Nie wnikając nawet w meritum wczorajszego sporu, ujawnionego na wokandzie Trybunału Konstytucyjnego, trzeba stwierdzić, że państwo, w którym możliwa jest tak daleko idąca rozbieżność sędziowskich poglądów na stan faktyczny i prawny, jaki zaprezentowali wczoraj prawnicy Andrzej Rzepliński i Piotr Pszczółkowski, należy uznać nie tylko za twór czysto teoretyczny, czego życzył sobie nie tak dawno Bartłomiej Sienkiewicz. W istocie takie państwo właściwie nie istnieje bo najwyżsi przedstawiciele wymiaru sprawiedliwości nie mogą uzgodnić fundamentalnych i obiektywnie istniejących faktów. A wyposażeni są w dokładnie takie same instrumenty analityczne i posługują się takim samym językiem. Wczorajszy konflikt nie zaistniał bowiem li tylko na poziomie interpretacji ustanowionego prawa, ale dotknął obszaru, można by rzec, matematycznej siatki pojęć.
Dla sędziego Rzeplińskiego, powołującego się na Konstytucję RP, liczba 12 równa była liczbie 15 i nic nie odwiodło go od takiego rozumowania. Można zatem odnieść wrażenie, że sędzia Rzepliński, zakwestionował wczoraj wszechobecnie obowiązujący dziesiętny system liczbowy. Ktoś powie, że sędzia Rzepliński być może nie dowidzi i cyfrę 5 uznaje za cyfrę 2 (albo odwrotnie). Ale nie, przecież to niemożliwe, żeby ślepota dotknęła wczoraj równocześnie jeszcze 9 osób zasiadajacych przy stole trybunalskim. Może zatem prezes TK wpadł w obłęd i zaczął bredzić w malignie? Nie ma to jednak większego znaczenia, bo liczą się ostateczne i bezdyskusyjne ustalenie. Matematyka, królową nauk łacińskiego świata i nie tylko, wczoraj abdykowała w polskim TK i została uznana przez 10 osób jako persona non grata.
Impas wokół TK trwa i wszystkie znaki na niebie i ziemi mówią, że trwać będzie. Bo jeśli premier Beata Szydło nie opublikuje tzw. „wyroku“ z 9 marca, to będzie oznaczało, że nie może konsekwentnie wydrukować żadnego następnego „wyroku“ w jakiejkolwiek sprawie. Dlaczego? Z bardzo prozaicznego powodu. Ustawa o TK uznana wczoraj za niekonstytucyjną, przez sędziowskie gremium, pod światłym przewodnictwem sędziego Andrzeja Rzeplińskiego, będzie nadal obowiązywać i korzystać z domniemania konstytucyjności. Nie ma natomiast takiej siły, która spowodowałaby dopuszczenie do orzekania w „rzeplińskim“ TK 3 sędziów zaprzysiężonych przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Co robić? Marszałek Józef Piłsudski nie miałby najpewniej żadnych wątpliwości i do komnat TK wkroczyliby jego legioniści i grzecznie wyprowadzili całe towarzystwo za wszarz. Niestety Jarosław Kaczyński nie ma takich możliwości, co nie znaczy, że stoi na straconej pozycji. Problem może rozwiązać się sam, a właściwie przy pomocy Tomasza Parola, o czym Czytelników naszego portalu poinformował wczoraj Paweł Pietkun. Nie zmienia to faktu, że przydałaby się Polsce nowa Bereza Kartuska a w niej program matematycznej resocjalizacji, na początek dla wielkiej rzeszy niezawisłych funkcjonariuszy polskiego wymiaru niesprawiedliwości.
4 komentarz