NOTKA BĘDZIE UZUPEŁNIANA O KOLEJNE FILMIKI I ZDJĘCIA.
Wrześniowy OB-CIACH wypadł świetnie.
NOTKA BĘDZIE UZUPEŁNIANA O KOLEJNE FILMIKI I ZDJĘCIA.
*
Wrześniowy OB-CIACH wypadł świetnie.
Około 12.45 na Krakowskie Przedmieście, w sam środek wesołego pikniku organizacji pozarządowych, wkroczyła grupka sowieckich żołnierzy – w liczbie 10-u (tyle mundurów udało się nam załatwić => chwała darczyńcy!;) ), budząc zainteresowanie i lekkie zaskoczenie… (kto tam pamiętał o wczorajszej rocznicy!).
Żołnierze, na czele z nieocenionym Marcinem Plewką, zatrzymali się w okolicach Namiotu, gdzie odbyła się główna część happeningu. Opisać tego nie sposób, znacznie lepiej obejrzeć🙂
Nadmienię tylko, że w tle „leciały” radzieckie pieśni, Marcin odczytał oryginalną odezwę do „Rzołnieży”, słoma z butów wystawała ‘jak się patrzy’, a nasza inscenizacja spotkała się z bardzo przychylnym przyjęciem przechodniów (co nas mile zaskoczyło => zazwyczaj więcej osób wyraża swoją dezaprobatę dla politycznej niepoprawności).
Po dość spontanicznej przemowie Marcina, pośród całkiem sympatycznych reakcji osób znajdujących się przy piknikowych stoiskach, Sowieci zostali wyprowadzeni z ulic Warszawy…
Za bagnety posłużyły nam OB-CIACHowe gazety🙂
****
Jak to już mamy w zwyczaju, wielu z nas spotkało się później w Giovanni Rubino, gdzie w zaciszu kameralnej salki poknuliśmy sobie spokojnie i z godnością;), oczekując na Marsz Bolszewików, organizowany przez Klubokawiarnię Republikańską…
*****
Marsz rozpoczął się ok. godz. 19.00 pod kolumną Zygmunta od… spisania przez policję jego organizatora – Marcina Plewkę :0 (!) , co spowodowało lekkie opóźnienie, za które przyszło mi zresztą słono zapłacić (ale o tym potem)🙁
Przemaszerowaliśmy Krakowskim Przedmieściem pod Pałac, gdzie właściwie powtórzyliśmy naszą okołopołudniową inscenizację.
Ponieważ w Przekąskach Zakąskach panowie zdążyli się wystarczająco sporo napić i nabrali ochoty do wyrażania swoich „złotych myśli”, happening nie przebiegał w tak przyjaznej atmosferze, jak ten OB-CIACHowy. Ale było ciekawie.
Potem przemieściliśmy się samochodami na Rozdroże i ku naszej rozpaczy…ujrzeliśmy oddalającą się w kierunku Pl. Trzech Krzyży manifestację.
Jak oni pędzili! Przesada – naprawdę!
Rzuciliśmy się w pogoń za niknącym w oddali tłumem.
Mój prawy but nagle 'zrobił się’ za duży..
Coś mi się stało w nogę (prawą jak się domyślacie)… i w ogóle;)
Ale nie dałam za wygraną – zdjęłam oba i ruszyłam w pościg ( to ta słona cena, o której wspomniałam;). Grunt to ułańska fantazja!;)
Z dala słychać było skandujących hasła „naszych bolszewików” …
Dotarliśmy pod Pałac mijając po drodze liczne na Krakowskim kawiarenki, a w nich „złotą polską młodzież” popijającą kawę, tudzież piwo i inne takie tam…
TO SIĘ NAZYWA DYSONANS.
użytownik: grzegorzkut
użytkownik : fyzjerschroedera