Bez kategorii
Like

ODPOLITYCZNIANIE KATASTROFY -PRYMAS PRZESTRZEGA

01/02/2011
475 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

  10 kwietnia 2010 roku był dla mnie szokiem, dramatem, który w jakiejś mierze zdeterminował moje życie, kazał spojrzeć na Polskę innymi oczami, jak na kogoś chorego na ciężką, choć uleczalna chorobę. Tragedia, niekończący się korowód trumien, płaczące tłumy, pogrążone w zadumie, z wymalowanym na twarzach ogromnym znakiem zapytania: co z nami będzie?  To w tamtych dniach poczuliśmy się wspólnotą narodową, świadomą swojej tożsamości i znaczenia w świecie. Przez krótki moment nikt nie wstydził się płakać po zabitych politykach, urzędnikach państwowych, nikt nie bał się posadzenia o upolitycznianie tej tragedii. W tych kwietniowych dniach na każdym niemal kroku ludzie manifestowali swoją religijność, patriotyzm, poprzez zewnętrzne symbole, jak choćby czarne wstążeczki zawieszane na antenach samochodów, flagi. Było nam tak źle, jak osieroconym […]

0


 

10 kwietnia 2010 roku był dla mnie szokiem, dramatem, który w jakiejś mierze zdeterminował moje życie, kazał spojrzeć na Polskę innymi oczami, jak na kogoś chorego na ciężką, choć uleczalna chorobę. Tragedia, niekończący się korowód trumien, płaczące tłumy, pogrążone w zadumie, z wymalowanym na twarzach ogromnym znakiem zapytania: co z nami będzie?  To w tamtych dniach poczuliśmy się wspólnotą narodową, świadomą swojej tożsamości i znaczenia w świecie. Przez krótki moment nikt nie wstydził się płakać po zabitych politykach, urzędnikach państwowych, nikt nie bał się posadzenia o upolitycznianie tej tragedii. W tych kwietniowych dniach na każdym niemal kroku ludzie manifestowali swoją religijność, patriotyzm, poprzez zewnętrzne symbole, jak choćby czarne wstążeczki zawieszane na antenach samochodów, flagi. Było nam tak źle, jak osieroconym dzieciom, to nas do siebie zbliżyło. Pobrzmiewały mi wówczas w głowie słowa Marszałka Piłsudskiego:

W sercach szlachetnych nieszczęście i poniżenie kraju jest zawsze źródłem patriotyzmu”.

Z ulgą wtedy myślałam, jak wielu Polska ma patriotów, ile szlachetnych serc, przejętych losami Rzeczypospolitej. Jednak rządzącym ten publicznie manifestowany  patriotyzm przeszkadzał, pojawiła się  u nich obawa , że obudzone „demony” polskości mogą zmienić kraj, wyrzucić na śmietnik historii nieudolnych polityków z premierem na czele, którzy nie dość, ze nie potrafili wypełnić swoich obowiązków i zapewnić bezpieczeństwa głowie państwa, generalicji, posłom, wysokim urzędnikom, to jeszcze oddali dochodzenie w sprawie ich śmierci ludziom, którzy „robili Katyń”.  Niewybaczalny, wiekopomny błąd, za który prędzej, czy później ci ludzie odpowiedzą. W czasie trwającej żałoby po stracie tylu wybitnych patriotów, rozpoczęła się nagonka na zmarłych, głównie na Prezydenta Lecha Kaczyńskiego i generała Błasika. Oskarżano ich, a także polskich pilotów o spowodowanie katastrofy, o śmierć całej delegacji. Narracja, przekazy dnia szły prosto z Kremla, a politycy rządzącej koalicji oraz usłużne media z lubością je powtarzały. Nikt się nie oglądał na kultywowany w zachodniej tradycji szacunek dla zmarłych, liczyło się tylko to, aby zniszczyć wizerunek nieżyjących, opluć i szyderczo z nich zadrwić.  Politycy rządzącej partii otrzymali fantastyczną pomoc od Putina w postaci sfałszowanych stenogramów rozmów z kokpitu, które miały dowodzić nacisków Prezydenta na załogę. Obrzydliwa manipulacja ochoczo podchwycona przez media i polski rząd, miała miejsce tuz przed druga tura wyborów prezydenckich. To nie była nawet gra trumnami, to była pijacka burda na tych trumnach, ramię w ramię z czekistami. Oczywiście teksty typu „ wkurzy się, jeśli…”  zniknęły, ale nikt z tzw dziennikarzy nie zadał sobie trudu, aby zapytać J. Millera, Tuska, Komorowskiego dlaczego zachowywali się jak postacie z najczarniejszych czasów polskiej historii,  w czyim interesie działali, szkalując pamięć polskich pilotów, generała i Prezydenta. Przez długie miesiące Tusk i jego polityczni sprzymierzeńcy zapewniali, okłamując Polaków, ze śledztwo przebiega wzorcowo, wyjątkowo spójnie i transparentnie. Wszystko po, to, aby PO nie straciła w sondażach, aby Tusk nie doznał wizerunkowego uszczerbku.  Jednocześnie każde nawet pytanie o przebieg śledztwa, głośne mówienie o matactwach i kłamstwach strony rosyjskiej, było od razu kneblowane tekstem, aby nie wykorzystywać tragedii do własnych politycznych celów. Słowa nie tylko podłe, ale i niedorzeczne. Jak bowiem można nie mówić o tragedii 10 kwietnia bez kontekstu politycznego, skoro zginęła tam właśnie elita polityczna,  z Prezydentem na czele i wieloma czynnymi politykami największej partii opozycyjnej w Polsce? Dodać należy, że tragedia smoleńska była wynikiem właśnie polityki prowadzonej przez rząd Tuska, który za cenę „błyszczenia” na salonach, spełnienia swoich wygórowanych ambicji, spłacania politycznych  zobowiązań, dał się wciągnąć w grę z sowieckimi bezpieczniakami i wystawił naszą delegację na tacy każdemu, kto miałby ochotę dokonać zamachu . Jim Garrison, prowadzący śledztwo w sprawie zamachu na prezydenta Kennedy’ego powiedział, że brak zapewnienia bezpieczeństwa prezydentowi wskazuje na spisek. Nietrudno też i o takie skojarzenia, jeśli chodzi o 10 kwietnia.

Ekipa Tuska oraz obecnie urzędujący prezydent od samego początku grali tragedią smoleńską,  korzystając z nieukrywaną radością z pomocy i wsparcia strony rosyjskiej.  Mimowolnie nasuwa się tu łacińska maksyma – manus manum lavat.

Nikt wtedy, ani dzisiaj nie znalazł odwagi i chęci, aby powiedzieć premierowi, politykom rządzącej partii, że kłamią, kryją rosyjskie kłamstwa, żyrują zakłamaną wersję MAK-u. Żaden hierarcha kościelny nie uznał za stosowne wyjść i powiedzieć: dość tego łgarstwa i wykorzystywania zmarłych. Hierarchia kościelna milczała wtedy, gdy opluwano i obrażano osoby modlące się pod krzyżem, gdy pijana swołocz dokonywała na oczach milionów aktów bluźnierczych. Teraz za to hierarchia, a konkretnie prymas Józef  Kowalczyk ma odwagę, by grozić i przestrzegać polityków PIS przed wykorzystywaniem tragedii 10 kwietnia, upominać jak należy obchodzić rocznicę. Ostrzega przed upolitycznieniem rocznicy, ręce precz od rządu, pozostaje tylko modlitwa w zaciszu domowym :

Ja codziennie się modlę za te ofiary wielkiego nieszczęścia, i tak też się będę modlił. Tylko proszę pamiętać, że nie pójdę na żadne upolitycznienie tego, bo to jest niegodne ofiary tych ludzi. Jeżeli ktoś będzie chciał to upolitycznić, to zatracił ducha chrześcijańskiego

W Polsce szacunek dla zmarłych był ogromny. Na śmierci brata, siostry czy ojca nie możemy zbijać pseudokapitału politycznego, bo to jest pogarda dla zmarłych, dla wartości ich życia i dla ich pracy, którą wnieśli dla naszego wspólnego dobra"

Cóż nam pozostaje, pochylić kark, o nic nie pytać, niczego od władz nie żądać i czekać na kolejne wizyty radz…rosyjskich dygnitarzy, a w perspektywie może nawet na jakąś unię personalną z Rosją, czy nawet aneksję.

W  czasach głębokiej komuny, sowieckiego upodlenia mieliśmy przynajmniej wspaniałych, odważnych kapłanów, którzy wyznawali czynem ewangelię, bez względu na konsekwencje: prymasa Wyszyńskiego, bł. Ks. Popiełuszkę, ks. Chojnackiego, ks. Jancarza i wielu innych, którzy zło dobrem zwyciężali, nigdy złu nie pobłażali.

 

http://www.rp.pl/artykul/603532_W-rocznice-bez-polityki.html

0

Martynka

Krakowianka:)

22 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758