Obejrzałam właśnie film z pielgrzymki Jana Pawła II do Polski …
Film nazywa się "Odwagi, jestem" i został wyprodukowany w 87 roku. Pokazał go kanał Kino Polska. Jedynka oczywiście wolała film z Adamczykiem. I powiem jedno – przepłakałam dwie godziny. Były fragmenty z Zaspy, z Westerplatte, z Placu Defilad, z Częstochowy, wszystko.
Miałam wtedy tyle lat, ile ma obecnie moja córka. Jej życie jest nieporównanie wygodniejsze, zasobniejsze, a przede wszystkim bogate w wolność osobistą, o której wtedy mogliśmy tylko marzyć. I ja jej wspólczuję – naprawdę!
Żyje w świecie, w którym wszyscy są "osobno", nawet modlą się osobno w swoich wspólnotach, chodzą na specjalne msze, uważając się za innych/lepszych niż bezrobotny sąsiad z parafii. Pracują osobno na swoją karierę, dzieci są "osobno", dowożone wszędzie dla bezpieczeństwa samochodami rodziców. Wszyscy są osobno i boją się siebie nawzajem. I cały czas coś udają.
My byliśmy po więzieniach, wyrzuceniach z pracy, była bieda i kartki i nigdy nie miałam tak wielu znajomych i przyjaciół, do których miałam pełne zaufanie. I byliśmy jednocześnie weseli, skłonni do śmiechu, zabawy, wypraw przed siebie z plecakiem, poznawaliśmy ciągle nowych ludzi, działo sie tyle ważnych, prawdziwych rzeczy.
Dzisiaj ludzie młodzi są zgaszeni, jedyne marzenie to praca i jakieś mieszkanie, szczyt osiągnięć to udana rodzina typu mama-tata i dzieci. Nawet red.Terlikowski nie wspomina jakoś o dziadkach, ciotkach, przyjaciołach. Wszyscy są "osobno". A Jan Paweł II już w 87 roku ostrzegał przed taką drogą. Pokazywał, że koniecznie trzeba być z ludźmi dookoła, że trzeba mieć w życiu cel ważniejszy od własnego tylko dobra. Bo inaczej człowiek traci nadzieję.
I że nie można się dać podzielić!! A to własnie się stało. Diabli wzięli (dosłownie) całą solidarność w narodzie.
Jeśli gdzieś znajdziecie, obejrzyjcie ten film koniecznie.
Jan Paweł II, jakiego pamiętam