W telewizji „Historia” przedstawiono program pt. „Wincenty Witos legendy i fakty”
W którym kilku panów usiłowało wypowiedzieć swoje uwagi na temat bądź, co bądź postaci historycznej, jaką był Wincenty Witos.
Nie pisałbym o tym gdyby nie fakt oczywistego wypaczenia znaczenia postaci Wincentego Witosa dla polskiej historii.
Największą bodajże krzywdę wyrządził mu przedstawiciel instytucji pielęgnującej kult ruchu ludowego w Polsce wygłaszając parę ogólnikowych superlatywów, a inni nie żałowali stwierdzeń w rodzaju „cyniczny” gracz polityczny itp.
W moim przekonaniu pominięto bardzo ważny element tej postaci, a mianowicie jego wychowanie. Pochodził z bardzo biednej rodziny, nawet nie gospodarskiej, bowiem na utrzymanie musiała trudzić się pracą najemną, w której też uczestniczył. Nie stać było na większe wykształcenie jak tylko czteroletnia polskojęzyczna, ale przecież austriacka szkoła. Reszta to była wiedza zdobyta w trybie samokształcenia.
I tu trzeba podkreślić, że pochodził z tej polskiej krainy, w której pęd do wiedzy był najsilniejszy i połączony ze służbą dla sprawy polskiej. To tam chłopiec czy dziewczyna pasający dobytek czynili to z książką w ręku, a odsetek inteligencji wywodzącej się z rodzin chłopskich – największy.
Owocem tej pracy była u Witosa działalność publicystyczna zainicjowana w najmłodszym wieku.
I pomyśleć, jaka kolosalna różnica w podejściu do samokształcenia i szacunku dla wiedzy w zestawieniu z takim „trybunem ludowym” jak Wałęsa, który wprawdzie formalnie zdobył wyższe wykształcenie kończąc szkołę zawodową, ale nigdy nie dokształcał się sam, ani też nie zajmował czytelnictwem czy pisarstwem.
Braki Witosa w formalnym wykształceniu były przedmiotem dowcipów i drwinek, jak choćby, kiedy składał wizytę papieżowi. Pouczono go, że ma się zwrócić do papieża per „ Sanctissime Papa”, a potem wręczając dokumenty oznajmić „habeo documentam”. Pomyliło mu się i powiedział „o sanctissima papa”
Na co papież miał odpowiedzieć „non sum mulier” / nie jestem kobietą/, a na to Witos – habeo documentam!
Innym razem zwiedzając muzeum pokazano mu odlane w brązie popiersie wskazując: – to Dante, na to zareagował natychmiast prostując: – to nie jest „dante” to lane, co było już grubą przesadą, bowiem Witos posługiwał się poprawną polszczyzną.
Będąc członkiem austriackiego parlamentu nauczył się gry politycznej z nieodzownymi w niej koncesjami, ale przecież nigdy nie zdradził swojej zasadniczej postawy ideowej – obrońcy praw ludu wiejskiego.
Dokonał czegoś więcej: – jako pierwszy działacz ludowy podniósł rangę tej działalności do poziomu walki o sprawę narodową, był współtwórcą ruchu niepodległościowego ówczesnych stronnictw politycznych i wiceprezesem Naczelnego Komitetu Narodowego i tej idei został wierny aż do śmierci.
Rozmówcy we wspomnianym programie posłużyli się przykładem na rzekomy cynizm polityczny Witosa przytaczając jego wypowiedź z 1939 roku, kiedy miał oświadczyć, że Beck będzie zmuszony oddać Gdańsk Niemcom i to będzie przyczyną upadku sanacji.
Nie znam tej rzekomej wypowiedzi Witosa, ale faktem bezspornym było, że rząd, który ugiąłby się przed Niemcami nie mógł liczyć na możliwość egzystencji w Polsce.
Postawiono mu też zarzut małostkowości i stawiania własnych interesów ponad narodowe, miał tego dokonać odmawiając udziału w lubelskim rządzie Daszyńskiego z powodu przyznania mu niewdzięcznej teki ministra aprowizacji. Jest to oczywisty nonsens, Witos ze względu na swoją pozycję polityczną mógł domagać się każdego stanowiska z premierostwem włącznie, nie przystąpił do tego rządu, bo nie widział w nim dostatecznej reprezentacji narodowej. Miał z tego tytułu również pretensje do rządu Moraczewskiego.
W codziennym życiu politycznym istnieją sytuacje wymagające jakichś kompromisów, najistotniejsze jest jednak to, że Witos potrafił wznieść się na szczyt poświęcenia w chwilach przełomowych, zarówno w czasie walki o niepodległość jak i w chwilach najwyższego zagrożenia w 1920 roku i czynił to z pozycji niekwestionowanego przywódcy najbardziej upośledzonej warstwy narodu stawiając sprawę narodową ponad interesy klasowe. Miało to decydujące znaczenie dla powstania i zwycięstwa niezawisłego państwa polskiego i dlatego możemy Wincentego Witosa zaliczyć w poczet twórców odrodzonego państwa polskiego.
Jeżeli zestawimy jego postawę z postawą współczesnych przywódców ludowych to dostrzeżemy niebotyczną różnicę i dlatego między innymi tak się różni „III Rzeczpospolita” od Polski niepodległej.