Zbigniew Ziobro, lider i europoseł Solidarnej Polski, ochoczo wspieranej i nagłaśnianej przez media mainstreamu z TVN24 na czele, zabrał głos w sprawie „Marszu Niepodległości i Solidarności”.
Marsz ma się odbyć w Warszawie 13 grudnia w trzydziestą rocznicę wprowadzenia stanu wojennego przez juntę Jaruzelskiego.
Byłemu ministrowi sprawiedliwości, co było do przewidzenia, marsz się nie podoba. Przecież stoi za nim Jarosław Kaczyński. „Można wiecować, a można podjąć realne działania” – oświadczył więc europoseł w czwartek w Polskim Radiu, dodając że ”marsz 13 grudnia jest nieskutecznym narzędziem”.
„Podjąć realne działania”… Ziobro chciał wystrzelić z armaty zarzutów, a wyszedł mu „zmokły kapiszon”. Albowiem u niego samego próżno szukać „realnych działań”, chyba że za takie przyjmiemy cieszące Platformę ataki na PiS, Jarosława Kaczyńskiego oraz śp. prezydenta RP Lecha Kaczyńskiego.
Jeśli marsz jest „nieskuteczny”, to sprawdźmy jak skuteczny jest Zbigniew Ziobro. Aż głowa boli, tyle tego… Były minister potrafił ostatnio na wizji zawiązać krawat, ale to wszystko co mu wyszło w ostatnich tygodniach. Trochę czasu już przecież minęło od opuszczenia PiS. Ziobryści, co nagłaśniały media, mieli być tacy prężni, tak mieli do nich wszyscy walić drzwiami i oknami, uciekając z PiS i od złego prezesa Kaczyńskiego… Zaraz, za chwilę, miał być już kongres, a SP miała „ruszyć z posad bryłę świata”, by wykończyć PiS, oczywiście na uzytek ogółu szermując hasłem „Nie ma wroga na prawicy”. I co? I całkowita klapa tych „realnych działań”. Już nawet jednej z głównych postaci Solidarnej Polski, Beacie Kempie, wyrwało się przez nieuwagę 7 grudnia w „Kropce nad i”, że do tej pory grupa panów Z. i K. nie ma sprecyzowanego programu, ba – nawet własnego logo i paru innych „drobiazgów”, o władzach nie wspominając… Nie ma co, skuteczni aż do bólu.
Struktur nie potrafią zbudować, mieszczą się w jednej windzie (określenie sprzed lat Jacka Kurskiego, dotyczące „kanap prawicowych”; ironią losu jest, że sam w takiej windzie skończył), ale znacznie skuteczniejsi są w czymś innym – kłamstwach o okolicznościach podpisania Traktatu Lizbońskiego i winie braci Kaczyńskich za całe zło w Polsce. Mówił o tym już Kurski (tekst pt:
"Ciemny lud to kupi"), teraz goni go Ziobro, twierdząc że podczas negocjacji traktatu polska prawica działała nieskutecznie.
Dotychczas to Platforma, z Tuskiem i Niesiołowskim na czele, miała monopol na obwinianie PiS-u i Kaczyńskeigo o spowodowanie suszy, gradobicia, opóźnienia pociągów, słaby wzrost PKB, itp., itd. Teraz ma sprzymierzeńca, potrzebnego by na krótką metę zając społeczeństwo tematem „rozłamu w PiS”, a w tle, po cichu, przeprowadzać działania niszczące gospodarkę. Może nawet Ziobryści doczekają się jakiegoś prezentu od Tuska. A potem wszystko się skończy „jak sen jaki złoty”.
Piotr Jakucki