Mam nadzieję, że Święta nie były przeszkodą w budzeniu społecznej świadomości, a tylko przerywnikiem zawsze potrzebnym dla refleksji nad podstawowymi problemami transcendencji, a także odpoczynkiem i oderwaniem się od codziennej rzeczywistości, która ciągle jeszcze skrzeczy. Otóż naszym najważniejszym wspólnym działaniem wydają się być najbliższe wybory prezydenckie. To przedsięwzięcie, z którego rozliczać będą nas nasze dzieci i wnuki, to operacja na żywym organizmie państwa, której przeprowadzenie może sprawić, że większość Polaków poczuje się u siebie, że wiekszość Polaków poczuje sie suwerenem, zę demkokracja, to nie jest tylko czcze słowo. Takiego poczucia chyba w narodzie (jak dotąd) nie ma. Skąd te gorzkie słowa? Z głebokiego przeświadczenia, że delikatnie rzecz ujmując – dotychczasowe wybory nie odzwierciedlały rzeczywistych narodowych preferencji. To przeświadczenie wynika nie […]
Mam nadzieję, że Święta nie były przeszkodą w budzeniu społecznej świadomości, a tylko przerywnikiem zawsze potrzebnym dla refleksji nad podstawowymi problemami transcendencji, a także odpoczynkiem i oderwaniem się od codziennej rzeczywistości, która ciągle jeszcze skrzeczy.
Otóż naszym najważniejszym wspólnym działaniem wydają się być najbliższe wybory prezydenckie. To przedsięwzięcie, z którego rozliczać będą nas nasze dzieci i wnuki, to operacja na żywym organizmie państwa, której przeprowadzenie może sprawić, że większość Polaków poczuje się u siebie, że wiekszość Polaków poczuje sie suwerenem, zę demkokracja, to nie jest tylko czcze słowo. Takiego poczucia chyba w narodzie (jak dotąd) nie ma. Skąd te gorzkie słowa? Z głebokiego przeświadczenia, że delikatnie rzecz ujmując – dotychczasowe wybory nie odzwierciedlały rzeczywistych narodowych preferencji. To przeświadczenie wynika nie tylko z podejrzeń o wyborcze fałszerstwa, ale także z faktu ogromnej wyborczej absencji. Ta absencja zresztą w dużej mierze wynika z owych podejrzeń…
Mam pewne doświadczenia zwiazane z wyborami – byłem dwukrotnie przewodniczacym Obwodowej Komisji Wyborczej, byłem także mężem zaufania w komisji tego szczebla. W moim przekonaniu – na szczeblu Obwodowej KW jest stosunkowo najłatwiej dotrzymać uczciwości wyborów. Wystarczy, by przynajmniej dwie osoby w składzie komisji kierowały się w swojej pracy elementarną uczciwością, a śmiem twierdzić, że większość właśnie się nią kieruje. Wynika to z prostego faktu, że w komisjach obwodowych zasiadaja ludzie, którzy – po pierwsze są delegowani przez poszczególne komitety wyborcze, a ponadto reprezentują przecietny poziom moralny społeczeństwa polskiego, który oceniam jako wysoki. Członkowie Obwodowych KW, to nie są ludzie z etablishmentu, wywodzacy się z dobrze usytuowanych w strukturze państwowj i samorzadowej „elit”. Dodajmy, że elity owe nadzwyczaj często nie mają demokratycznej i moralnej legitymacji, by sie do nich zaliczać – między innymi dlatego, że dotychczasowe wybory wg mnie takiej legitymacji im nie dawały.
Możliwość „poprawiania” wyników, czyli fałszerstw wyborczych daje obowiazujaca ordynacja wyborcza komisjom wyższego szczebla. Już fakt powoływania jej składu nie ma nic wspólnego z demokracją, Wyznaczanie sędziów przez organa władzy państwowej, to system sprzyjający bezpośrednio powielaniu władzy. Ujawniony pojedyńczy przypadek z ostatnich wyborów fałszerstwa w Wojewódziej (Śląskiej) KW, to niezmiernie ważny sygnał, to dowód, że na tym szczeblu można zrobić wszystko i nie ma możliwości tego poprawić, to dowód, że wynik wyborczy można spreparować w sposób odpowiadający poglądom danej komisji, to dowód, że w Polsce słowo demokracja jest pustym frazesem…
Jak temu zaradzić – oczywiście – komitety wyborcze maja prawo do skierowaia do komisji każdego szczebla swojego męża zaufania i to jest w obecnym stanie prawnym bodaj najważniejsza rzecz do wykonania, by fałszerstwom wyborczym zapobiec. Przy czym nie szczebel Obwodowej KW jst punktem newralgicznym, lecz szczeble wyższe.
Dotyczasowa dyskusja nad przebiegiem przyszłych wyborów jest umiejetnie przekierowywana na boczne tory. Mówi się (zaleca się) o ręcznym liczeniu głosów, co miałoby gwarantować uczciwośc wyborów; nic bardziej mylnego – to nie zmienia ani trochę natury wyborów – dalej istniałyby komisje wyższego szczebla sumujące wyniki wyborów przysłane tam przez Obwodowe KW i dalej istniałaby możliwośc prowadzenie kreatywnej buchalterii… Właściwie dlaczego nieudana operacja z elektronicznym systemem z ostatnich wyborów samorzadowych miałaby przekreślić to, co większość (nie tylko te bardzo uprzemysłowione i nowoczesne) państw świata stosuje z powodzeniem u siebie. Dlaczego nie stosuje sie prostego liczydła podobnego do prezentowania wyników poparcia przy telewizyjnych dyskusjach adwersarzy – on line. Oczywiście wyniki można byłoby dopiero pokazywać po upływie czasu wyborczego, ale wysłny tzw. protokół elektroniczny przez przewodniczacego Obwodowej KW powinien trafiać do centralnego liczydła i być pokazywany właśnie on line WSZYSTKIM posiadaczom komputerów w Polsce (po zalinkowaniu). Nie ma żadnych technicznych przeszkód. Technika cyfrowa umożliwią precyzyjne odpisywanie z mojego konta kwot za wszystkie zakupy (na kartę) w sklepach całego swiata, a ktoś wmawia nam, że nie da się zsumować głosów z całej Polski na podstawie wysłanych danych z obwodów. Oczywiście – najprościej sprawa wyglada przy wyborach prezydenckich, ale przy innych też nie widzę przeszkód – na podstawie uzyskanych wyników można określić ilość przysługujacych mandatów i nie widzę przeszkód, by ta operacja odbywała się jawnie – na oczach wszystkich wyborców.
Jedynym wytłumaczenie kurczowego trzymania się dotychczasowej ordynacji wyborczej jest fakt stworzenia przez nią możliwości dość dowolnego wpływania na ostateczne wyniki wyborów.