W latach 1970-tych był to region, w którym na 1000 mieszkańców przypadało najwięcej milicjantów w PRL. Dziś z tamtych czasów pozostało już tylko jedno – wykręcenie numeru 112 może oznaczać kłopoty nieznane w innych częściach Polski.
16 grudnia 2015 roku pani A.W. usłyszała huk dobiegający z piwnicy. Gdy zeszła zobaczyła prezesa zarządu wspólnoty mieszkaniowej wraz z jej przewodniczącą, jak wspólnie usiłują otworzyć zamkniętą na kłódkę piwnicę.
Jej piwnicę.
Pobiegła do mieszkania i powiadomiła Policję o mającym miejsce włamaniu. Bo przecież piwnica od 13 lat była wyłącznie w jej posiadaniu.
Przybyli (na sygnale) funkcjonariusze stwierdzili brak znamion przestępstwa.
Co więcej, uznali, że A.W. w sposób naganny powiadomiła Policję o rzekomym przestępstwie po to tylko,
aby ta wykonała oczywiście zbędne czynności.
Zamiast oczekiwanej interwencji w obronie naruszonego posiadania piwnicy A. W. stanęła przed opolskim Sądem Rejonowym w charakterze obwinionej o wykroczenie z art. 66 § 1 kodeksu wykroczeń (Kto ze złośliwości lub swawoli, chcąc wywołać niepotrzebną czynność fałszywym alarmem, informacją lub innym sposobem, wprowadza w błąd instytucję użyteczności publicznej albo inny organ ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny do 1 500 złotych ).
Oskarżenie uznał za zasadne Sąd Rejonowy w Opolu w osobie sędzi Beaty Kowalczyk (sgn akt II W 316/16/BK) i skazał A. W. na karę grzywny w wysokości 200 zł oraz zapłatę nawiązki… na rzecz Komendy Miejskiej Policji w Opolu w tej samej wysokości.
Zdaniem Beaty Kowalczyk A. W. była powiadomiona o zamiarze wspólnoty mieszkaniowej i tylko z jej winy doszło do komisyjnego otwarcia piwnicy.
Fakt pozostawania w związku małżeńskim z funkcjonariuszem Policji w Opolu oraz piastowania funkcji mediatora przy tamtejszym Sądzie Okręgowym przez przewodniczącą wspólnoty Hannę Żełubowską, jednocześnie członka dwuosobowej „komisji” forsującej drzwi do piwnicy , nie był w ogóle rozpatrywany.
Prawdopodobnie sprawa, ewidentnie zaliczona do gatunku błahych, zaginęłaby w archiwum sądowym nie pozostawiając po sobie nic, poza poczuciem krzywdy po stronie A.W. i poczucia triumfu w zarządzie wspólnoty. Gdyby nie wścibscy dziennikarze…
Popatrzmy więc, jak się sprawy mają. Otóż w budynku, w którym mieszka A.W. piwnice nie stanowią integralnej części stanowiących odrębną własność lokali mieszkalnych. Oznacza to, że są tzw. częścią wspólną dla wszystkich właścicieli tworzących wspólnotę.
To jednak nie oznacza, że każdy może w dowolnym miejscu składać to, co jego. W przypadku
nieruchomości stanowiących współwłasność kilku osób, każdy ze współwłaścicieli jest uprawniony, co do zasady, do współposiadania i korzystania z całej nieruchomości, z zachowaniem analogicznych praw pozostałych współwłaścicieli. Takie rozwiązanie może być jednak niewystarczające w sytuacji, gdy współwłaściciele są zainteresowani korzystaniem z określonych części nieruchomości, a np. z określonych przyczyn nie jest w danym momencie możliwe dokonanie podziału nieruchomości. Rozwiązaniem takiej sytuacji może być zawarcie przez współwłaścicieli umowy podziale nieruchomości do korzystania. Przepisy kodeksu cywilnego nie przewidują ograniczeń co do formy w jakiej powinna zostać zawarta umowa o podziale do korzystania. Powyższe oznacza, iż umowa taka może zostać zawarta ustnie, w formie pisemnej, czy też w sposób dorozumiany, poprzez faktyczne ograniczenie się w korzystaniu przez poszczególnych współwłaścicieli do określonych części nieruchomości. Takie rozwiązanie dotyczy właśnie piwnicy tego konkretnego domu.
Powyższe stanowisko ugruntował Sąd Najwyższy. Zgodnie z jego orzeczeniem z 10 lutego 2004r. sygn. IV CK 17/03 korzystanie przez poszczególnych współwłaścicieli w sposób wyłączny z określonych lokali znajdujących się we wspólnej nieruchomości, przy aprobowaniu tego stanu przez wszystkich współwłaścicieli, stanowi zachowanie mogące zostać poczytane za dorozumiane złożenie oświadczeń woli składających się na umowę o podział rzeczy wspólnej do korzystania.
Jest rzeczą bezsporną, podnoszoną zresztą przed sądem (Beata Kowalczyk jednak uznała, że nie ma ona znaczenia dla rozstrzygnięcia sprawy!), że umowa zawarta w sposób dorozumiany przed laty trwa nadal, gdyż nikt jej nigdy nie wypowiedział.
Tak bynajmniej zapewnili mnie w Administracji domów, gdyż w przedmiotowym budynku 30% mieszkań pozostaje w gestii władz samorządowych.
Nie ulega zatem nawet najmniejszej wątpliwości fakt użytkowania piwnicy przez A.W. na podstawie wiążącej strony umowy.
To zresztą nie koniec problemów prawnych, jakie „komisja” działając być może i w dobrej wierze, ściągnęła na swoją głowę.
Otóż art. 342 kodeksu cywilnego mówi wyraźnie:
Kodeks cywilny zakazuje samowolnego naruszania cudzego posiadania, nawet jeżeli posiadacz jest w złej wierze. Naruszenie tego zakazu powoduje możliwość skorzystania ze środków ochrony posiadania uregulowanych w art. 343–344 KC (wyr. SN z 9.10.1970 r., III CRN 264/70, Legalis). Ochroną objęte jest każde posiadanie, niezależnie od tego, czy jest w dobrej czy złej wierze, czy jest wadliwe, czy niewadliwe, czy jest zgodne z prawem, czy niezgodne. Nikt nie może naruszyć samowolnie posiadania, nawet osoba uprawniona do władania rzeczą, której władztwo zostało bezprawnie odebrane. Zakaz ten dotyczy także stosunków między współposiadaczami rzeczy oraz pomiędzy posiadaczem samoistnym i zależnym (zob. J. Ignatowicz, w: Komentarz, 1972, t. 1, s. 782; E. Skowrońska-Bocian, w: K. Pietrzykowski, KC. Komentarz, t. 1, 2011, s. 1232; E. Gniewek, w: E. Gniewek, A. Oleszko, Kodeks, s. 796; wyr. SN z 11.8.1978 r., III CRN 136/78, OSP 1979, Nr 2, poz. 30).
W świetle powyższego truizmem jest przypominanie o zadaniach Policji. Otóż zgodnie z art. 1 u. 2 pkt 1 ustawy z dnia 6 kwietnia 1990 roku o Policji zadaniem tejże jest ochrona życia i zdrowia ludzi oraz mienia przed bezprawnymi zamachami naruszającymi te dobra.
Oczywiście można dyskutować, czy wstępna kwalifikacja prawna, dokonana przez pielęgniarkę (zawód
wykonywany przez A. W.) jest trafna. Istota kradzieży z włamaniem polega na nieuprawnionym dostępie do zamkniętego pomieszczenia, skąd sprawca dokonuje zaboru znajdującej się tam rzeczy. Dlatego też jednym z istotnych problemów jaki powstał na gruncie kradzieży z włamaniem, była ocena zaboru zamkniętego pojazdu znajdującego się na otwartej przestrzeni.
Kradzież z włamaniem jako odmiana kradzieży w znamionach strony podmiotowej charakteryzuje się także szczególnym zabarwieniem zamiaru sprawcy tj. zamiarem przywłaszczenia cudzej rzeczy. Jednakże zamiar ten musi istnieć najpóźniej w trakcie włamania.
Jeśli jednak w trakcie postępowania karnego stwierdzono by brak motywu uzasadniającego zarzut z art. 279 kk (kradzież z włamaniem) to przecież czyn dokonany przez „komisję” i tak wyczerpuje znamiona ustawy karnej.
Należy jedynie rozpatrywać go przez pryzmat art. 193 kk, czyli naruszenie miru domowego.
Odmowa interwencji natomiast powinna być rozpatrywana przez pryzmat art. 231 § 1 kodeku karnego* i skutkować co najmniej zmianami personalnymi w opolskiej policji.
Bo przecież społeczeństwo nie może bać się „stróżów prawa”, a numer 112 traktować jak zastrzeżony.
Należy zadać także pytanie prezesowi Sądu Okręgowego w Opolu Jerzemu Połukordowi o kondycję prawną mediatorów, bo jak widać, co prawda na jednostkowym przykładzie, nie wydaje się ona najlepsza.
22.05 2016
’
’
________________________________________________
* Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
Jeden komentarz