Nie na wiele – ledwo 50 tys. euro wynieśli złodzieje z Banku Centralnego Austrii. W jaki sposób? Był remont, czyli scenariusz jak w filmie sesacyjnym. Dodajmy, że niskobudżetowym.
Jak to się stało, że jeden z najlepiej strzeżonych banków świata (przynajmniej według deklaracji samego banku), czyli Austriacki Bank Narodowy, dopiero po pół roku przyznaje, że dał się wywieść w pole zodziejom, którzy – korzystając z trwających właśnie pracu budowlanych, wynieśli z kasy 50 tys. euro?
– Policja prowadzi śledztwo – to oficjalny komunikat Christiana Gutlederera, który niechętnie dodaje, że pieniądze zginęły z kasy, w której dokonuje się wciąż wymiany szylingów austriackich na euro. A to oznacza, że pieniądze buchnęli albo robotnicy, albo… pracownicy banku.
Ktokolwiek by to nie był, zdawał sobie sprawę z bezkarności kradzieży. Nie pierwszej zresztą – bo kilka lat temu z tego samego banku w tajemniczy sposób zniknęły arkusze banknotów. Banknotów euro oczywiście. Sprawców nikt nie znalazł, ale od tamtej pory austriaccy bankierzy zatrudnili specjalnie wyszkolonego labradora, który węchem wa wyczuwać banknoty. Cóż. Po letniej kradzieży pies pewnie wyleci na bruk.
Dbam o to, zeby nie powtórzyl sie 1307 rok. Procesy winny byc sprawiedliwe. Albo glosne. A umowa spoleczna obowiazywac wszystkich