telewizor z „programem” publicznej jedynki lub tefauenu
Doprawdy nie wiem ile trzeba mieć w sobie złej woli, aby coś, co w miarę się kręciło, spierdolić.
W sumie zajmuję się zupełnie innym pisaniem – poezją i prozą literacką. Ale nietrudno dostrzec, że od czasu do czasu zajrzę to tu, to tam, coś przeczytam, i albo mnie poruszy, albo rozśmieszy. A jak się tak stanie, to coś skrobnę w temacie i powieszę na tej lub innej witrynie.
Aby wszystko było jasne – wszystkie one (witryny, portale) takie same.
Więcej tajemniczości potrafią mieć prostytutki: niby wiesz czego się po takich spodziewać, ale potrafią zaskoczyć. Portale odwrotnie – ciekawie wyglądają tylko powierzchownie, a głębiej pustka, nic nie trzyma. Prostytutka, a i owszem, może nawet nie mieć duszy wcale, ale zazwyczaj ma to coś. Portale, nawet te najbardziej ’uduchowione’, nie mają właśnie tego czegoś, ale mają zupełnie coś odmiennego – charakter tych, o które zahaczyłem w kilku poprzednich zdaniach. Podobnie rzecz się ma z większością polityków.
Historycznie rzecz ujmując, prostytucję określa się mianem „najstarszego zawodu świata”.
Dopiero potem pojawili się przedstawiciele dwóch podobnych „zawodów”: stręczyciel i polityk. Tutaj pojawia się dylemat, nie wiem, czy wpierw był polityk, a potem stręczyciel, czy odwrotnie.
W każdym bądź razie kolejność nie ma (chyba?) większego znaczenia.
Przyjmując, że wpierw był polityk, to i tak dojdziemy do momentu, że potrzebna była prostytutka, a skoro ona, to też jej opiekun. Zakładając, że pierwszym drugim zawodem było stręczycielstwo, to w prostej konstatacji dojdziemy do polityka, bowiem przedstawiciel tego fachu musi po swojemu zdefiniować najważniejsze potrzeby, ustalić odpowiednią linię, zajęciom nadać jakiejś ideologi, a potem zwyczajnie opodatkować usługi tak, aby on – polityk, pośrednik – mógł spokojnie zajmować się robieniem niczego (co jest niepotrzebne wszystkim tym pozostającym poza wymienionymi zawodami) by wieść swój pasożytniczy tryb życia.
Przedstawiony powyżej szkic w linii prostej dowodzi, że tak naprawdę polityk w tej hierarchii jest zbyteczny, albowiem podnosi jedynie koszty pozostałych „usług”. Dzieje się tak bez względu na to, czy pozostający w luźnym stosunku (nie mam na myśli stosunku seksualnego) przedstawiciele pozostałych zawodów niekorzystający z usług świadczonych przez prostytutkę i jej opiekuna, ponoszą koszty ustalonej opłaty nazwaną podatkiem. Zdarza się, i to niestety nie są pojedyncze przypadki, że polityk tak się zagalopuje w tym swoim nic_robieniu iż poprzez swoją nad aktywność zaczyna świadczyć usługi przypisane najstarszemu zawodowi świata.
Przyjrzyjmy się jak to wygląda na naszym rodzimym podwórku. Przyjmijmy, że rzecz dzieje się gdzieś w okolicach Warszawy, powiedzmy, że przy Wiejskiej.
Wniosek jest prosty. Mniej polityków – prostytutek wystarczy…
W zasadzie ostatnie zdanie powyżej może posłużyć za podsumowanie całości w kwestii prowadzenia portali i uprawiania różnych zawodów, w tym „polityki”.