Przyzwolenie wyborców PO na odsuwanie ich samych od władzy jest faktem. Dziś zgodzili się na odsunięcie siebie. Czy jutro zgodzą się na odsunięcie innych?
„Nieobecni mają rację”, „nieobecni rządzą”, demokracja to władza bez ludu – tak w skrócie można opisać działania PO przed i po referendum w Warszawie.
Ameryki nie odkryłem, pisząc wczoraj na FB: „Dwa scenariusze. W obu wygrywa PO (…).Scenariusz II. Frekwencja nie osiąga wymaganego progu. Przekaz PO: ”Zwyciężyła demokracja. Polityczni przeciwnicy ponieśli druzgocącą klęskę. 80% Warszawiaków popiera najlepszą prezydent od czasów Wielkiego Wybuchu”.
Głosowałem w każdych wyborach i referendach, poczynając od roku 1989. Powód był zawsze jeden – świadomość tego, że to najprościej rozumiana postawa obywatelska, świadomość ważności danego mi prawa głosu i odpowiedzialności. Okazuje się, że wg Platformy, taka postawa to zło.
Dziś mamy kolejny akt upadku intelektualnego premiera Tuska i Platformy Obywatelskiej. Demokracja, która jest czynnym uczestnictwem obywateli w rządzeniu, przepoczwarzyła się we władzę tych, którym wmówiono, że najnowszą wersją uczestnictwa w rządzeniu jest … brak uczestnictwa. Bierność jest cnotą, bezmyślność – zaletą godną najwyższej pochwały.
Ci, którzy ślepo posłuchali apeli i nie poszli na referendum, nawet przez chwilę nie pomyśleli, że godzą się na powolny proces odsuwania ich od rzeczywistego wpływu na rzeczywistość. Dołączyli do grona tych, dla których nieobecność to racja, zaleta czy cnota. Stali się bezwolnym narzędziem, zwykłym mięsem armatnim, którym można posługiwać się niczym marionetką. Rezygnując ze swoich praw obywatelskich dali dowód, że tych praw warci nie są.
Ci, którzy na referendum poszli, stali się obiektami chamskich, bezpardonowych ataków polityków Platformy Obywatelskiej. Paweł Graś napisał na Twitterze (pisownia oryginalna): ”Już można oficjalnie pdziękować mieszkańcom Warszawy, że nie dali się zwieść ani Januszowi Palikotowi ani Jarosławowi Kaczyńskiemu”. Ten chamski tekst rzecznika rządu RP obraża tych wszystkich, dla których głosowanie w referendum to czynne korzystanie z praw obywatelskich, które, jak widać, pan Graś i jego formacja polityczna ma głęboko w … gdzieś. Ci, którzy poszli, zostali na siłę zapisani do Palikota czy Kaczyńskiego, bo w miernym umyśle pana Grasia nie mieści się ani obywatelski obowiązek ani inne preferencje polityczne. Za to pełno w nim prymitywnej chamówy. Aż chce się powiedzieć – jaka partia, taki Graś.
Brak szacunku do wyborców to stały element retoryki Platformy. To warzenie sobie piwa, które wkrótce tacy jak Tusk czy Graś będą musieli wypić. To jedna strona medalu. Druga, znacznie groźniejsza, to namawianie wyborców by nie korzystali czynnie ze swoich praw. Jeśli lud nie będzie korzystać ze swoich praw wyborczych, to będzie to jeszcze demokracja czy władza nieobecnych?
Moim zdaniem Platforma świadomie zmierza do tego, by za wszelką cenę odsunąć lud od władzy. Dziś odsuwa swoich wyborców, korzystając z pomocy premiera i prezydenta RP – tych, których OBOWIĄZKIEM jest by dbać by jak największą ilość obywateli uczestniczyła w rządzeniu, bo to obywatele są Suwerenem. Bez Suwerena nie ma władzy. Jest reżim, dyktatura, totalitaryzm.
Przyzwolenie wyborców PO na odsuwanie ich samych od władzy jest faktem. Dziś zgodzili się na odsunięcie siebie. Czy jutro zgodzą się na odsunięcie innych?
Wbrew pozorom to pytanie nie jest to ani niedorzecznością ani absurdem. Stan wyborczej schizofrenii, którą im zaszczepiono, może nas wszystkich wrócić do czasów jedynie słusznej partii, linii i bazy. Kto bowiem wiarygodnie i bezapelacyjnie zapewni, że jutro nie urodzi się pomysł skutecznego zamknięcia ust tym wszystkim, którym rządy Platformy się nie podobają, skoro dziś stawia się demokrację na głowie, wmawiając, że władza ludu to brak takiej władzy? Czy wobec tego tak trudno wyobrazić sobie np. referendum z pytaniem „czy jesteś za wpisaniem do Konstytucji kierowniczej roli Platformy Obywatelskiej”? Bezmyślny elektorat podda się apelom, pójdzie i zagłosuje „Tak”!
Wielu zapewne zacznie pukać się w głowę. Zarzuci mi pisanie głupot, bredzenie, odlot czy Bóg jeden wie co jeszcze. Tym wszystkim przypomnę wiele wypowiedzi obecnych najwyższych urzędników państwowych, w których, pod adresem największej partii opozycyjnej i jej zwolenników, rzucali najcięższe oskarżenia – antysystemowość, antydemokratyczność, faszystowskie czy generalnie totalitarne zapędy. I wielu takich słuchało. I pojawiało się wiele głosów domagających się delegalizacji PiS. I nastąpił mord polityczny w Łodzi, o którym dziś Kancelaria Premiera Rady Ministrów, Donalda Tuska, mówi, że „nie posiada wymaganego elementu wyjątkowości”. To są fakty, z którymi się nie dyskutuje.
Ci oskarżyciele dziś nie chcą widzieć antysystemowych działań Platformy. Nie chcą widzieć antysystemowych działań obecnego premiera i prezydenta RP. Nie chcą widzieć, że ich ślepota (z wyboru przecież) prowadzi wprost do restytucji tego, z czym (jak wielu z nich twierdzi) latami całymi walczyli. Do restytucji totalitaryzmu, w którym demokracją nazwie się jej brak.
2 komentarz