Bez kategorii
Like

NNN czyli Nanny Nauki dla Naukowców.

19/02/2011
396 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Siedziałem sobie przy oknie w izbie i na padający śnieg patrzyłem, aż tu jakiś lament mnie z Nizin dobiegł. Wsłuchałem się, a to płacz i zgrzytanie zębów  naukowców z Uniwersytetów i innych tych no tam, szkół wyższych aż tu pod wirsycek doleciały. A to wszystko z powodu tej Ustawy o Szkolnictwie Wyższym, co to ją Minister Kudrycka bez problemu przez Sejm przepchnęła, uwag niczyich (poza swoimi) nie słuchając. Już o tym dużo napisano (patrz np. http://drobnicowiec.nowyekran.pl/post/833,czy-beda-strajki-szkol-wyzszych),że najgorzej to będą młodzi mieli, bo żadnej stabilizacji przez lata, w każdej chwili można ich będzie zwolnić, a pensja taka, ze zamiast do banku po kredyt to lepiej od razu do jadłodajni Braci Albertynów na Skawińską (adres dla tych z UJ i AGH) się […]

0


Siedziałem sobie przy oknie w izbie i na padający śnieg patrzyłem, aż tu jakiś lament mnie z Nizin dobiegł. Wsłuchałem się, a to płacz i zgrzytanie zębów  naukowców z Uniwersytetów i innych tych no tam, szkół wyższych aż tu pod wirsycek doleciały.

A to wszystko z powodu tej Ustawy o Szkolnictwie Wyższym, co to ją Minister Kudrycka bez problemu przez Sejm przepchnęła, uwag niczyich (poza swoimi) nie słuchając. Już o tym dużo napisano (patrz np. http://drobnicowiec.nowyekran.pl/post/833,czy-beda-strajki-szkol-wyzszych),że najgorzej to będą młodzi mieli, bo żadnej stabilizacji przez lata, w każdej chwili można ich będzie zwolnić, a pensja taka, ze zamiast do banku po kredyt to lepiej od razu do jadłodajni Braci Albertynów na Skawińską (adres dla tych z UJ i AGH) się kierować.

 To wiadomo wszystkim, ale Profesory nie zauważyły innego sprytnego ministerskiego posunięcia, a mianowicie zniesienia tzw. minimów programowych w nauczaniu przedmiotów akademickich. Nawet się z tego niektórzy Uczeni cieszyli, że to daje uczelniom swobodę w kształtowaniu własnego programu nauczania, że oryginalne profile będą itd., itd. Tylko że o takim drobiazgu zapomnieli, że tym samym Ministerstwo uwolniło się od ostatniego hamulca w zmniejszaniu dotacji dla uczelni, co w prostej linii do zwolnień doprowadzi i to szybko.

Wyjaśnię to na prostym przykładzie. Załóżmy, ze minimum programowe w wykładaniu dyscypliny naukowej A było, przykładowo, 1050 godzin zajęć rocznie. Oznaczało to, że  Ministerstwo musiało zapewnić Uczelni na której takiej dyscypliny nauczano, przynajmniej 5 pracowników naukowo-dydaktycznych do realizacji chociażby takiego minimum. Mówiąc inaczej: musiało dać fundusze na pensje dla pięciu osób. Teraz, jak jest swoboda, każda uczelnia może po swojemu układać plany, bez oglądania się na minima, a Ministerstwo może powiedzieć: „A dlaczego chcecie wykładać 1050 godzin? A nie wystarczy powiedzmy 420? Więc po co Wam 5 wykładowców, wystarczy wam 2. Albo i jeden. Więcej nie damy – A co z pozostałymi? – Przecież macie swobodę, znajdziecie sobie na ich pensje fundusze gdzieś w Unii, albo od Sponsorów, a nam, Ministerstwu, nie zawracajcie tym głowy. Zresztą, co trzeba, to Minister odpowiednim rozporządzeniem określi”.  

Jak do tego dodamy punkty z nowej ustawy, dające możliwość w zasadzie dowolnego usuwania z pracy, bez oglądania się na zgodę ciał kolegialnych (np. Rad Wydziałów czy Instytutów), to robi się niewesoło. Okazuje się, że naukowcy po raz kolejny dali się politykom wywieść w pole (u nas, to używa się na to nieco bardziej dosadnych określeń, ale przez przystojność zmilczę).

 
Na tle ogólnego narzekania, słychać parę głosów optymistycznych – dobiegają one z kręgów KRASPu, czyli Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich. A głosy te tak oto dają się streścić: trudno, zgódźmy się już na tę Ustawę, ale teraz przyciśnijmy Rząd, żeby nam plan strategiczny finansowania Nauki i Szkolnictwa Wyższego opracował. Innymi słowy – niech nam chociaż jakieś pieniądze obiecają.

Jakem to usłyszał, to ażem fajeczkę z gęby ze zdumienia wypuścił. To znaczy ma być tak: my (jako się rzekło, gazda-wyksztalciuch jestem, też na Uczelni wykładam) zgodzimy się na prawo, które już na jesieni będzie nas waliło jak cepem, a oni w zamian niech nam obiecają pieniądze w którymś z przyszłych budżetów???

A pewnie, że obiecają! Coś takiego jak Pan Zagłoba: „Podaruj Wasza Miłość w zamian  Królowi szwedzkiemu  Niderlandy!” Ba, Premier i Ministrowie w obietnicach to mają gest, pewnie jeszcze do Niderlandów i Irlandię dodać gotowi.

Sięgnąłem do skrzyni, w której książeczki różne trzymam  i chwyciłem taką, co to ją blisko 500 lat temu Pietro Aretino napisał: „Jak Nanna swoją córeczkę Pippę na kurtyzanę kształciła”. I tam ten zbereźnik Aretino wyraźnie pisał, że za różne usługi opłatę koniecznie należy pobrać z góry, bo po ich wyświadczeniu, motywacja Usługobiorcy, jakby tu powiedzieć, bardzo opada…

Chyba tego Profesory nie czytały. Lecę do Fismana, fotokopie tam zrobię i im do KRASPu poślę. Podobno na naukę nigdy nie jest za późno.

0

Gazda

"wykladowca akademicki, kocha góry, duzo jezdzi, wiec coraz bardziej dziwi sie fenomenowi "polskiego leminga"

13 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758