PiSowi rośnie w sondażach, TV Trwam na multipleksie, PO w tarapatach. Pełen luz. Nic tylko rozstawić grilla i świętować zwycięstwo. Dlaczego więc jak na to wszystko patrzę, to się zastanawiam: „Gdzie jest haczyk?” Nie dajmy się zrobić w balona. Mieliśmy przecież aferę hazardową, Rywingate, trotylgate, była informacja o aferach w informatyzacji, a ostatnio wybuchło podejrzenie o ustawianie przetargów przy budowie autostrady A4. Dobrze wszyscy wiemy, w jakim kraju przyszło nam żyć. Kombinatorzy są wszędzie. Co drugi biznesmen to w rzeczywistości znajomek byłego komunistycznego aparatczyka, który się uwłaszczył na państwowym majątku za czasów transformacji ustrojowej. Wśród wyższych urzędników ten współczynnik sięga już co najmniej 90%. Budowa dróg od dawna polega na tym, że główni wykonawcy są w zmowie ze znajomkami u […]
PiSowi rośnie w sondażach, TV Trwam na multipleksie, PO w tarapatach. Pełen luz. Nic tylko rozstawić grilla i świętować zwycięstwo. Dlaczego więc jak na to wszystko patrzę, to się zastanawiam: „Gdzie jest haczyk?”
Nie dajmy się zrobić w balona. Mieliśmy przecież aferę hazardową, Rywingate, trotylgate, była informacja o aferach w informatyzacji, a ostatnio wybuchło podejrzenie o ustawianie przetargów przy budowie autostrady A4. Dobrze wszyscy wiemy, w jakim kraju przyszło nam żyć. Kombinatorzy są wszędzie. Co drugi biznesmen to w rzeczywistości znajomek byłego komunistycznego aparatczyka, który się uwłaszczył na państwowym majątku za czasów transformacji ustrojowej. Wśród wyższych urzędników ten współczynnik sięga już co najmniej 90%. Budowa dróg od dawna polega na tym, że główni wykonawcy są w zmowie ze znajomkami u władzy, dzielą się kasą i zwijają interesy, a podwykonawcy zostają na lodzie. Co do KRRiT to spot TV Trwam rozwiewa chyba wszelkie wątpliwości:
Komputeryzacja w naszym pięknym kraju to osobna historia wysoce cierpiętnicza. Kiedyś pracowałem krótko w państwowej firmie. Dyrektor miał rolnicze wykształcenie (dla wyjaśnienia dodam, że firma nie miała z rolnictwem nic wspólnego) i wywindował go na stołek znajomek w Urzędzie Miasta. Komputerów bał się jak ognia i nie chciał żadnego widzieć w swoim biurze. To samo tyczyło się o dziwo głównej księgowej. Informatyk w przerwach między piciem kawy i udawaniem, że cokolwiek robi, zajmował się przepisywaniem na komputer treści ogłoszeń do prasy, które dyrektor pisał na kartce papieru. Tak przepisany tekst się drukowało, dyrektor zwykle zgłaszał zastrzeżenia typu tu powinien być przecinek, a tu damy kropkę. Informatyk ponownie to przepisywał i ponownie dyrektor zgłaszał zastrzeżenia. I tak na napisanie jednego ogłoszenia liczącego sobie dwa małe akapity schodziła co najmniej połowa dnia.
Śmiać się czy płakać?
Pewnego pięknego dnia najwyraźniej pan dyrektor rolnik stracił „plecy” w Urzędzie Miasta i zastąpił go były szef transportu miejskiego z innego miasta, młody człowiek po studiach. Tenże facet był ciekawą postacią, zwolniono go bowiem z poprzedniej posady gdyż… za dużo płacił pracownikom. Tym szarym, nie urzędasom. I nie, nie doprowadził do strat w firmie, przeciwnie, firma notowała zyski. No ale „za dużo pracownikom płacił” i tyle, koniec dyskusji. Ponownie nie wiadomo, śmiać się czy płakać. Niemniej szybko się okazało, że połowa zatrudnionych w biurze staruchów bez pojęcia o komputerach pofrunęła z pracy i w zamian przyszli młodzi. Firma nagle zaczęła przynosić zyski. Słowem – okazało się, że się jednak da.
Znajomkowie w UM najwyraźniej dali o sobie znać ponownie bo wkrótce zniszczono dobrze prosperujący lokalny PKS, a prywatna firma przewozowa została monopolistą. I się zaczęło. Przeładowane busy, spóźnienia, często w ogóle brak kursów, podwyżka cen biletów. Zwyczajnie, „nie podoba się to nie nasz problem, i tak nie masz wyboru”. Na całej sytuacji zyskało niespodziewanie PKP. Bo po co cisnąć się w busie jak za niewiele więcej można jeździć pociągiem, mieć stały dostęp do toalety i o dziwo dojechać o 1/3 szybciej. Ale spoko, rząd Tuska zapewne upora się ze zniszczeniem PKP i prywaciarz powetuje sobie straty podnosząc ceny biletów.
Jak tu się dziwić, że komputeryzacja ZUS ma się tak a nie inaczej? Jak tu się dziwić, że do elektronicznej transmisji danych wymuszono prywatny program pod Windows zamiast udostępnić specyfikację protokołu transmisji? Zwyczajnie, znajomi muszą zarobić. Nie chodzi o to by komputery w ZUS działały, tylko o to by kolega zarobił. Nie chodzi o załatwienie problemu transmisji danych do ZUS tylko o „kolega napisał program”.
Nawet w Warszawie, wydawałoby się stolicy kraju, ta sama historia. Dach Stadionu Narodowego nie da się zamknąć w czasie deszczu bo konstrukcja na to nie pozwala. Byle ulewa i już na Trasie Toruńskiej ludzie musieli stać na dachach własnych samochodów. Tunel Wisłostrady zalany, dwie stacje Metra też. Bo przecież żyjemy na Saharze i kto tutaj ulewę widział, prawda? Nawet na budowie II linii Metra afera bo jakiś cymbał nie zasięgnął porządnej opinii geologa tylko dał zarobić znajomemu. W efekcie woda zalała całą planowaną stację Powiśle i przez parę miesięcy się zastanawiano, co z tym fantem zrobić. A pani Prezydent Miasta szeroko otwiera oczy ze zdumienia i nie wie czego od niej chcą. Jej zdaniem to normalne, że stolica średniej wielkości kraju w centrum Europy, w dodatku kraju w którym dość często pada, nie radzi sobie z byle ulewą.
O sytuacji w polskiej służbie zdrowia, gdzie lekarz na SOR potrafi napisać w zaleceniach zakaz wysiłków fizycznych i jednocześnie bezczelnie odmówić wypisania zwolnienia z pracy, a mobbing pracowników w szpitalach to norma nawet nie warto wspominać.
No więc jak to się dzieje, że partyjni działacze w KRRiT dopuścili TV Trwam na multiplex? Jak to jest, że partyjni funkcjonariusze w TVN i GW coraz częściej krytykują swoich przecież dobrych kolegów z PO? Skąd to nagłe poparcie dla PiS? Bo nie uwierzę, że ci wszyscy drobni oszuści, kłamcy i kombinatorzy poupychani na rozmaitych urzędniczych stanowiskach i pouwłaszczani na państwowym majątku nagle zmienili poglądy na straszliwego Kaczyńskiego.
Gdy oszust i krętacz cię otwarcie zwalcza, to jeszcze nie jest tak źle. Ale gdy oszust i krętacz cię wita uprzejmie w domu, prowadzi do stołu i stawia przed tobą mnóstwo wspaniałych dań – wtedy, bracie, lepiej miej oczy z tyłu głowy…
Katolik, doświadczony internauta, fan mangi i anime. Notki są na licencji http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/deed.pl
3 komentarz