Bez kategorii
Like

Niezgodność charakterów

25/06/2012
514 Wyświetlenia
0 Komentarze
8 minut czytania
no-cover

To kwestia kluczowa, by resztka świadomych zagrożenia i mogących sobie pozwolić na jakieś minimalne choćby zaangażowanie osób skupiła się wokół rzeczy podstawowej, a nie -izmów i anty-izmów

0


 

"Żydzi są pluralistyczni."

Stwierdzenie to padło kilka dni wcześniej z ust p. profesora Kosseckiego, na marginesie innego wątku, w trakcie seminarium.
Pan profesor powiedział, mi jednym uchem wpadło, drugim wypadło i nawet gęste zwoje turbana nie sprawiły, by dotarło gdzie trzeba.
Dopiero dziś.

A przecież także w czasie publicznych spotkań z panią Bożeną Umińską-Keff pojawiało się sporo informacji aż proszących się, by je tak podsumować. Nazwać żydowskim pluralizmem.
Choćby przedstawianie przez nią wielkiego bogactwa i zróżnicowania postaw samych Żydów wobec żydowskości (od afirmacji i megalomanii po "samonienawiśc"; od asymilacji, przez mimikrę, do szowinizmu).
Absolutnie nie do zignorowania dzwonem alarmowym – przynajmniej dla niezorientowanego goja – powinno być wygłoszone przez p. Keff na przedostatnim spotkaniu dosadne stwierdzenie, że Gazeta Wyborcza jest antysemicka. Nie chodziło tylko o umieszczenie wiosną na okładce, bez wystarczającego egzorcyzmu, reprodukcji hitlerowskiego, antyżydowskiego plakatu. Chodziło też o to, że Gazeta w ogóle stara się być szacowna, społecznie akceptowana, wkraść się w łaski afirmacją tradycyjnej rodziny, tolerancją (sic!)

Samo spostrzeżenie tej uniwersalności, wszędobylskości, sprawczości Żydów, choć nie tak elegancko i uwodzicielsko jak na wykładach warszawskiej feministki ujęte, jest obecne na niezależnych listach dyskusyjnych i serwisach internetowych. Nierzadko jako pełna bezsilnej złości lub zrezygnowania konstatacja, że czy wybierzemy tych, czy tamtych – u żłobu zawsze będą "nasi".
Ale nie chodzi tylko o politykę. Też o kulturę, media, edukację, wymiar sprawiedliwości.

Oczywiście na tym najlepszym ze światów nie jest ważne co się mówi, tylko kto mówi i gdzie. Tego rodzaju stwierdzenia na "faszystowskich" i "prawicowych" portalach to oszołomstwo i antysemityzm, odczyniany stwierdzeniami w rodzaju "Polacy sami sobie Żydów mianują" (znowu prof. Kossecki, cytujący Nie p. Jerzego Urbana).
Nie zmienia to coraz wyraźniej widocznego także dla gojów faktu, że Żydzi kultywują bogactwo odniesień i poszukiwań, afirmują pytania o własną tożsamość i wychodzenie wciąż poza i ponad znajdowane odpowiedzi. Tej odwagi i wysiłku nie tylko powinniśmy być bardziej świadomi, ale się ich nauczyć. Wziąć w tym względzie "starszych braci" za wzór.

Na polu idei, na co dzień, i to nie tylko w mediach mamy do czynienia z zalewem obcych obyczajowo i cywilizacyjnie oddziaływań. Choć nie zawsze da się z miejsca dostrzec i nazwać ich negatywne skutki, w wielu osobach budzą intuicyjny niepokój i opór. Tylko cóż z tego niepokoju i oporu, nawet wyartykułowanego na blogach, a jeszcze parę lat temu wykrzykiwanego z trybun sejmowych, skoro jako wspólnota jesteśmy pod tych obcych oddziaływań szczelnym, decydującym wpływem?
Niby nie jest to krwawy podbój, nie tak drastyczny jak te, o których czytamy w książkach do historii. Tylko czy rozciągnięcie działań z pojedynczych lat na dziesięciolecia i zamiana ulicznych egzekucji na aborcje oraz degenerację ekonomii i więzi społecznych, ma – poza odroczeniem w czasie – znacząco inne skutki?
Ma: mniejsze zużycie amunicji.

Tymczasem my, jako Polacy, jako Cywilizacja Łacińska, jako niezależnie od denominacji etyczni chrześcijanie – śpimy, lub w najlepszym wypadku jesteśmy w defensywie, stłamszeni i zdezorientowani.
Zamiast patrzeć w przyszłość i "nie lękać się", jak prosił bł. Jan Paweł II, albo przyjmujemy za dobrą monetę te obce, choć z wierzchu kuszące i kolorowe wzorce, albo okopujemy się na szańcu "krwi i grobów", rezygnując z przyszłości, próbując jedynie trwać.
Albo – i to najgorsze – godzimy się z przedstawianą nam sytuacją i popieramy "mniejsze zło".

Propozycja bojkotu, podobnie jak podejście konserwatywne, są doskonałe – ale nie w sferze idei. Niestety, brak polskich, z prawdziwego zdarzenia elit. Elit, które właśnie tę pracę – samookreślenia i samoobrony – powinny wykonać i zorganizować.

Wyniszczanie w sferze idei (w terminologii prof. Kosseckiego "wojna informacyjna") idzie w parze z degrengoladą ekonomiczną i biologiczną (nędza, brak opieki zdrowotnej, starzenie się i wymieranie społeczeństwa). Dobrym wskaźnikiem jest też bardzo wysokie i nadal rosnące spożycie alkoholu w Polsce.

Dlatego to kwestia kluczowa, by resztka świadomych zagrożenia i mogących sobie pozwolić na jakieś minimalne choćby zaangażowanie osób skupiła się wokół rzeczy podstawowej, a nie -izmów i anty-izmów, flag jakimi ktoś wymachuje czy ortodoksji, jakie wyznaje. Konieczne jest znalezienie i trzymanie się najmniejszego wspólnego mianownika, natomiast nietoczenie bojów o sprawy choćby najważniejsze, ale spoza niego.

No chyba, że rzeczywiście nic nas nie łączy. A w każdym razie więcej dzieli, niż łączy. Status materialny, wykształcenie, wiek, stanowisko, pochodzenie, światopogląd… Może już nawet i wspólnoty losów nie mamy, skoro granice otwarteprzepływ swobodny, kapitału i osób. Szczególnie, że w ramach galopującej globalizacji narodowość (jakakolwiek, z jedym wyjątkiem) coraz bardziej przypomina wstydliwą chorobę.

Może jesteśmy klubem skazanych na wymarcie fanatyków czegoś nie do uchwycenia i nie do wytłumaczenia. Co podobno jeszcze pamięta paru staruszków, i co się czasem przyśni pojedynczym oszołomom-wizjonerom.

Polskość? A co to takiego?


Na, niestety nienajlepszej jakości fotografii, fragment wystroju wnętrza sali na piętrze "Krytyki Politycznej" (z ostatniej środy).
Pełna wersja (opatrzona wstępem, który na Nowym Ekranie tracił kontekst) dostępna jest na blogu mufti.polacy.eu.org.
Pozdrawiam Polaków!

0

Naczelny

Naczelne (Primates) – rzad ssaków lozyskowych charakteryzujacych sie najlepiej wsród wszystkich zwierzat rozwinietym mózgiem. (Wikipedia)

71 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758