Bez kategorii
Like

Nikt wam tyle nie da ile ja wam obiecam

13/10/2012
463 Wyświetlenia
0 Komentarze
7 minut czytania
no-cover

I tak można omówić całe to wczorajsze expose premiera Tuska. Zawołanie „nikt wam tyle nie da ile ja wam obiecam”, pasuje do niego jak ulał.

0


 1. Tak najkrócej można scharakteryzować II, a w zasadzie już III expose premiera Donalda Tuska.

Ponieważ jego rząd pożyczył przez 5 ostatnich lat ponad 400 mld zł (a pożyczyłby o 50 mld zł więcej, gdyby za taką sumę nie udało się wyprzedać majątku narodowego, co na użytek opinii publicznej nazywa się prywatyzacją), czym spowodował przyrost długu publicznego o blisko 80% (z 520 mld zł na koniec roku 2007 do 900 mld zł w połowie roku 2012), tym razem zaproponował już pożyczanie nie przez rząd tylko przez Bank Gospodarstwa Krajowego (BGK).

Ten właśnie bank w oparciu o część aktywów spółek Skarbu Państwa (w postaci akcji ale także środków z ich sprzedaży), ma wykreować do końca roku 2015 około 40 mld zł na inwestycje, które mają podtrzymać procesy inwestycyjne w kraju, gdy nie będzie na ten cel środków europejskich.

Wygląda jednak, że ten pomysł musiał się pojawić dopiero w nocy z czwartku na piątek, skoro mimo wielotygodniowych przygotowań premierowskiego expose, okazało się, że ta koncepcja zostanie zaprezentowana w szczegółach dopiero za jakiś czas.

Koncepcja ta wydaje się kompletnie nierealistyczna, zwłaszcza, że przez ostatnie kilka lat dokonywano wręcz drenażu spółek Skarbu Państwa z dywidendy, zabierając im od 6 do 8 mld zł rocznie i to już po opodatkowaniu go podatkiem dochodowym od osób prawnych.

Teraz te spółki, same mając problemy z pożyczeniem środków finansowych na rozwój, zostały wskazane przez premiera Tuska jako podstawa swoistej dźwigni finansowej stworzonej przez BGK.

2. Drugie źródło finansowania inwestycji, które wskazał premier Tusk, to środki europejskie z unijnej perspektywy finansowej na lata 2014-2020. Tyle tylko, że z osławionych 300 mld zł dla Polski (z reklamy wyborczej Platformy z 2011 roku), raczej nici.

Nie tylko nie uda się przeforsować dużego budżetu UE wynoszącego około 1033 mld euro na 7 lat , będzie on bowiem jak chcą Niemcy i Francja o przynajmniej 100 mld euro mniejszy ale pojawiła się jeszcze groźba wydzielenia z niego tzw. II budżetu tylko dla krajów strefy euro, w wysokości przynajmniej 20 mld euro rocznie, a więc w całej perspektywie finansowej, wynoszącego przynajmniej 140 mld euro.

Sumaryczne środki dla Polski z budżetu UE na lata 2014-2020, nie tylko będą znacznie mniejsze od tych obiecywanych ale także utworzenie II budżetu dla państw strefy euro, będzie podstawą do wprowadzenia nowego instrumentu pożyczania przez te kraje tj. euroobligacji.

Jeszcze w 2009 roku, zdaniem Tuska, euroobligacje miały być śmiertelnym zagrożeniem dla finansowania polskiego długu publicznego, teraz premier nawet się o tym nie zająknął, bo chcą tego Niemcy, a więc Polska musi to akceptować.

3. Była także zapowiedź rewolucji w polityce prorodzinnej. Wydłużenie płatnego urlopu macierzyńskiego o pół roku, współfinansowanie z samorządami budowy żłobków i przedszkoli w proporcjach 80:20, wreszcie wsparcie finansowe dla rodzin wychowujących dzieci.

Tyle tylko, że w krajach ościennych (Czechy, Węgry) finansowane przez państwo urlopy macierzyńskie wynoszą już 3 lata, samorządy nie mają problemów z budynkami na żłobki i przedszkola ale poważne problemy z ich bieżącym finansowaniem czego wyrazem jest wzrost opłat ponoszonych przez rodziców tylko w tym roku o co najmniej kilkadziesiąt procent. A w tej ostatniej sprawie żadnej zapowiedzi premiera Tuska, niestety nie było.

Wreszcie zapowiedź wsparcia finansowania rodzin z dziećmi ma się nijak do rzeczywistości. Właśnie w Sejmie odbyło się wczoraj głosowane zmniejszające becikowe o 200 zł co da w skali roku oszczędności około 40 mln zł, a także głosowanie w sprawie cofnięcia ulgi w podatku dochodowym od osób fizycznych na pierwsze dziecko w rodzinach, których dochody przekraczają rocznie 85 tysięcy złotych, co spowoduje z kolei oszczędności około 160 mln złotych.

W obydwu przypadkach chcieli tego posłowie koalicji Platformy i PSL-u i te posunięcia dają prawdziwy obraz intencji tego rządu w sprawie polityki prorodzinnej. Rząd Tuska zaoszczędził w sumie 200 mln zł rocznie na rodzinach wychowujących dzieci, tylko dlatego, że ich roczne dochody są trochę wyższe od przeciętnych.

4. I tak można omówić całe to wczorajsze expose premiera Tuska. Zawołanie „nikt wam tyle nie da ile ja wam obiecam”, pasuje do niego jak ulał.

Gdyby to wszystko co obiecał premier miało być realizowane, to pewnie za parę lat trudno byłoby już pozbierać finanse publiczne (szacuje się, że koszt tych obiecanek wyniesie 700-800 mld zł do roku 2020).

Ale ponieważ większość, którą wczoraj uzyskał premier Tusk jest niezwykle chybotliwa (zaledwie 233 głosy i to z głosami 2 posłów niezależnych), więc wygląda na to,że te deklaracje, są wręcz czystym matrixem.

0

Bez kategorii
Like

Nikt wam tyle nie da ile ja wam obiecam

16/07/2011
0 Wyświetlenia
0 Komentarze
6 minut czytania
no-cover

Nikt wam tyle nie da ile ja wam obiecam, zdaje się mówić do Polaków Premier Tusk i w tej sprawie o dziwo dotrzymuje słowa.

0


1. Premier Tusk podczas wizyty w ostatni czwartek u poszkodowanych na skutek trąby powietrznej, mieszkańców powiatu przysuskiego w województwie mazowieckim, obiecywał jak to ma w zwyczaju, wręcz wszystko wszystkim.

Ba w obecności poszkodowanych w jednej z miejscowości dzwonił do ministra rolnictwa i po konsultacjach także w jego imieniu obiecał rolnikom także pomoc na odtworzenie produkcji.

To obiecywanie bez ograniczeń poszkodowanym w wyniku klęsk żywiołowych Premier Tusk ma opanowane do perfekcji bo i tych klęsk przez ostatnie cztery lata było wyjątkowo dużo.

Wprawdzie później z wywiązywaniem się z tych obietnic bywa znacznie gorzej ale niepowodzenia w tym zakresie zrzuca się z reguły na nieudolnych samorządowców, którzy nie potrafią pomoc poszkodowanym ludziom.

Zresztą z reguły podczas wizyt Tuska u poszkodowanych, są z nim zaprzyjaźnione media i przekaz idzie w Polskę, że mamy Premiera, który w tego rodzaju sytuacjach zawsze wykazuje empatię. Później już rzadko media interesują się tym jak wyglądała realizacja tych obiecanek.

2. Tym razem obiecywano zrozpaczonym ludziom pomoc socjalną w wysokości do 6 tysięcy zł na gospodarstwo i przez to słowo „do” ludzie ci stracą w przyszłości dużo nerwów. Poszkodowani bowiem zwracają uwagę na kwotę, a nie na wypowiadane przy okazji niuanse. Później okazuje się, że 6 tysięcy zł to kwota maksymalna i wypłaca się ją przy dużych zniszczeniach, a większość poszkodowanych dostaje kwoty mniejsze.

Tak było podczas ubiegłorocznej powodzi, Premier obiecał przecież poszkodowanym w obecności mediów po 6 tys. złotych, a przeciętny zasiłek wyniósł na postawie wydanych przez jego rząd przepisów, tylko 2,7 tys. zł.

Wszyscy ci którzy otrzymali mniej uważają zapewne , że resztę zatrzymali urzędnicy miejscowego nieczułego wójta lub burmistrza , bo Premier Tusk zapomniał dodać ,że to będzie kwota maksymalna, którą otrzymają tylko ci, których gospodarstwa domowe uległy totalnemu zniszczeniu.

3. W tym przypadku zniszczonych zostało kilkaset budynków ale tak naprawdę dla poszkodowanych rolników to nie te zniszczenia były najważniejsze. Gminy , który dotknęła tak klęska żywiołowa jest największym w Polsce obszarem upraw papryki pod osłonami.

Sama konstrukcja standardowego tunelu przykrywanego folią to koszt około 3 tys. zł , a wartość produkcji z niego, to przynajmniej 5 tys. zł. Przeciętne gospodarstwo takich tuneli miało 30 – 40 sztuk więc łatwo policzyć,że straty na gospodarstwo wynoszą kilkaset tysięcy złotych i tej wielkości straty zapewne nie zostaną nikomu wyrównane.

Niepotrzebnie tylko zrozpaczonym ludziom obiecuje się wyrównanie strat podczas gdy z góry wiadomo, że nikt tego ani nie zamierza ani nie jest w stanie zrealizować.

4. Przy okazji takich katastrof jak ta czwartkowa, odżywa debata o konieczności wprowadzenia obligatoryjnego ubezpieczenia mienia od następstw klęsk żywiołowych z dopłatą do składki z budżetu państwa (ubezpieczenie upraw rolniczych z dopłatą do składki z budżetu już jest choć nie jest obligatoryjne i dlatego ubezpieczona jest tylko 1/3 upraw co znacząco podwyższa składkę).

Stworzenie takiego ubezpieczenia zapowiadał Premier Tusk na spotkaniach z poszkodowanymi już przy klęskach żywiołowych w roku 2009 ale okazuje się, że do tej pory w tej sprawie nie udało się przygotować odpowiednich przepisów. Ba nawet dwie powodzie w 2010 roku, w których straty oszacowano na przynajmniej 12 mld zł, także nie przyśpieszyły prac nad stworzeniem takiego ubezpieczenia.

To są kolejne wydarzenia pokazujące jak naprawdę funkcjonuje nasze państwo. Przyjeżdża Premier i jego świta, za nim ciągną media i w ich obecności padają deklaracje w dużej mierze bez pokrycia.

Później gasną światła jupiterów, wszyscy wyjeżdżają i gdyby nie solidarność sąsiedzka i pomoc gminy, którą zresztą stać przeważnie na niewiele, to poszkodowani ludzie zostaliby pozostawieni sami sobie. Tak to wygląda naprawdę i tak niestety będzie także w tym przypadku.

Nikt wam tyle nie da ile ja wam obiecam, zdaje się mówić do Polaków Premier Tusk i w tej sprawie o dziwo dotrzymuje słowa.

0

kuzmiuk

Blog ekonomiczno-polityczny

555 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
343758