W Gdańsku znowu stocznia im. Lenina. Czerska świętuje.
Pomysł przywrócenia napisu na bramie stoczni nie jest ani niewinny ani nie jest nie kontrowersyjny – jak chciałby wmówić opinii publicznej Towarzysz z Towarzystwa, znany czerskista – niejaki Maziarski Wojciech. Wręcz przeciwnie.
Pomysł de facto uhonorowania twórcy jednego z najbardziej krwawych reżimów w historii, akceptowany przez Czerską, jest chory tak jak chorzy są ci, którzy go popierają. Nie ma żadnych „względów historycznych” bo te można przecież prosto przedstawić np. zdjęciami z lata 1980. Jest jasne przesłanie – Lenin jest OK. Kto jeszcze?
Może w Szczecinie trzeba wskrzesić Warskiego? W Warszawie – Świerczewskiego, Nowotkę czy Marchlewskiego. Ze względów historycznych oczywiście. Dzierżyńskiemu oddać Plac i pomnik. Odkryć i pozłocić napis nad wejściem do Pałacu Kultury. A nawet Czerską przemianować na ul. Berii. Historyczne względy przecież.
Wiem jedno – czerskie Towarzystwo już całkiem jawnie stoi tam gdzie stało ZOMO. Wczorajsze „odpieprzcie się od generała” mogło wydawać się dziełem przypadku, zaproszenie komunistycznego zbrodniarza do Pałacu – drobnym potknięciem. Dzisiejsze „odpieprzcie się od Lenina” pokazuje, że przypadku czy potknięcia nie było. Duch totalitaryzmu głęboko tkwi w mentalności Towarzyszy z Towarzystwa.
Trzeba zadać jasne pytanie – czy Towarzysze rzeczywiście walczyli z komuną czy uprawiali grę pozorów by dorwać się do udziału w łupach? Odpowiedź jest tylko jedna – skoro w Towarzystwie są wielbiciele Lenina, skoro jest w nim taki ktoś jak Ordyński czy Żakowski, ręka w rękę z Blumsztajnem i Torańska, to szczerze polecam by zmienili nazwę. Na Towarzystwo Dziennikarskie im. WKP(b).