Stary post-PRL-owski układ narzuca nam nie tylko (fatalne) rozwiązania w zakresie polityki gospodarczej, społecznej czy zagranicznej. Ten układ chce zawładnąć też naszą pamięcią. Tu nie ma miejsca na wspomnienie o tragedii narodowej, która wydarzyła się 10 kwietnia 2010 roku.
"Myślę, że sprawy katastrofy smoleńskiej były przez tyle czasu omawiane, badane, że opinia publiczna jest chyba już trochę zmęczona ciągłą próbą powrotu i dramatyzowania" – mówi prezydent Komorowski. Wtórują mu Wałęsa i Niesiołowski, posługując się knajackimi wyrażeniami i oszczerstwami, które tu nie będą cytowane.
Obóz rządzący ma swoich bohaterów. Tak więc jutro 31 marca w Jabłonkach odbędzie się uroczystość 'patriotyczno – historyczna’ ku czci działacza komunistycznego Karola Świerczewskiego. Obchody te są finansowane przez władze województwa podkarpackiego. W Gdańsku prezydent miasta Paweł Abramowicz (PO) zdecydował o odtworzeniu bramy nr 2 Stoczni Gdańskiej z napisem "imienia Lenina". To przecież horror, a jednak usankcjonowany przez konserwatorów zabytków.
Prezydent (prezydentka?) Warszawy Hanna Gronkiewicz – Waltz zasłużyła się niebywale swojej partii Platformie Obywatelskiej, gdy posunęła się rok temu do przeprowadzenia sondaży, z których miało wynikać, iż w stolicy nie powinno być pomnika ofiar tragedii smoleńskiej. Cel swój (na razie) osiągnęła. W Wołominie pół roku temu radni PO dokonali cudów, by popiersie prezydenta Lecha Kaczyńskiego nie zostało oddane społeczeństwu.
W Opolu, mieście, w którym mieszkam, postanowiono nazwać jedną z ulic imieniem Vaclava Havla. Poseł Solidarnej Polski Patryk Jaki napisał w tej sprawie do prezydenta i rady miasta proponując, by ulicę nazwać imieniem Anny Walentynowicz. "Trudno zrozumieć decyzję o uhonorowaniu niepodważalnie znaczącej czeskiej postaci – twierdził poseł – kiedy w opolskiej przestrzeni publicznej brakuje miejsca dla polskich bohaterów – notabene dokładnie tych samych czasów".
Wczoraj 29 marca radni miasta Opola przyjęli uchwałę o nadaniu ulicy imienia Vaclava Havla.