Jazgot „zaprzyjaźnionych” mediów, związany z wczorajszą publikacją Rzepy, to miód na moje serce. Uderzono w stół – odezwały się nożyce.
Po katastrofie pod Smoleńskiem, „zaprzyjaźnione” media hurtem fabrykowały „zaniepokojone doniesienia” – czystej wody fałszywki, których celem nigdy nie było dążenie do prawdy bo cel miały jeden – chronić tyłki Tuska i jego przybocznych. I dziś robią to nadal. Dla nich dalej istnieje wersja „niewiedzy” rządu o planowanej wizycie śp. Lecha Kaczyńskiego i bolszewicka retoryką nazywająca wielu ludzi „tak zwanymi naukowcami” tylko dlatego, że ich obliczenia nie są zgodne z raportami MAK i Millera.
Ten jazgot nie jest przypadkowy. On ma przykryć nierzetelność, niekompetencję i sprzedajność jazgoczących. Artykuł Rzepy i konferencja prokuratorów u jazgoczących powinna przynajmniej zrodzić pytania – dotyczące urządzeń pomiarowych wykorzystanych przez prokuratorów, marginesu błędu pomiarowego tych urządzeń, opisu wyniku (w tym nazwy substancji wykrytej) na monitorku detektora. To tylko kilka z pytań, które powinny dziś paść z ust czy klawiatur tych, którzy jazgoczą. Ja takich w antyrzepowym jazgocie nie znalazłem. A jazgot trwa nadal. Jazgoczący bronią się rękami i nogami przed zadawaniem pytań bo może się okazać, że pytania mogą spowodować niepoprawne odpowiedzi.
Prokuratorzy spieprzali z konferencji niczym rącze łanie. Bali się, że może paść wiele pytań, które obnażą niewygodne fakty?
Prokurator twierdzi, że sprzęt wykrywa namiot z PCV czy lakier do paznokci jako materiał „wysokoenergetyczny”. I tu zastanawia mnie jedno – nic nie przeszkadzało prokuratorom stwierdzić „urządzenia wykryły namiot i lakier ale badamy próbkę dalej celem weryfikacji i wykluczenia pomyłki”. Nic takiego nie padło. W zamian dostaliśmy bełkot zakończony ucieczką.
Wielu internautów zadało sobie trud sprawdzenia jak działają detektory substancji niebezpiecznych, stosowane przez prokuraturę. I wyszło na to, że urządzenia te są w stanie nie tylko określić zawartość m.in. materiałów wybuchowych w próbce ale nawet je nazwać, przy marginalnym poziomie błędu. Badanie trwa kilka minut. Skąd więc półroczna karencja? A może jest właśnie tak, że wykryto substancje wybuchowe a teraz trzeba czasu na… No właśnie, na co? Lotniskowe detektory powinny uziemić KAŻDY lot. Uziemiają?
Taki proces myślowy jest obcy jazgoczącym. Bezradnie jazgoczą bo nie są w stanie wyzwolić się z klatki PO-prawności. Chcą w niej dalej siedzieć, uważając ją za huxleyowski Nowy Wspaniały Świat, w którym wszystko jest jak najlepiej i nie ma w nim miejsca na wątpliwości bo Prawdomin wszystko wytłumaczy. A jak coś przeczy faktom to się to wrzuci do pieca a potem zobaczy się ileś tam palców i będzie się wmawiać, że palców było skolko ugodno – byle nie pięć. W odwodzie zawsze jest Maszyna Trurla. Wynik z góry zna. Tak jak zna go bezmyślny jazgot.