Bez kategorii
Like

Obietnice Stoltzmana w 2004 r. a rzeczywistość 2011 Część 1

09/06/2011
446 Wyświetlenia
0 Komentarze
43 minut czytania
no-cover

Pewnie już wszyscy zapomnieli jak nasz „były” Aleksander Kwaśniewski przed włączeniem naszego kraju do ZSRE nakłaniał nas do głosowania za wejściem do ZSRE w ulotce TAK dla Europy. Minęło 6 lat. Czy pełniły się jego obietnice?

0


 

Pewnie już wszyscy zapomnieli jak nasz były Aleksander Kwaśniewski (czyli Stoltzman) przed włączeniem naszego kraju do ZSRE nakłaniał nas za nasze pieniądze w ulotce „TAK dla Europy” do zagłosowania za włączeniem Polski
do kolejnego kołchozu. W skrócie wg niego we wspólnocie czekał nas raj i dobrobyt. (Podobieństwo do „3xTAK” uderzające!). Minęło 6 lat. Czy spełniły się te obietnice?

Ulotkę tą dostał chyba każdy obywatel polski celem przekonania w zakreśleniu tej jedynej prawidłowej odpowiedzi na pytanie: Czy jesteś za przystąpieniem Polski do ZSRE. Na szczęście nie byłem głupim dzieckiem. Zagłosowałem przeciwko, a ulotkę schowałem, żeby porównać jej zapisy z rzeczywistością. Dobrze wtedy myślałem – jak zwykle damy się nabrać…Zauważcie też, że ulotki tej nigdzie teraz nie można dostać. Nawet w sieci. Ale ja mam i się podzielę! I dokonam osądzenia.

            Należałoby zacząć od okładki. Proszę zwrócić uwagę jak na niebiesko zaznaczona wspólnota europejska. Jak ma ukształtowaną granicę w kierunku wschodnim. Otwarty pysk, jak pacman, pożera jak kromkę chleba Czechy i Polskę w pierwszej kolejności. Okładka mówi sama, co się będzie działo. Będziemy zaspokajać głód Zachodu – głód rynku zbytu i taniej siły roboczej.

Napis TAK DLA POLSKI chce nam pokazać bezstronność naszego "byłego". Już tym przemawiał jak należy głosować. A przecież Głowa Państwa powinna być bezstronna ale też i bronić interesu narodowego. Tymczasem nasza Głowa mydliła nam oczy, podpisując się pod tym nie swoim nazwiskiem, ale na szczęście bez tytułu magistra.

Spójrzmy na drugą stronę. Przedstawia ona opracowanie jaki przypada PKB na głowę mieszkańca w Europie. Nie wiem skąd wzięto te dane. Źródeł nie podano. Można się tylko domyślać, że to jest jakaś średnia krajowa czy coś takiego. A może nie? Myślę, że trzeba by zapytać „zaprzyjaźnionych i wszechobecnych znawców”.

 Minęło 6 lat myślę, że można by zrobić porównanie działalności Wspólnoty lat 2004 i 2011. Nie jestem za liczbami, bo statystyka kłamie. Popatrzę więc własnym okiem, choć dane by zaskoczyły wielu zwolenników kołchozu. Nie dbam o nich. Niech sami przejrzą na oczy. Wiadomo – Grecja upadła, Irlandia jest blisko, Hiszpania i Portugalia już proszą o pomoc…Węgry się otarły i dzięki prawicowemu rządowi teraz z trudem wychodzą z beznadziei…Belgia się rozpada, południe Włoch dalej jest biedne…Niemcy chcą dwóch prędkości…później zechcą trzech…
A w krajach tzw. „rynku zbytu” dochodzi coraz większe bezrobocie, upadek zakładów i prawidłowa ucieczka ludzi do zdrowej szarej strefy. Myślę, że w 2011 r. te wskaźniki wzięły w łeb. O ile nie były zwyczajną ściemą. Wystarczy popatrzeć, co się dookoła dzieje.

A tu nasi rządzący chcą nas jeszcze wepchnąć do kołchozowego pieniądza. Nas przed bankructwem właśnie ocalił złoty! Należy jednak przyznać, że jeśli
nie uzdrowimy gospodarki to czeka nas „druga Irlandia”. Liczę na to, psia mać, że rząd Tuska nie spełni tej obietnicy… Złotówka i NBP to narzędzie naszej niezależności gospodarczej i daje możliwości przeciwdziałania jakimś niekorzystnym działaniom w naszej gospodarce. Niech więc zostaną!

Idziemy na stronę trzecią…a tam co?

 

 Mi się kojarzy to albo z przyjaźnią polsko-radziecką i się nie podoba! Może jakieś hasło do obrazka? Np. „Jutro socjalistycznej Polski budujemy dziś!”?

 

Pytanie podstawowe które wam się ciśnie na usta – O co chodziło w ulotce naszemu „byłemu”? Na te pytania odpowiada w pozostałej części ulotki. Idziemy do przedmowy i rozbieramy na czynniki pierwsze.

 

 

1. „Jeśli powiemy „tak” – Polska umocni swoją pozycję w europejskiej rodzinie.”

Nasz „były” ma doświadczenie w pisaniu haseł socjalistycznych. Powinien napisać w „socjalistycznej rodzinie” a napisał europejskiej. To zdanie jest żywcem przepisane z bełkotu PZPR i innych kołchoźników. Ujawnia w nim swoją tęsknotę
za socjalizmem i dlatego, jako nie umiejący samodzielnie rządzić – wrzuca nas
z powrotem do socjalizmu. A niektórzy zbałamuceni, mu uwierzyli.

2. „Nie utracimy suwerenności” – co oznacza suwerenność? Nie każdy zna to niepolskie słowo. Suwerenność oznacza zdolność do samodzielnego, niezależnego od innych podmiotów, sprawowania władzy politycznej nad określonym obszarem, osobami lub samym sobą. Suwerenność państwa obejmuje niezależność w sprawach wewnętrznych i zewnętrznych. Ja bym to nazwał po prostu NIEZALEŻNOŚĆ. Czy takową mamy? Nie! A dlaczego? Odpowiedzcie sobie, jeżeli nie jesteście pewni, na poniższe pytania:

                    Gdzie po traktacie lizbońskim znajduje się ośrodek stanowienia prawa?
W Sejmie czy parlamencie europejskim?

                    Dlaczego rząd polski wprowadza zalecenia Komisji Europejskiej i nie broni polskiej racji stanu, dlaczego po prostu wprowadza durne prawo?

                    Dlaczego stocznie na zachodzie ocalały a naszym Tusk urządził upadłość? Dlaczego rząd nie broni naszego przemysłu przed podatkiem od CO2, chociażby wskazując, że skoro podatkujemy CO2 (my kołchoz), to czemu nie wydalanie szkodliwych oparów z elektrowni atomowych?

3. „Nasze prawa narodowe nadal chronić będzie konstytucja RP, zaś wchodząc
do Unii Europejskiej uzyskamy dodatkowe gwarancje ochrony poza granicami naszego kraju.”

Kolejna bzdura, wręcz kłamstwo. Nasze granice powinny chronić układy pomiędzy sąsiadami, wyraźnie mówiące co jest kogo, oraz albo PRZEDE WSZYSTKIM wojsko.

Proszę powiedzieć czy nasze prawa chroni ustawa zasadnicza RP napisana rękami komunisty? W jaki sposób jest zbudowana? Czy jak nazwę to ogólnie – „stanowiska (urzędy)” chronią nas przed pełzającym odpolszczaniem w codziennym języku oraz utratą zwartości i jedności ziem polskich?

Coraz więcej naleciałości angielskich, czy to niemieckich i francuskich w codziennym języku. A mamy takie piękne bogate słownictwo. Coraz rzadziej słyszy się „przepraszam” a coraz częściej „SORRY”, czy też zamiast „dobrze” słowa „OK”. Nie ma ochrony języka narodowego!

Konstytucja nie chroni nas przed RAŚ-iem, dążącym do usamodzielnienia Górnego Śląska. W zwykłym kraju „coś” takiego powinno rozstać rozpędzone. „Naczelny” RAŚ nie przysięgał na wierność Polsce – więc co za przeszkoda w wydaleniu go z Polski? To jest nasz interes narodowy, a nie współrządzenie z RAŚiem przez PO. Jestem Ślązakiem z Opolszczyzny i jestem Polakiem!
Czy naszym interesem narodowym jest przywracanie niemieckości Wrocławia (przykładowo nazwanie Hali Ludowej – Halą Stulecia na cześć zwycięstwa wojsk pruskich nad Napoleonem)? Skoro drażni Ludowa – nazwijcie to Spodek Wrocławski!

Nasz „były” umieścił też w rozdziale III „źródła prawa” ustawy zasadniczej paskudny zapis dotyczący umów międzynarodowych, które po przyjęciu przez Sejm, są przestrzegane jako prawo powyżej ustaw. Polska może na podstawie umowy międzynarodowej przekazać organizacji międzynarodowej lub organowi międzynarodowemu uprawnienia władzy państwowej w „niektórych sprawach”. Moje pytanie brzmi w jakich sprawach? Krzywizny banana czy może stoczni
i ograniczeń wytwarzania cukru? A może w każdej, w której interes przykładowo Niemiec jest ważniejszy od Polski, powinno się przyjąć punkt widzenia Niemiec
w danej sprawie? Bo to teraz nasi przyjaciele?

Nasze granice – czy są chronione? Kołchoz ich nie potwierdził. Nie ma pisemnie zawartej po II wojnie światowej jednoznacznej umowy międzynarodowej kształtującej granice Europy. Pomimo zdrady Polski przez sojuszników (zwłaszcza Anglii, której broniliśmy i Stanów Zjednoczonych), nie zostaliśmy zabezpieczeni w sprawach naszych granic w taki sposób, by nikt nie miał w przyszłości powodu rościć sobie własności do jakiejkolwiek części. Ani zdradziecka Jałta ani Poczdam o tym nie mówią. Można stwierdzić, że pomimo dwustronnych umów granica zachodnia nadal jest granicą tymczasową, skoro Niemcom się zwraca mienie pozostawione w granicach Polski. Należy też dodać, że konstytucja Niemiec mówi o granicach z 1914 r…

4. „Decyzje najważniejsze dla Polski nadal podejmować będziemy sami”

Patrząc na czasopisma, słuchając ryczących odbiorników, przeciętny Polak tak myśli, będąc ogłupiony przez te przekazy. Nic bardziej mylnego. Ośrodkiem rządzącym Polską jest Bruksela a ostatnio także znów Moskwa. Dzięki gazowi łupkowemu, możemy wyjść z długów i stanąć na nogi, więc czemu sprzedają złoża za grosze? Czy „sami podejmujemy decyzje”? Ograniczenia wytwórstwa
i zamykanie zakładów – czy „sami podejmujemy decyzje”? Czy zabawa w okupanta w Iraku i w Afganistanie czy innych „misjach pokojowych” też „sami podjęliśmy decyzję”?

5. „Stolicą Polski pozostanie Warszawa, nasze granice nie będą naruszane
i bezpieczne, zaś białoczerwona flaga będzie powiewała na masztach nie tylko
w Polsce ale też w Brukseli…”

To prawda naszą stolicą jest Warszawa, ale ośrodkiem władzy już nie. Wszystkie prawa stanowione są w Brukseli i przepisywane w Sejmie na nasz kraj. Granice są naruszane bo nie są uznawane. Niemcy nie przestrzegają umowy o rozgraniczeniu strefy morskiej w Zatoce Pomorskiej. Gdzie są nasze okręty wojenne? Rdzewieją? Szerzej napisane jest na tej stronie: http://www.mysl.pl/?m=11&art_id=1358&more=more

A podobno granic nie ma…Nie ma! Widocznie tylko dla Niemców.

Białoczerwona flaga wisi w Brukseli, pytanie tylko po co? Po by mieć złudzenie, że współrządzimy Europą. My nic dobrego z tego nie mamy. Wolę tam nie mieć naszej chorągwi, nie mieć II PRL – tzw. demokracji ludowej i nie płacić do wspólnego koszyka oraz na europosłów i ich wyjazdy.

 A teraz najciekawsze: Co nas czeka jak nie przystąpimy?

1. „Jeżeli powiemy nie, Polska utraci możliwość współdecydowania o losach światowej potęgi, jaką dziś jest Unia Europejska…”

Rozbijmy tę złotą myśl na dwa pytania: czy Polska współdecyduje we Wspólnocie Europejskiej i czy ta ostatnia jest potęgą? Otóż ani jedno ani drugie! Powiem jednym zdaniem odnośnie pierwszego pytania. Nasz rząd tańczy tak, jak mu zagra Bruksela. Nie ma swojego zdania i nic nie potrafi czy też nie chce wywalczyć dla Polski. Francuzi potrafią w tym dziadostwie wywalczyć swoje. Ślimak u nich jest rybą i mają dopłaty. I to wbrew prawom przyrodzonym! I nie ma co się dziwić, że całujemy klamki. No chyba, że jest potrzebne mięso na wojnę! To można umówić się na spotkanie i porozmawiać np. o wizach. Ale porozmawiać i tylko troszeczkę! Nie wolno przeginać.

Wspólnota nie jest potęgą. Dlaczego? Bo nie stanowi jednego państwa. Po prostu małe państwa są podporządkowane dużym i silnym, które współrządzą. Dla ich celów niszczymy własny przemysł, stajemy się ich rynkiem zbytu. Jak to jest możliwe, że Niemcom się opłaca a nam nie? Śmierdzi? O i to jak!

A co do potęgi… Nigdy nie ma jednomyślności w tym tworze, zawsze jest kłótnia co do zamiarów postępowania, albo jakieś zdarzenia dokonują się poza ośrodkiem „dowodzenia”. Przykład Libii jest jak najbardziej na czasie. Nie ma tu szybkiego działania, ale wszystko odbywa się wolno. Za wolno. Jedyne wojsko na poziomie mają Niemcy. Francuzi też, ale po Napoleonie Francuzi nie umieją walczyć…i nie chcą. Brytania bez Stanów Zjednoczonych cienko przędzie.
O pozostałych nie wspomnę, bo w Kołchozie nie rządzą. A z małymi państwami to już w ogóle nikt się nie liczy.

Biorąc pod uwagę ostatnie wypadki tj. wspólne białorusko-rosyjskie manewry w pobliżu granicy polsko-białoruskiej, polegające na obronie przeciwko najazdowi Polski na Białoruś (ZAPAD 2009), dozbrajanie przez Rosję wojska wzdłuż naszej wchodniej granicy i oddziaływującego na nią, budowanie obrony w obwodzie kaliningradzkim, można przypuszczać, że najazd Rosji na Polskę jest bliski. Gdyby założyć, że Wspólnota chciałaby Polsce pomóc (a na pewno nie – już wielokrotnie w przeszłości pokazano gdzie nas mają), trzeba by podjąć decyzję. Wspólnota się zbiera, kłócą się, przekonują do swojego stanowiska. W tym czasie Rosja zajmuje Polskę i oświadcza, że dalej nie miała zamiaru iść, bo jej tylko chodziło o to, że Polska chciała napaść na Rosję i ona ją ubiegła…

Bruksela za cenę pokoju i czasu na unowocześnienie wojska postawienie jego w stan gotowości w razie konieczności obrony, daruje Polskę Rosji. Na znak dobrej woli, Rosja oddaje Niemcom Śląsk i Pomorze. Wszyscy zadowoleni, a Polacy pozostaną bez możliwości walki o niepodległość bo zaborcy trzymają swoich Polaków za pysk. Jest to możliwe? Tak. Jak dalej będzie się działo to, co się dzieje – to na pewno nastąpi! W przypadku, gdy coś się dzieje nie po jego myśli, kraj potężny jest od razu gotowy na działanie. A Wspólnota jest po prostu grą państw, gdzie duże kraje każde sobie, a te małe skaczą, jak psy wokół nich. Czekam na jej upadek, jak na zbawienie.

2. „…opóźnimy unowocześnienie naszego państwa i gospodarki, znajdziemy się na gospodarczych i politycznych peryferiach Europy.”

Nasz Pan „były” jak mniemam źle umieścił to zdanie. Powinno ono znaleźć się w części „za” Wspólnotą Europejską. Po 6 latach opóźniania unowocześnienia naszego państwa i gospodarki, znaleźliśmy się na gospodarczym i politycznym zaścianku Europy. Jedyną widoczną zmianą jest stan dróg, mimo różnych przeciwności – się poprawia. Można sobie takimi nowoczesnymi drogami przejechać po kraju i pozwiedzać – byłe stocznie, byłe zakłady przemysłowe np. przetwórcze czy też cukrownie, byłe kopalnie. Jeżeli unowocześnienie polega na wyrywaniu prętów miedzianych czy aluminium z nieczynnych zakładów
i pozwalaniu na rośliny samosiejne na ścianach i dachach, to naprawdę jest lepiej!

    Moje zdanie jest takie – wyciąć w pień złodziei, a pieniądze na wszystko znajdą się same. Nie jest nam potrzebna do tego Bruksela.

3. „Odbierzemy perspektywę młodemu pokoleniu.”

  To twierdzenie należy do najważniejszych bo młodzi stanowią zawsze przyszłość narodu. Pan „były” tą obietnicę swojego, obcego Polsce środowiska spełnił z nawiązką. Możliwości rozwoju, nawet bytu…odebrali.

    Sam jeździłem w lecie do Niemiec zarabiać by mieć na utrzymanie podczas nauki. Zawsze stawiałem sobie pytanie – dlaczego? Odpowiedź przychodziła sama. Bo nie ma pracy. Pamiętam ile wtedy dawano za godzinę pracy w Mc Donald’s – 3 złote!!! Inni dawali niewiele więcej. A ty durniu rób. Więc wyjeżdżałem. Wolałem porobić przez 2,5 miesięcy 15 godzin, a później mieć przez pozostały rok czas dla siebie i nie dawać się wykorzystywać.

    W Polsce niszczy się możliwość rozwoju zawodowego. Powiatowy Urząd bezPracy kieruje na durne szkolenia, które do niczego się nie przydają, a „ktoś” zawsze zarabia. Młodzi nie są głupi – wyjeżdżają. Coraz częściej na stałe i to jest złe! Nie będziemy za grosze, przepraszam za słowo – Murzynami we własnym kraju, więc jesteśmy na Zachodzie. Jak to jest że w Polsce nic się nie opłaca i nie ma pracy, a tylko przejechać Odrę i tak nie jest. Są zakłady stoczniowe, cukrowe, przetwórcze, chemiczne itd. Czyż to nie jest jakaś polityka? Myślę, że tak. To jest postępowanie obcych by nie było konkurencji, a tania siła robocza robiła u nich i stopniowo gubiła swoją tożsamość narodową.

    W tej chwili wygląda to tak. W Polsce nie ma pracy, młodzi wyjeżdżają zagranicę zarabiać, wytwarzając określony towar. Wracają na „urlop” do Polski i kupują go w sklepie u nas, bo nie ma polskiego lepszego i tańszego odpowiednika. Czysty zysk. Dla nich. Młodym odbiera się możliwość nauki poprzez usuwanie godzin przedmiotów, brak sprzętów i pomocy naukowych. Wynaradawia się poprzez usuwanie naszych patriotycznych książek i zmniejszanie liczby godzin historii – czyli przedmiotu, który uczy by nie popełniać tych samych błędów w przyszłości. W szczególności powinno się wykładać XVIII, XIX i XX wiek i to tylko prawdę. Na tej podstawie będzie widać, jak nas robiono w przysłowiowe bambuko – jak nami grano i wykorzystywano. Gdybyśmy już na starcie w XVII w. zdrajców wycinali w pień…Młodzi się tego nie uczą i większość nie będzie świadoma, że jest ogłupiana i będzie się dawać robić w konia. Niedouczeni i głupi będą tylko robolami…I o to chodzi!

 I taki mały przerywnik naszego „byłego” – aż serce ściska:

„Historia XX wieku nie była dla Polski łaskawa. W losach każdej polskiej rodziny znajdziemy ślady bolesnych doświadczeń walki o niepodległość
i suwerenność Ojczyzny”.

 Pan „były” nie napisał już, dlaczego historia nie była dla nas Polaków łaskawa. Ja może uzupełnię tą wiedzę:

– bo przy bierności Zachodu, rozebrali nas na pół Niemcy „faszyści” i Sowieci „komuniści” pokroju ojca naszego „byłego” (odsyłam na strony poświęcone Izaakowi Stoltzmanowi – który zmienił imię i nazwisko na Zdzisław Kwaśniewski). Później było gorzej – już byli tylko komuniści. Jedni i drudzy niszczyli naszą twórczą tkankę – ludzi wykształconych czy to zabijając, czy wywożąc do obozów. Nawet po II wojnie św. komuniści dalej wywozili i zabijali,

– bo sojusznicy jak zwykle nas zostawili na pastwę losu po osiągnięciu swoich korzyści i jako zwycięski naród znaleźliśmy się w niewoli i okrojeni z Kresów Wschodnich (w nagrodę oczywiście),

– bo jak zwykle w narodzie znaleźli się zdrajcy i sprzedawczyki, którzy do dnia dzisiejszego się „udzielają”,

Nie mamy nadal swojego państwa – bo to jest ich państwo. To nie jest Polska. Pokolenie naszych dziadków i pradziadków wykrwawiło się by ich potomkowie, żyli w wolnym kraju. A oni żyją w „ich” kraju i jeszcze, jak dawniej Murzyni – godzą się na to!

Pozostaje nam powołać podziemne państwo polskie. Ludzie powinni pisać zrzeczenia do rezydenta z obywatelstwa „polskiego” i przystępować do Polski Podziemnej by otrzymywać obywatelstwo polskie, by nie dać się i żyć w szarej strefie ze swoimi pieniędzmi we własnej kieszeni. A po zniknięciu obywateli III RP, państwo samo zniknie. Na jego miejscu powołalibyśmy własne – polskie.

„Wstępując do Unii Europejskiej wejdziemy do grupy dobrze rozwijających się i zasobnych państw, gotowych współpracować z nami i pomóc w ożywieniu ekonomicznym”.

Jak widać dookoła, weszliśmy (wepchnięto nas) do tego kołchozu. Do dobrze rozwijających się i zasobnych państw, żyjących kosztem innych. Niczym jak parobek do zamożnego chłopa. Minęło 6 lat i dalej jesteśmy biedni, a nawet coraz bardziej. 

Państwa te współpracują z rządami III RP w niszczeniu gospodarki. Jedni i drudzy pozbywają się rozwiniętej u nas podstawy naukowej, technologicznej. Zamiast tworzyć wykształconych pracowników, będzie się wytwarzać bezmózgie małpy, robiące na przysłowiowym zmywaku za granicami kraju.

Pan „były” spełnił obietnicę. Weszliśmy do dobrze rozwijających się państw, ale przecież tego, że staniemy się tacy, jak oni, to nie obiecał….Więc co się dziwicie?

„Możemy rozpocząć budowę lepszej przyszłości Polski XXI wieku”.

Co myślicie o szyku zdania? Nie, że będziemy budować lepszą przyszłość Polski, tylko obiecał nam, że „możemy” ją budować! Obietnica spełniona? Tak, bo nie musimy!

A tak nawiasem, czy Polska z dużym bezrobociem, brakiem pracy, wyjazdami Polaków, przekrętami, przestępstwami, wyprzedażami majątku i upadłościami oraz coraz gorszym szkolnictwem jest tą lepszą Polską XXI wieku? Nie!

 

No a co takiego wniesiemy do „europejskiej rodziny” (Śmierdzi komuną, nie?)?

„Do europejskiej rodziny wniesiemy nasz patriotyzm, naszą kulturę, pracowitość
i zaradność, umiłowanie wolności, szacunek do ziemi, przywiązanie do wartości rodzinnych i moralnych, oraz tradycji. Zachowamy tożsamość. Zyskamy przyjaciół.” Odnosząc się w skrócie:

– We Wspólnocie, ale bardziej w kraju, nasz patriotyzm jest tępiony jako wsteczny i obciachowy np. w stosunku do narodowców, PiS czy ostatnio kibiców. Śmierdzi socjalizmem?

– Kultura ginie – brak wsparcia państwa, za granicami nierozpowszechniona, działania przeciwpolskie są rozpowszechniane (np. brak działań w stosunku do Grossa), zaś PRL-owi ludzie „kultury” twardo siedzą na stanowiskach i pilnują by nic im przez palce nie umknęło,

– Nasza pracowitość i zaradność przedkłada się jak w PRL-u, na kręceniu jak przeżyć i być do przodu, gdy państwo nas bezprawnie skubie. Moim zdaniem już dawno z głodu powinniśmy zdechnąć, gdybyśmy byli uczciwi w stosunku do nieuczciwego państwa np. robota na czarno, lewy handel, albo po prostu wyjazd za granicę, gdzie jesteśmy Murzynami Europy, ale za większe wynagrodzenie. Zakładamy więc tam rodziny i zostajemy, wnosząc swoje zdolności jako wkład dla rozwoju obcego kraju,

– Umiłowanie wolności – to kochamy najbardziej, więc niedługo się ta bania
u Cygana w naszym kraju dla nich skończy. Muszę przyznać, że władza sprytnie rozwiązała sprawę Polski. Gdyby nas nie było na mapie to byśmy się ramię w ramię buntowali! A tak część społeczeństwa ma złudne wrażenie, że Polska jest i nie uczestniczy w uwolnieniu kraju z rąk obcych, myśląc, że mamy po prostu kiepskich przedstawicieli narodu. Ale na szczęście świadomość Polaków się powiększa. Przyjdzie kryska na Matyska!

– Szacunek do ziemi – tak to prawda, żaden kraj nie jest tak przywiązany do ziemi jak my. A jednak warunki gospodarcze i społeczne ukształtowane przez rządy oraz wyprzedaż ziemi przez państwo, sprawiają, że coraz częściej ziemię przejmują obcy. My nie mamy pieniędzy i żaden bank nie chce pożyczyć zwykłemu Polakowi, co chce pracować. Z tej ziemi, co mamy, nie możemy się uczciwie wyżywić. Tu po latach beztroski należy mocno popracować, byśmy bronili naszej ziemi. Bo jak nie będzie nasza, to gdzie się podziejemy? Będziemy płacić za zamieszkanie i pracę na cudzym?

– Przywiązanie do wartości rodzinnych i moralnych oraz tradycji – zauważcie, że coraz częściej nasze związki rodzinne stają się coraz bardziej ograniczane, a rodzina pojęciem coraz węższym. Tu nastąpił pierwszy cios! Jak nie mamy oparcia w rodzinie – nie podskoczymy, bo nie mamy siły. Rodzina to podstawowa komórka społeczna! Trzeba o nią dbać! Ale kiedy? Jak tu znaleźć czas na odwiedziny, kiedy trzeba spłacać i opłacać mieszkanie, utrzymać rodzinę…
A więc trzeba długo pracować? Tyra się i tyra, obowiązki w pracy tylko się zwiększają, płaca nie, a wręcz maleje. Nie ma wyjścia – kosztem wolnego czasu trzeba dorabiać i kręcić na lewo. Kiedy tu znaleźć czas na odwiedziny rodziny? W niedzielę? Jestem zmęczony tygodniem! Więc może w następną… itd.

– Morale – czyli po polsku duch bojowy i wiara w siebie – dzięki wysokiej wierze w siebie i w Polskę wygrywaliśmy bitwy chociażby Bitwę Warszawską i Niemeńską, potrafiliśmy stworzyć Polskę Podziemną. Jednak silniejsi Sowieci przełamali nam kręgosłup. Mija ponad 60 lat…Trzeba przyznać się zrasta, ale ciągle jakaś niewidzialna ręka bije go kijem…Niestety wiele osób jest przemęczonych tym, co się dzieje i zwyczajnie odpuszcza. Popada w biedę i nie broni się poprzez zrzeszanie. Stoi na uboczu wydarzeń. Po pierwsze – bo musi pracować na utrzymanie. Po drugie – zwyczajnie się boi. I po trzecie – nie ufa politykom i ich stronnictwom na zasadzie „oni już byli a nie ma na kogo głosować”. Ludzie nie są głupi widzą, że pomimo upływu 20 lat u władzy są ciągle Ci sami, tylko tyle, że pod inną nazwą. A u nas głosuje się na stronnictwa, nie na ludzi…

    Trzeba obudzić w nas duch bojowy – poczucie własnej i wspólnej wartości, że razem coś możemy zmienić – ustanowić wreszcie naszą wolną i niepodległą Polskę, niezależną gospodarczo od innych gospodarek, z własnym majątkiem i zakładami dającymi nam pracę. Walczyć o godność i własną przyszłość.

– Tradycja – czyli po polsku zwyczaje – przekazywane z pokolenia na pokolenie przetrwały do dnia dzisiejszego. Jest to według mnie jedyna dziedzina, w której nie udało się obcym do lat 90 tych zniszczyć czegokolwiek. Ale trzeba popatrzyć, co się dzieje teraz. Zaczęło się prześladowanie pośrednie poprzez środki przekazu, oddziaływujące na najbardziej młodych, ustalające zasady tj. że coś jest „spoko” a coś „zacofane”. Najlepiej być pedałem, alkoholikiem, bawipanem, olewatorem nierobem i niewierzącym. Wtedy jesteś „spoko postępowy” i takiemu się pomaga. A wszystko inne należy wyśmiewać utrudniać życie i ubliżać na każdym kroku („zacofanie”). Trzeba przyznać że społeczeństwo coraz bardziej czci pieniądza, odchodząc od zwyczajów. Święta rodzinne… Czy ktoś kiedyś przekomarzał się, kto ma lepszą choinkę ozdoby czy światełka na chałupie? Odstawiał się lepiej jak choinka, żeby pokazać się innym przy nabożeństwach świątecznych? Co jest ważniejsze – czczenie narodzin Jezusa czy święta przy oglądaniu Kevina i obżeraniu się? Okazuje się coraz częściej, że to drugie. Uważam, że skoro określony człowiek nie wierzy, to po co mu wolne? Niech idzie gamoń do pracy! Przykłady można wymieniać.

– Tożsamość narodowa – na tym polu też większego wyłomu nie ma, choć kalectwo i niedowład głównych urzędów i posad państwowych, opanowanych przez krety, robactwo i żmije, zniechęcają obywateli do uczestniczenia w życiu państwowym i czczenia swego kraju. Psują jednocześnie chęć pracy zwykłym urzędnikom, którzy chcą coś zmienić, ale nie mogą (złe prawo i samowładztwo w/w). Coraz częściej możemy stwierdzić, że nie ma już czego bronić. Rządu, Głowy Państwa, Sejmu? Chyba tylko naszych dziejów i pięknych krajobrazów. Ostatnio zaczyna się panoszyć RAŚ. Jak go szybko nie poskromimy, to dzięki obcym będziemy mieli u siebie serbskie Kosowo! Dlaczego? Bo zniechęceni ludzie będą woleli być swoistą niezależną dzielnicą, nie poczuwającą się do przynależności z Polską, skoro im to przynosi korzyści.

Ale pomimo wszystkiego, czujemy się Polakami, chcemy Polski i dla niej coś dobrego zrobić, ale brak nam kogoś w rodzaju Piłsudskiego, który zrobiłby ze złodziejami i zdrajcami porządek a nas wziąłby jak dziecko za rączkę do odbudowy kraju ze zniszczeń społecznych lat PRL-u i gospodarczych lat 90 tych XX wieku. Jak się taki znajdzie – nic nas nie zatrzyma. W chwili zagrożenia zjednoczymy się i nie damy się zniewolić. Większość jest dumna, że jest Polakami i to wystarczy by stać się ścianą, przez którą nic nie przejdzie…

Odnosząc się do ostatnich dwóch wyrazów przedmowy naszego byłego – „Zyskamy przyjaciół”. Chciałbym zapytać, gdzie są ci przyjaciele? Najpierw przekupili, później wykupili nasze dobra, następnie pozamykali to, co by im przeszkadzało w zarabianiu. Na koniec przekształcili w rynek zbytu, na który rzucają swoje towary. Jesteśmy już niepotrzebni. Koniec przyjaźni. Bitwa o rynek wygrana!

Przyjaciel Niemiec każe nam przestrzegać umowę polsko- niemiecką, a sam postępuje, jakby ta umowa w Niemczech nie istniała, bo nadal obowiązuje prawo III Rzeszy, znoszące mniejszość polską. Przyjaciele wrzucili pieniądze w swoje stocznie, a nasze Tusk zamknął. Dają na drogi by wieźć swoje towary na wschód – nie po to byśmy po nich jeździli. Ot dowody przyjaźni można mnożyć.

W związku z zakończeniem działu na koniec należy przywołać Kochanowskiego, bo nasz naród nic się nie zmienił:

Polak mądr po szkodzie:

lecz jeśli prawda i z tego nas zbodzie,

nową przypowieść Polak sobie kupi,

że i przed szkodą, i po szkodzie głupi.”

 

 

0

grzech

Życie wtedy coś znaczy, gdy ma się cel do którego się dąży. To nasze ziemie i trzeba walczyć o wolną i niepodleglą Polskę. Postawą, słowem, piórem i czynem. Każdy jak potrafi i nie bać się...

49 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758