O aktualnych zdarzeniach
31/01/2012
467 Wyświetlenia
0 Komentarze
12 minut czytania
rozważania o stosunkach z Ukrainą, o ACTA, o Tusku, o nieudacznikach
A JA O TYM SOBIE MARZĘ BY
BYĆ Z UKRAINĄ RAZEM
Bolszewicy, wredne plemię,
Zabrali Polakom ziemię;
Jej właścicieli Polaków
Wytępili jak robaków!
Podpuścili na nich chłopów,
Niepiśmiennych, idiotów,
Ci wyrznęli panów w dworach,
Ziemia miast rodzić – w ugorach.
Bez panów, wieś ukraińska,
Była spustoszenia bliska;
Wtedy nią bolszewik rządził
I na swój sposób urządził:
Zagłodził biednych wieśniaków,
Bez szczypty litości znaku;
Z głodu zmarły miliony;
Świat osłupiał przerażony.
By tych zbrodni było mało,
Dzieło Doncowa powstało;
To, miast ojczyzny kochania,
Nauczało zabijania,
Nie swych wrogów, bolszewików,
Ale polskich osadników!
Swoich sąsiadów i krewnych
Słuchając podszeptów wrednych.
Niepiśmienni, ogłupieni,
Zamiast bronić swojej ziemi,
Rabowali to co obce!
Schodząc na zbrodni manowce.
Zamiast sądzić bolszewików,
Jęli mordować Lechitów.
Bolszewik zacierał ręce,
Bo czy mógł chcieć czegoś więcej,
Jak by dwa przyjazne rody
Wyrządzały sobie szkody?
Ukraińcy wciąż tkwią w błędzie;
Mając Banderę na względzie;
Wybaczyli jemu zbrodnie
Lecz nam z tym jest niewygodnie!
Bo jak kochać Ukraińca
Co się na Polakach znęcał?
Pamiętajcie wy ze Lwowa:
Polska wybaczyć gotowa;
Lecz póki czcicie zbrodniarza
To naszą pamięć obraża!
Nasze kłótnie wrogów cieszą,
Podsycają je, nie leczą;
Chcą byśmy się za łby wzięli,
Nigdy się nie pogodzili.
A ja o tym sobie marzę
By być z Ukrainą razem!
ZŁODZIEJE U WŁADZY
Złodzieje gdy mają władzę
Każdy powiększa swą gażę;
Skąd biorą? A no z budżetu;
Ryją w nim jak stado kretów.
Z pozycji: wterynarze,
Rząd pewną sumę wymaże;
Bo jeśli ktoś ma zwierzęta
To się o ich zdrowie lęka;
Weterynarzowi płaci,
A rząd przez to się bogaci.
Biedni swych zwierząt nie leczą;
Więc godzimy się z tą rzeczą.
Rząd w budżecie więcej szuka,
Bo brać z budżetu nie sztuka,
Więc sprywatyzował zdrowie;
Jak? Niechaj dentysta powie:
Za jego usługi się płaci!
Korzystają z nich bogaci!
Ból zęba miewają biedni
W gabinetach niepotrzebni;
Swe zęby rwą u znachora:
Sadystycznego potwora,
Dentyści są dla nich zbędni
Biedni bywają bezzębni.
Złodzieje wciąż mają mało
Lecz w budżecie coś zostało;
Pieniądze na służbę zdrowia!
Te złodziej w swą kieszeń schowa;
I ogłosi, że od marca
Podrożeją nam lekarstwa;
Szpitale będą prywatne,
Dla biedoty nieprzydatne,
Bo ta, jeśli zachoruje
Nikt się nie zaopiekuje.
Pieniądze z pozycji: zdrowie
Złodziej do kieszeni schowie.
Biedota niechaj umiera!
Żyjąc –nasze sumienie uwiera!
OSZCZĘDNOŚCI
Dla mających władzę gości
Ważne są ich oszczędności;
Gdy zabraknie im pieniędzy,
Wówczas żeby nie żyć w nędzy,
Pożyczają od bankierów,
Znanych oszustów, złodziejów,
Ci pożyczają na procent,
Jak obliczył pewien docent,
Procent jest na tyle duży,
Spłacić go, kraj się zadłuży.
Wtedy rząd poprzez podatki
Pokryje na dług wydatki.
Czasem sięga do inflacji
Zubożając lud swej nacji.
Gdy dług jest nadmiernie duży,
To nic dobrego nie wróży;
Bo następne pokolenia
Mieć go będą do spłacenia.
Chociaż przeklną swoich przodków,
Nie odbiorą im zarobków;
Przodkowie zaś leżąc w grobie,
Mają w nosie co kto powie.
RZĄDY SPORTOWCÓW
Gdy rządzą nami sportowcy
Bardziej nam szkodzą niż obcy;
Pierwsi, chociaż patrioci,
Jednak naród ich nie znosi.
Bo budując stadiony
Kraj bywa ogołocony
Z domów starców i przedszkoli,
A to społeczeństwo boli.
Rząd z oligarchami w zmowie
Buduje pola golfowe;
We wsiach korty tenisowe,
Bo tego wymaga zdrowie.
Niektóre wsie z tego słyną
Mają kopce, z których zimą
Szusują rzesze narciarzy;
(O kopcu każdy wójt marzy).
Budowa kopca kosztuje;
To sportowcom humor psuje;
Lecz gdy zabrać ludziom renty
Nasz wójt będzie „w niebo wzięty”
Będą pieniądze na kopce
I ucieszą się sportowce;
Matki, dzieci, no i starcy,
I życiowi popaprańcy,
Niech wykrzyczą swoje żale!
Nie współczujemy im – wcale.
NIEUDACZNICY
Gdy rządzą nieudacznicy,
Na prowincji i w stolicy,
Życie płynie jak po grudzie,
Wbrew mowie Tuska o cudzie.
Nie wiadomo co się dzieje?
Wszystko w sklepiku drożeje,
Benzyna droga, kosztuje,
Ktoś tę gospodarkę psuje;
Rząd już z nikim się nie liczy,
Kopacz w naszym sejmie krzyczy,
Ptasi móżdżek, jej krzyk marny,
Bo spłodziła bubel prawny;
Arłukowicz chcąc naprawić,
Kopacz z kłopotów wybawić,
Przedstawił projekt ustawy.
(Szczerze mówiąc – nieciekawy).
Strajkowali więc lekarze,
Dołączyli aptekarze,
Pacjenci nieleczeni
Wkrótce znaleźli się w ziemi.
Nikt nie był odpowiedzialny
Za los pacjentów marny;
Co więcej, dziś rząd się chwali.
Ile to naoszczędzali
Mówisz: rząd zdrowiem frymatczy!
To zabieg był gospodarczy!
PORAŻKA TUSKA
Bez sensu jest rządu gadka
W sprawie tych przepisów ACTA;
Dokument ten już podpisał,
Interes kraju „mu zwisał”.
Lecz naród „nie w ciemię bity”
Ruszył jak „ruch pospolity”
Zawołał do rządu: „hola”
Nie taka jest nasza wola!
Rząd się cofnął, lecz nie bardzo
Rządy zwykle ludem gardzą;
Lecz nasz lud nie byle jaki
Więc skrzyknęły się chłopaki,
Zawołały gromkim głosem:
Pogońmy Tuska hołotę!
Rzucił się tłum w rządu stronę;
Palikot rzekł: ja go pogonię!
Lecz tłum zdeptał Palikota
Krzycząc zdrajca! Też hołota!
Zaś Tusk nie czekając na nich
Z cofania się zdał egzamin.
Wiedząc, że nie wygra z tłumem,
I wykształconych rozumem,
Gdy rozumnych się nie słucha
To kończy się polityka,
Rzekł do tłumu: dyskutujmy!
Widzę, że wasz tłum rozumny;
Prawo to nie ratyfikuję;
Ja do niego sam wstręt czuję
W ten sposób zyskał na czasie
Myśląc: a może uda się;
I chyba mu się udało
Bo z spotkania uszedł cało.
Po cichutku się wycofał
Myśląc, że obroni go Europa;
Biegnąc do niej stracił spodnie
Biec w nich było nie wygodnie;
Zatrzymała go ta Merkel
Co trzyma Europy verker.
Dziś w Berlinie jest ministrem
I rządzi w Europie wszystkim.
Tusk ma u niej poważanie
Więc tam mu się nic nie stanie.