Ważniejsze od wieloletniego sentymentu jest uniemożliwienie sądowej pralki poplamionych krwią ubrań wroniarzy i ich gorliwych, płatnych pomocników z mediów i rządu.
Nadzieja, że sprawcy zabójstw naszych bliskich z czasów Stanu Wojennego odpowiedzą za zbrodnie jest coraz mniejsza. Na procesy sprawców politycznych mordów i junty chodzę regularnie. Sale sądowe są na ogół puste a przebieg rozpraw przewidywalny. W pookragłostołowej Polsce nikt nie odpowiedział za przelaną krew i nie ma żadnych rozkazodawców i inspiratorów mordów. Rodziny Zamordowanych dogorywają w biedzie i infamii a szczujne media przedstawiają tysiące powodów dla których ci co zgineli, zginąć powinni.
Na procesie Emila Barchańskiego (+ 16 lat ) nigdy nie byłem, ponieważ impotentny Wymiar Sprawiedliwości z powodzeniem odbycie takiego procesu do dnia dzisiejszego uniemożliwia. W tym czasie zmarł porucznik Jerzy Czemielipski, człowiek dzięki któremu kilka technik tortur poznałem w praktyce i wojskowy prokurator Jerzy Sewruk, który aresztując mnie nie zauważył, że nie mogę chodzić o własnych siłach, a spuchniętą twarz i zmasakrowane ręce przypisał konfliktom rodzinnym. Przytaczam siebie nie jako wyjątek, lecz jako jeden z bardzo wielu przykładów. Innym przykładem jest kariera jednego z moich katów pana Jana Pola w polskiej policji.
Sprawa Grzegorza Przemyka była dla mnie bolesną huśtawką nadziei i beznadziei. Jola Lenartowicz i Piotr Majchrzak nawiedzają mnie już tylko w snach. O poznańskim procesie Piotra wiem bardzo niewiele. Procesu Joli w ogóle nie było. Dla naszych zabitych zrobiłem stronę internetową sokolewicz.eu. W tym czasie funkcjonariusze SB z mojej grupy dochodzeniowej „Terroryści” kontynuują swoje kariery w polskim biznesie i nikt ich nie niepokoi. Wystarczy troszkę poguglować z nazwiskami sbeków umieszczonych na stronie, aby zorientować się, kto tu rządzi.
Gdy do warszawskiego sądu przyjechał Adam Słomka, aby przeczytać akta do swojej sprawy o zadośćuczynienie bardzo się ucieszyłem i wydrukowałem portrety zabitych w Stanie Wojennym w celu przypomnienia ich sądowi i mediom.
Znaleźli się ludzie, którym mogłem je rozdać. Atmosfera protestu towarzysząca procesowi oczyszczania junty była wspaniała. Pusta ława i jeden sekretarz PZPR Kania w miejscu wroniarzy, całego Biura Politycznego PZPR, i nieomal całej Rady Państwa PRL i Sejmu PRL czyli wszystkich tych, którzy zamach stanu WRON poparli świadczy o intencji sądu, aby Stan Wojenny uznać za Dobro Narodowe, którego się nie sądzi. Po nieudanej próbie cichego schowania trupów do szafy, zrobiło się głośno. Sprawę przykrywał medialnie w TVN agent SB TW „Lech” Leszek Moczulski, a w TVP rolę tę objął przywódca neostalinowców Jan Lityński, ten sam który kwiaty dawał prezydentowi Bierutowi, a dzisiaj doradza prezydentowi Komorowskiemu.
Można było wejść za stół sędziowski bezpośrednio PO ogłoszeniu wyroku na juntę, co odebrało by powstałe w wyniku „kangurzego skoku” Adama Słomki wrażenie groteski i uniemożliwiłoby skazanie go przez sąd jako warchoła.
Można też nie pokazywać się publicznie z byłymi członkami PZPR, ani z ludźmi, którzy chwalą, nawet pośrednio białoruski system wymiaru sprawiedliwości, tym bardziej, o ile wcześniej na procesach katów stanu wojennego nie byli widywani, a przed wygłaszaniem uwag na tematy prawne zasięgnąć rady prawnika.
Ważniejsze od wieloletniego sentymentu jest uniemożliwienie sądowej pralki poplamionych krwią ubrań wroniarzy i ich gorliwych, płatnych pomocników z mediów i rządu.
Wypada także zapytać: gdzie jest Jarosław Kaczyński czy Janusz Palikot, którzy podają publicznie swój solidarnościowy rodowód, w chwili, gdy sąd mataczy?
Gdzie są Zbigniew Ziobro i Władysław Pawlak?
Czy wszyscy polscy politycy są w tych chwilach na urlopie?
"Dzialacz niepodleglosciowy. Wspóltwórca "Ucznia Polskiego", Federacji Mlodziezy Szkolnej i Polskiej Armii Krajowej. Pedagog, manager i germanista. Ulubione motto: "Milsza mi niebezpieczna wolnosc niz bezpieczna niewola” Rafal Leszczynski XV"