Od soboty w Internecie aż huczy od twitterowej wypowiedzi gracza holenderskiego Zwolle i reprezentacji Polski, aktualnie kontuzjowanego – Mateusza Klicha. Wywołał on prawdziwą lawinę komentarzy ze strony ekspertów i kibiców. Dla niezapoznanych ze sprawą, cytuję: „40 000 zakazów stadionowych po wczoraj. Byłem na trybunach i to co się tam dzieje, to masakra… :/ Byle zjeść i ponapier….”
Nie od dziś wiadomo, że cała, dość duża grupa Polskich piłkarzy inteligencją nie grzeszy, a najczęściej zachowują się oni w myśl przysłowia „złej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy”. A to stadion zły. A to piłki za ciężkie (vide Maciej Iwański). W końcu – kibice źli… Bo race odpalili. Bo wygwizdali z powodu złej gry. Bo… Tych „bo” jest zdecydowanie więcej niż by się mogło wydawać. I te wszystkie „bo” najczęściej padają z ust tych piłkarzy, których życie opiera się na „odbębnieniu” treningu, a następnie chodzeniu w okularach przeciwsłonecznych po galeriach handlowych całymi dniami… Ewentualnie to ostatnie można zamienić na imprezy w klubach. Oczywiście dopuszczalne także po przegranym meczu.
Oczywiście pan Klich już po swoim wpisie zreflektował się, że palnął bzdurę i od rana wyjaśnia. Na łamach Przeglądu Sportowego stwierdził, że uogólnił. Tak naprawdę, to przesadził z taką ilością zakazów, a mówił tylko o trybunie vipowskiej! Panie Klich, a czego się Pan spodziewa po zachowaniu ludzi z trybuny VIP na sparingu reprezentacji Polski? Na stadionie Legii co 2 tygodnie w loży VIP odbywają się imprezy suto zakrapiane alkoholem, więc zachowanie, takie jak Pan opisał (wyjście w 35 minucie po bigos) jest rzeczą naturalną na takich sektorach. A wygwizdanie was z powodu katastrofalnej gry? Bardzo dobrze! Kibice to nie idioci, więc nie będą oklaskiwać reprezentacji Polski, która dzisiaj piłkarsko jest na poziomie bezludnej wyspy…
Zostawiam więc Pana Klicha i szybko przechodzę do tematu prezesa PZPN Zbigniewa Bońka. Przytoczę najpierw jego wypowiedź, którą przekazał na łamach sport.pl:
„Wyrazić niezadowolenie jest świętym prawem kibica. Szczerze mówiąc, wolę takich niż grupę fanów klubowych, którzy przy stanie 0:3 tańczą, podskakują plecami do boiska i jeszcze odpalają race.”
Jeśli chodzi o sam komentarz do wypowiedzi cofnijmy się do przysłowia przytoczonego kilka linijek temu – „złej baletnicy przeszkadza rąbek spódnicy” – wszystkim wam, zarówno działaczom jak i piłkarzom przeszkadza ten przysłowiowy rąbek, jakim są kibice. Jeśli o mnie chodzi, to bardzo dobrze, że wygwizdano reprezentację Polski, która po raz kolejny zagrała fatalnie. Może nie powinno się tego robić w trakcie spotkania, w końcu trzeba być z drużyną na dobre i na złe, ale fanom oglądającym na żywo mecze naszych „orłów” mogło się już naprawdę znudzić oglądanie kolejnej porażki i to w tak fatalnym stylu. Zwróciłbym bardziej uwagę na tą część wypowiedzi, którą większość osób ignoruje – wplatanie w to wszystko fanatyków Polskich klubów, którzy w końcu niedawno temu powrócili na mecze reprezentacji, dzięki porozumieniu podpisanym przez Ogólnopolski Związek Stowarzyszeń Kibiców oraz PZPN. Ta wypowiedź Pana Bońka dowodzi, że chociaż jako fanatycy dostaliśmy wydzielony sektor, zniesiono karty kibica reprezentacji i lepiej nas traktują, stosunek PZPN do nas jest taki sam jak był za prezesa Laty, czy Listkiewicza. Nic się nie zmieniło, dalej jesteśmy bydłem, a ściągnięto nas tylko i wyłącznie dlatego, by zarobić trochę więcej pieniędzy… Ewentualnie, by działacze PZPN czy piłkarze mogli sobie ponarzekać, że to przez nas Polska przegrywa kolejny mecz.
Rozmyślałem, czy by nie wrócić na mecze reprezentacji. Ale teraz wiem, że nie ma to żadnego sensu… Nikt nie będzie pluł mi w twarz, a już na pewno nie taka organizacja jak PZPN. Jestem tylko ciekaw, co na wypowiedź Pana Bońka powie OZSK…
Jeden komentarz