To już trzeci rok, jak Tomasz Lis nie pobiera monstrualnych wynagrodzeń na Woronicza.
Nowi właściciele pana Lisa w odróżnieniu od POprzedniej władzy już tacy hojni nie są. Najwyraźniej tu leży przyczyna antypisowskiej fobii rednacza onetowego. A jako, że rachuby na zmianę władzy przed upływem kadencji przy pomocy kodowskiego puczu spaliły na panewce nic dziwnego, że fobia narasta. Bowiem Newsweek coraz bardziej robi bokami a z samego Onetu wyżyć się nie da.
Wtorkowy przykład świadczy już o ostrej fazie choroby.
Informacja:
Prezydent USA Donald Trump podejmie dziś w Białym Domu prezydentów Litwy, Łotwy i Estonii, Dalię Grybauskaite, Raimondsa Vejonisa i Kersti Kaljulaid. Tematem spotkania będą problemy bezpieczeństwa i współpraca gospodarcza.
Jak pisaliśmy w Onecie na początku marca, na wizytę w Białym Domu nie mają szans prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Amerykanie wprowadzili szczególne sankcje wobec polskich władz – do czasu przyjęcia zmian w ustawie o IPN prezydent ani wiceprezydent USA nie będą się z nimi spotykać, a Onet dysponuje dokumentami, które to potwierdzają.
.
Najwyraźniej niemiecki portal liczy na słabą pamięć swoich czytelników.
Na początku marca groziła nam zdaniem Onetu rzekomo zimna wojna z USA w obronie roszczeń WJC (Światowy Kongres Żydów) oraz osoby Jana T. Grossa. Postawienie tego drugiego przed sądem miało oznaczać oddanie Polski Putinowi. Tak przynajmniej twierdzili na podstawie nikomu nigdy nie pokazanych „dokumentów” dwaj lisi żurnaliści – Andrzej Gajcy i Andrzej Stankiewicz.
Po pierwsze – do momentu zażegnania sporu o ustawę, USA wprowadzają dla polskich władz zakaz kontaktów dwustronnych na najwyższym szczeblu Białego Domu. A zatem nie ma mowy o spotkaniach z prezydentem Donaldem Trumpem oraz wiceprezydentem Pencem.
.
Po wtóre – Mitchell twierdzi, że w Kongresie USA narastają nastroje antypolskie. A to amerykański parlament musi się zgodzić na finansowanie projektów wojskowych w Polsce – takich choćby jak stacjonowanie w naszym kraju ciężkiej brygady amerykańskiego wojska. Mitchell przestrzega, jeśli polskie władze nie ustąpią w sprawie ustawy o IPN, to może dojść do blokady finansowania współpracy wojskowej.
(…)
Zakaz wjazdu do Białego Domu, a także groźba cięć budżetów wojskowych to wciąż jeszcze nie wszystkie ostrzeżenia ze strony władz USA. Notatka polskiej ambasady zawiera bowiem jeszcze jeden punkt. Otóż, Amerykanie oświadczyli polskim dyplomatom bardzo dobitnie, że jeśli nasza prokuratura zacznie ścigać na podstawie ustawy o IPN jakiegokolwiek obywatela USA, to skutki będą „dramatyczne”. Tak naprawdę mają na myśli jedną konkretną osobę – to Jan Tomasz Gross, autor kontrowersyjnych książek obciążających Polaków współodpowiedzialnością za Holokaust.
Miesiąc temu pisałem:
Tak więc „szlaban na Biały Dom” jest sankcją iluzoryczną, przekazaną dodatkowo wg niemieckiego portalu przez osoby o niskim statusie dyplomatycznym, co świadczy albo o kompletnym odlocie obu żurnalistów, nie mających pojęcia o protokole dyplomatycznym, albo o celowym zamiarze deprecjonowania polskich władz.
Stawiam jednak dolary przeciw robaczywym orzechom, że jest to wymysł Lisa i jego mocodawców. Bo niby skąd ów pieszczoszek poprzedniej władzy miałby wiedzieć, jak to się naprawdę odbywa?
Jeśli jednak uwierzyć w dalszą część lisich strachów, to tak naprawdę powinniśmy spać spokojnie.
Zdaniem śledczych żurnalistów, mających wtyki dyplomatyczne wokół Prezydenta i Premiera, Jan Tomasz Gross jest obywatelem szczególnej troski USA.
Jeśli tylko Polska spróbuje wszczynać wobec niego postępowanie za piramidy niczym nie podpartych kłamstw o Polakach zaraz… skończy się współpraca wojskowa.
I tak dla jednego starego filosemity o mocno wątpliwym dorobku naukowym USA odpuszczą sobie spory kraj w centrum Europy.
Tak wygląda geopolityka wg Lisa, Misidły i Pudłowskiego. No, może jeszcze Lubnauer.
Opowieści naćpanych przedszkolaków w opuszczonej piaskownicy pełnej psich odchodów.
Gdyby jakimś cudem było to prawdą, oznaczałoby, że Gross jest dla nas groźniejszy od… Putina.
Nie straszne nam zatem są Iskandery pod Kaliningradem, ale broń Boże, żeby autor „Złotych żniw” przypadkiem nie poczuł się urażony.
Wtedy dopiero mamy problem.
Wg Lisa.
https://3obieg.pl/putin-mniej-straszny-od-grossa/
Tymczasem szef rzekomo ostrego wobec Polski urzędnika A. Wess Mitchell’a niejaki Rex Tillerson kilkanaście dni później pożegnał się z Białym Domem.
Można jedynie domniemywać, że wraz z nim odszedł jego asystent Mitchell.
To jednak nic. Onet będzie się trzymał twardo wersji o posiadaniu dokumentów, które zaprzeczają słowom prasowej rzeczniczki Departamentu Stanu Heather Nauert. I których nikt nie widział poza autorami njusa.
Co więcej, z faktu rozmów z przywódcami krajów bałtyckich, jak od czasu rozpadu Rosji carskiej nazywane są Litwa, Łotwa i Estonia lisi portal wywiódł, że jest to dowód na… amerykańskie sankcje wobec Polski, Jej Prezydenta i Premiera.
Przewiny polskie, dzięki Onetowi i gazecie wyborczej już znamy. Ale czym wobec tego podpadły Niemcy? Dania? Szwecja? Finlandia? Wszak leżą również nad Bałtykiem. I nikt z tych krajów nie został zaproszony.
Podpierając się logiką Lisa i jego towarzyszy należałoby uznać, że amerykańskie „sankcje” objęły również ww. kraje.
Idźmy dalej tą drogą.
Przecież wyraźne ochłodzenie stosunków polsko-amerykańskich widoczne było już jesienią 2017 roku.
Udając się z wizytą do Chin, Japonii i Korei Trump nie zahaczył o Polskę. Ba, nawet nie poprosił, by ktoś z Polski towarzyszył mu w podróży.
Panie Tomaszu, zaspaliście.
Przeoczyć taki njus!
Musicie nadrobić.
Trump planuje wyjazd do Australii i Nowej Zelandii w tym roku.
Szczególnie brak obecności Andrzeja Dudy w tej ostatniej możecie podawać jako kolejny przykład sankcji odkrytych przez Stankiewicza i Gajcego.
Bo jak znowu drzemka was złapie to będzie bura od szefa. 😉
3.04 2018