poniżej 80 metrów ponownie możemy śmiało skorzystać z twierdzenia Talesa. Jeżeli samolot na pułapie 40 metrów nad anteną osiągnął czas przykładowo 2 sekundy, to ponowny przelot z tą samą prędkością na pułapie 20 metrów wygeneruje sygnał trwający jedną sekundę, a na pułapie 10 metrów – pół sekundy.
Czerwony pasek na powyższym rysunku to właśnie odcinek 200 metrów.
Przejście samolotu tak nisko nad samą anteną – skutkowałoby niezmiernie krótkim sygnałem markera (dziesiąte części sekundy) lub nawet całkowitym jego brakiem (dochodzi zagadnienie tzw. strefy bliskiej anteny). Ponieważ w zaprezentowanej całemu światu prezentacji MAK – słychać wyraźnie 2,5 sekundy sygnału BNDB – to mleko się niestety czekistom rozlało. Nie da się już z tego łatwo wyślizgać. Ale to, że nastąpią takie nieudolne próby – było więcej niż pewne.
I tutaj pojawiają się generalnie dwie zaciemniające strategie:
1. Listki boczne
2. Odbicie wiązki wstecznej.
Listki boczne to efekt uboczny, zwyczajowo niekorzystny w przypadku anten. Jest uzależniony od konstrukcji anteny i zwyczajowo nasila się, gdy wiązka główna jest bardziej kierunkowa (wąska). Posłużę się dość odległym, ale bardzo obrazowym porównaniem: wlewając tę samą ilość płynu do coraz mniejszego naczynia – możemy być pewni, że w końcu część płynu znajdzie się poza jego obrębem. W wypadku anten – będzie to właśnie listek boczny. Tutaj poglądowy przykład tego zjawiska. Rysunki co prawda dotyczą anten CB, ale chodzi o samą zasadę. Dopiero na trzecim rysunku – gdy kąt wiązki głównej spada do ok. 30 stopni – pojawia się ten "mały szkodnik" -listek boczny.
Warto zauważyć, że w naszym przypadku wiązka główna w osi lotniska jest dość szeroka, antena nie jest silnie kierunkowa (wykres wskazywany przez strzałkę po prawej stronie)
http://s55.radikal.ru/i148/1005/20/d11d78461096.jpg
"диаграммы
направленности маркерного радиомаяка"
czyli (nieoceniony Wujek Google w roli tłumacza):
"Wykresy
kierunkowe markera radiolatarni"
Na charakterystyce kierunkowej anteny markera radiolatarni widać natomiast słabo wyodrębnione listki boczne w płaszczyźnie prostopadłej do osi lotniska.
Przez analogię do dawno poczynionych obliczeń – zejdźmy z mocą sygnału z 312 metrów na pułap kilku metrów. Tam, gdzie działy się te wszystkie "dziwne rzeczy". Tam, gdzie rosną pancerne brzozy. Tam, gdzie zawieszeniu ulegają nawet prawa fizyki. I 100-tonowym potworem w locie koszącym nad samą ziemią – można bez trudu "trzasnąć" beczkę, nie doświadczając przy tym żadnej gwałtownej utraty wysokości, co jest nierozerwalnie związane z taką ewolucją powietrzną. Tam Tupolew – pozbawiony siły nośnej, jak każdy inny samolot podczas beczki – niezrażony niczym gwałtownie nabiera wysokości, prawie jak odpustowy balonik. Swoją drogą ciekawe, co czują dziś podczas golenia ci wszyscy polscy piloci, szczególnie wojskowi, którzy nie próbowali dotrzeć do opinii publicznej z dementi do ruskich bredni o beczce. Pozwalając, by zaprzańcy bezkarnie ją forsowali i nagłaśniali…
Ok, niech będzie i 10 metrów:
20log(312/10) = 29,88dB
-9dB – 29,88dB = -38,9dB
współczynnik w osi = 2,62
współczynnik poprzeczny = 40
x = 2,6*10m * cos(t) = 26m * cos(t)
y = 40*10m * sin(t) = 400m * sin(t)
Zgięta w pół lekko rozchylona kartka to uproszczony model markera, służący na ogół do obliczeń wysokości – więc zgodnie z tym postulatem możemy sprawę jeszcze bardziej uprościć i zamiast elipsy wykreślić nad anteną prostokąt o wymiarach 52m x 800m. Nie ma takiego sposobu, by z dystansu 50 metrów czekiści wycisnęli upragnione 200 metrów. Ta umiarkowanie kierunkowa, w miarę możliwości prosta (bo wojskowa) antena – musiałaby w tym celu posiadać dedykowane, specjalnie projektowane elementy. Byłoby to celowe zepsucie dobrze spełniającej założenia modelu charakterystyki, która po takim zabiegu wyglądałaby dość komicznie (nie wiadomo byłoby, co jest wiązką główną, a co listkiem bocznym). Mały sabotaż w ruskim biurze projektowym? Kolejna teoria spiskowa garstki oszołomów.
Mam nadzieję, że to definitywnie ucina dyskusję nt. nienormalnego rozdęcia sygnału BNDB za sprawą "listków bocznych".
Dołączam poglądowo najbardziej prymitywną antenę kierunkową, czyli dipol półfalowy z reflektorem biernym (właściwie mógłby pełnić rolę prymitywnego markera). Ponieważ długość fali markera wynosi 4m, więc antenę taką utworzyłyby dwa elementy o rozpiętości 2m, rozsunięte od siebie na 1m ( więcej na ten temat można znaleźć tutaj ).
Dipol ten pozwala sprawnie przejść do drugiego zagadnienia.
Alternatywnym "wytłumaczeniem" zbyt długiego sygnału BNDB miałaby być ta niewielka wiązka, skierowana w stronę podłoża, widoczna na charakterystyce dipola półfalowego. Podstawowy pech czekistów polega na tym, że na właściwej charakterystyce markera – takiej wiązki nie ma. Z tego wniosek, że antena jest trochę bardziej skomplikowana niż wariant najprostszy.
Wspomniany specjalista d/s radiokomunikacji z KGB stara się przekonywać, że wiązka wsteczna – ta, której nie ma – podlega arcyciekawemu zjawisku. Otóż, biegnie ona w dół anteny, po czym pod kątem prostym odbija się od przeszkody, jakim jest podmokły grunt – i czyni to tak nietypowo, że zamiast podążyć w górę ("kąt padania równa się kątowi odbicia") – to radzieckim zwyczajem ściele się po ziemi jak dym. A zanim dotrze do ziemi – na dodatek potrafi jeszcze silnie rozproszyć się w słynnej smoleńskiej mgle oraz na kroplach smoleńskiej rosy. A krople te dnia 10 kwietnia 2010 roku rozłożyły się oczywiście w sposób tak misterny, że zogniskowały wiązkę wsteczną (bo bez takiego zogniskowania nie mamy nawet o czym rozmawiać) – akurat w płaszczyźnie osi lotniska.
Zważywszy na te okoliczności, dorzucę dla porządku, że:
a) akurat fale ultrakrótkie są tymi, które – w przeciwieństwie do dłuższych – nie propagują falą powierzchniową ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Fala_przyziemna )
b) akurat fale ultrakrótkie dobrze przenikają np. przez mgłę i dym – a skoro tak, to słabo się na nich rozpraszają. ( http://pl.wikipedia.org/wiki/Propagacja_fal_radiowych ). A już w szczególności na dosłownie kilku metrach – między anteną a podłożem.
Wszelkie ewentulane przesunięcia trajektorii w bok względem ścieżki podejścia – osłabiają i tak te zupełnie nieziemskie efekty.
Jak zatem objaśnić zastaną sytuację?
Starsza z alternatyw jest następująca:
Sygnał oraz dane o wysokości są autentyczne, natomiast mobilna NDB została ustawiona znacznie wcześniej niż 1,1km od progu lotniska. W takiej sytuacji oryginalny sygnał został przez czekistów przesunięty z jego pierwotnego miejsca w zapisie CVR na miejsce, w którym powinien się znaleźć w/g sprzedawanej nam ruskiej wersji wydarzeń.
Ale jest i druga (i ku tej obecnie się skłaniam):
Tak się akurat złożyło, że czas trwania sygnału wprost idealnie pasuje do teoretycznych obliczeń w przypadku standardowego podejścia z pułapem 40 metrów nad BNDB. Czekiści w miejsce, gdzie w oryginale zabrakło sygnału BNDB z powodu przeprowadzonego zamachu – po prostu wkleili odpowiedni sygnał z pierwszego lepszego poprawnego podejścia innego samolotu. Miał być we wskazanym miejscu sygnał BNDB – no to jest sygnał BNDB. A że nie ogarniali wszystkich niuansów swojej "twórczej" pracy – to wyszło, jak wyszło. A wtajemniczanie kolejnych specjalistów z różnych dziedzin w proces "szlifowania" zapisów (poszerzanie kręgu osób) – z pewnością było im nie na rękę.
Jeszcze raz podkreślę, że wszystko takie proste i oczywiste wydaje się dopiero teraz. Już po przeprowadzeniu szczegółowej analizy. A i tak nawet teraz będą odzywać się głosy pożytecznych idiotów, że niby Czarne jest Białe. Na szczęście szczegółowa analiza BNDB nastąpiła dopiero po konferencji MAK. Dzięki temu usłyszeliśmy na własne uszy sygnał BNDB taki, jakim go opisano w Stenogramie. Jestem absolutnie pewien, że gdybyśmy zdążyli zgłosić wyraźne zastrzeżenia przed tą konferencją – to czekiści bez mrugnięcia powieką wgraliby poprawiony sygnał BNDB i ogłosili "prostą oszybkę" w Stenogramie. A nasi zaprzańcy, wszystkie te POP-y i POD-y (pełniący obowiązki prokuratorów, pełniący obowiązki dziennikarzy) – przyklepaliby to ochoczo i również bez mrugnięcia POwieką, tak jak z miedzianym czołem przyklepali wszystkie dotychczasowe "plucia w twarz", jakie przyjaciele Czekiści im do tej pory zafundowali. Niszczenie wraku, zmiany zeznań kontrolerów, itp, itd…
A tak? – to "wicie, rozumicie": Absolutna Kiszka.
Wyłgać się z tego nie sposób. Prosty oblot lotniska potwierdziłby obliczenia teoretycznie (przypomnę, z jakim zapałem Miller podejmował kolejne, uporczywe próby potwierdzenia bredni radzieckiego eksperta Edmunda Klicha, jakoby system ratujący życie, czyli zadziałanie przycisku UCHOD – mogło zależeć od jakiegoś zewnętrznego parametru, jakim jest obecność lub brak systemu ILS na lotnisku)
Linki:
http://orks.nowyekran.pl/post/392,40-metrow-nad-falszywa-ndb
http://orks.nowyekran.pl/post/629,40-metrow-nad-falszywa-ndb-cz-2
http://orks.nowyekran.pl/post/16798,smolenskie-przeziebienie (w komentarzach polemika z IWH)
P.S.
Korzystając z okazji chciałbym wyrazić uznanie dla p. Igora Janke. Ma chłop jaja. Już nie tyle nie zwinął, a po prostu wyciął notkę, w której fakt, pojawiły się wulgaryzmy, ale w sposób stricte odtwórczy. Z drugiej strony, byłoby niegrzecznym zakładać u niego nieznajomość faktu, iż w języku polskim funkcjonuje całkiem cenzuralne sformułowanie: "wieszać na kimś psy". Wychodzi więc na to, że zastosował zasadę domniemania winy. ("głodnemu chleb na myśli"? 😉
Pewności nie ma. Ale jest pewność, że jaja ma. Bo nie dość, że skasował inkryminowaną notkę – to jako bonus – pozwijał całą resztę na amen. Jak szaleć – to szaleć 😉
Zastanawiam się tylko, czy prawidłowo rozkładają się te jego precjoza…
Kiedy tak siedzi okrakiem na barykadzie.
Oczywiście, pod warunkiem że…
Obama.
;P
To jest właśnie ta subtelna różnica między Nowym Ekranem a Salonem24:
http://orks.nowyekran.pl/post/16643,bedziem-wieszac
Ano.