Dziennik Gazeta Prawna poinformował o praktykach ZUS dotyczących przyznawania emerytur pomostowych… a właściwie ich odmawiania…
Emerytury pomostowe, to trudna część systemu emerytalnego, bo trzeba było zmierzyć się z realnymi przywilejami, które funkcjonowały w starym systemie, za czym stały konkretne, zorganizowane grupy zawodowe i zdeterminowane związki zawodowe gotowe ich bronić…
Z „pomostów kami” na poradził sobie ani Jerzy Hausner (Pełnomocnik Rządu ds. reformy systemu zabezpieczenia społecznego z nadania SLD) ani Ewa Lewicka (Pełnomocnik Rządu ds. reformy systemu zabezpieczenia społecznego w rządzie AWS-UW) ani Krzysztof Pater (kolejny SLD-PSL), ani kolejni ministrowie rządów z udziałem PiS (którzy zresztą, wskutek przedłużenia obowiązywania przywilejów mieli na głowie pilniejszy problem – emerytury dożywotnie).
Dopiero Agnieszce Chłoń (wiceminister w MPiPS w rządzie PO-PSL) udało się doprowadzić do uchwalenia ustawy o emeryturach pomostowych. Niestety kształt tej ustawy przyjęty przez PO-PSL zgodnie z propozycjami Agnieszki Chłoń jest kuriozalny. Po pierwsze nie dotyczy ona grupy do której w pierwszej kolejności powinna być skierowana, czyli górników. Ci jednak, po protestach przed wyborami 2005 r. zostali wyłączeni ze zreformowanego systemu emerytalnego i przyznano im prawo do otrzymywania emerytur wg starych zasad, bez zmiany poziomu opłacanej za nich składki emerytalnej. Po drugie składki opłacane na emerytury pomostowe przez pracodawców ustalone zostały w wysokości symbolicznej, nie wystarczającym w żaden sposób na sfinansowanie emerytur pomostowych. Oznacza to, że pracodawcy praktycznie zostali zwolnieni z odpowiedzialności za tworzenie i utrzymywanie miejsc pracy w warunkach szkodliwych dla pracowników. Po trzecie system oparto na zasadach repartycyjnych, co przy niewystarczającym finansowaniu ze składek pracodawców oznacza finansowanie emerytur pomostowych z podatków. Po czwarte system nie zachowuje związku między obowiązkiem odprowadzania składki na emeryturę pomostową przez pracodawcę, a nabyciem przez pracownika prawa do emerytury pomostowej. Jak to możliwe? Z jednej strony ustawa określa jaka praca może być uznana za pracę w warunkach szczególnych lub szkodliwych. W oparciu o te regulacje pracodawcy dokonują stosownych zgłoszeń i od pracowników zatrudnionych na stanowiskach związanych z taką pracą obowiązani są odprowadzać niewielką składkę na emerytury pomostowe. Jednak z drugiej strony ustawa zawiera uregulowania zgodnie, z którymi nie każda osoba pracująca w tych warunkach nabędzie uprawnienia do emerytury pomostowej, oczywisty jest wymóg określonego stażu na takim stanowisku, ale ustawodawca nie ograniczył się do tego. Dodatkowo wprowadzono wymóg rozpoczęcia pracy w warunkach szczególnych lub szkodliwych przed 1 stycznia 1999 r., czyli przed wejściem w życie przepisów o reformie emerytalnej. Wymóg ten wprowadzono mimo, że do czasu uchwalenia ustawy o emeryturach pomostowych obowiązywał przepis zapewniający prawo do emerytury pomostowej na podstawie odrębnej ustawy osobom zatrudnionym w warunkach szkodliwych lub szczególnych, który takiego ograniczenia nie zawierał. Ale przeważyło tu stanowisko Agnieszki Chłoń, że intencją twórców reformy nie było przyznanie tych uprawnień wszystkim, a jedynie tym, którzy zaczęli nabywanie tych uprawnień w starym systemie. Ma to oczywiście daleko idące konsekwencje, bo oznacza, że Państwo nie zamierza oferować pomocy osobom, które rozpoczęły pracę w warunkach szkodliwych lub szczególnych po 1 stycznia 1999 r., a system emerytur pomostowych jest systemem wygasającym…
Konsekwencje takiej konstrukcji prawnej są także daleko idące dla praktyki ZUS. Opisał je Dziennik Gazeta Prawna z 17-19 czerwca 2011 r. ZUS odmówił przyznania emerytur pomostowych pracownicom, mimo spełniania przez nie wszystkich warunków ustawowych, gdyż według ZUS zajmowane przez nie stanowiska nie wiązały się zdaniem ZUS z warunkami szkodliwymi lub szczególnymi. Wg gazety ZUS „potwierdza, że z ustawy o emeryturach pomostowych nie wynika dla ZUS wprost upoważnienie do oceny zasadności umieszczenia danego pracownika w ewidencji pracowników wykonujących prace w szczególnych warunkach lub o szczególnym charakterze, za których pracodawcy opłacają składki na FEP.” ZUS uzasadnia swoje działanie „tym, że do jego zadań należy ocena przedłożonych do wniosku dowodów oraz badanie w toku postępowania, czy zostały spełnione wszystkie warunku do emerytury pomostowej.” Wygląda na to, że dopiero sądy będą musiały określić zakres kognicji ZUS w sprawach emerytur pomostowych, zastępując w tym ustawodawcę, który jak zdaje się wynikać ze stanowiska ZUS i pozostałych zainteresowanych „poszedł na skróty”. W efekcie pracownicy dopiero po zwolnieniu się z pracy i złożeniu wniosku o przyznanie im emerytury pomostowej, dowiadują się, że ZUS wcale nie ma zamiaru im jej przyznać, gdyż wg ZUS nie pracowali w warunkach szkodliwych lub o szczególnym charakterze… Tymczasem, jeżeli ZUS ma mieć prawo do badania czy osoba pracuje w warunkach szkodliwych lub o szczególnym charakterze to uprawnienie takie powinno mu być przyznane na etapie wpisy do ewidencji, a skoro w obecnym stanie prawnym jest to kompetencja innego organu – Państwowej Inspekcji Pracy, to badając to rozstrzygnięcie na etapie wniosku o przyznanie emerytury pomostowej ZUS w praktyce kwestionuje działania innego organu i nie uwzględnia jego rozstrzygnięć w swoim postępowaniu, a to już prowadzi prostą drogą do naruszenia zasad demokratycznego państwa prawa… A najśmieszniejsze w tym jest to, że Trybunał Konstytucyjny nie dopatrzył się w ustawie o emeryturach pomostowych naruszenia Konstytucji RP…
Paweł Pelc
radca prawny, Kancelaria Radcy Prawnego Pawła Pelca
Wiceprezes Stowarzyszenia Rynku Kapitałowego UNFE
20.06.2011 r.