Przez 45 lat komunistycznego reżimu broń była zarezerwowana dla wąskiej grupy towarzyszy. Dostawali ją sprawdzeni ludzie, koledzy kolegów i tak dalej. I podczas, gdy w wielu innych krajach piramida pozwoleń na broń oparta jest na broni sportowej, w Polsce do dzisiaj bazuje ona raczej na broni do obrony osobistej i myśliwskiej – mówi PCh24.pl Remigiusz Wilk, redaktor naczelny magazynu „Broń i amunicja”.
.
.
Ma Pan broń?
.
Tak. Mam pozwolenie na broń.
.
Trudno było uzyskać pozwolenie?
.
Nie jest to aż tak skomplikowane, ale żeby uzyskać w Polsce pozwolenie na broń trzeba poświęcić temu niemało czasu i pieniędzy.
.
I dochodzi problem uznaniowości. Trzeba mieć zgodę komendanta wojewódzkiego Policji.
.
Nie do końca. Częściowo ta uznaniowość została zlikwidowana. Stało się tak za sprawą nowelizacji ustawy o broni i amunicji z 2011 roku. Przy uzyskiwaniu pozwolenia na broń sportową nie obowiązuje reguła uznaniowości. Pojawia się ona dopiero przy rozszerzeniu pozwolenia.
.
Chcąc wystąpić o broń, trzeba dostarczyć Policji niezbędne informacje na swój temat. W przypadku starania się o pozwolenie na broń sportową, należy przedstawić licencję i patent.
.
To pierwsze, to rodzaj takiego „prawa jazdy”, czyli potwierdzenie, że ubiegający się potrafi posługiwać się bronią i zna dotyczące jej przepisy, to drugie zaś to dokument dowodzący, że jest członkiem monopolistycznej organizacji, jaką jest Polski Związek Strzelectwa Sportowego i, że uzyskał pozwolenie na start w corocznych zawodach z określonej broni.
.
Po trzecie, należy dostarczyć komplet badań lekarskich w tym psychologicznych i psychiatrycznych. Wszystko to niemało kosztuje, opłata za samo rozpoczęcie procedury to blisko 250 złotych.
.
Dostarczam niezbędne dokumenty i dostaje broń?
.
W zasadzie tak. Jeśli spełnia się wszystkie warunki i, oczywiście, jeśli liczba broni, o którą się prosi, będzie akceptowalna, to obywatel powinien otrzymać pozwolenie.
.
Czyli spełniam warunki i dostaje pistolet na własny użytek?
.
Niezupełnie. To jedna z kilku dróg. Relatywnie najprostsze jest uzyskanie pozwolenia na broń sportową. Opisałem ją wcześniej.
.
Drugim rodzajem pozwolenia, jest pozwolenie kolekcjonerskie. Ponieważ Policja nie jest do niego „przyzwyczajona” pojawiają się w jego przypadku problemy. Sam proces sprawdzania, czy aby na pewno obywatel chce broń kolekcjonować przeciąga się w wielu Komandach Wojewódzkich w nieskończoność.
.
Trzecim jest pozwolenie myśliwskie. Tutaj też obowiązuje szereg barier proceduralnych, trzeba zapisać się do Polskiego Związku Łowieckiego, odbyć roczny staż i ponownie trzeba w takie pozwolenie zainwestować nie tak mało pieniędzy.
.
I ostatnim rodzajem pozwolenia opisywanego w ustawie jest pozwolenie na broń do obrony osobistej. Jest ono cały czas uznaniowe, bardzo trudno je uzyskać. I szczerze mówiąc moim zdanie akurat dobrze, że tak to wygląda.
.
Czyli jeśli komendant wojewódzki Policji uzna, że mój wniosek o broń do obrony osobistej nie jest dobrze uzasadniony, może mi jej po prostu odmówić?
.
Tak, wtedy nie dostaje Pan broni. Ale proszę pamiętać, że w Polsce jest dość specyficzna struktura dostępności do konstrukcji strzeleckich. Po 1945 roku broń w rękach obywateli była uznawana za zagrożenie dla władzy ludowej. Jej posiadanie było więc bezwzględnie zwalczane.
.
Przez 45 lat komunistycznego reżimu broń była mnie czy bardziej zarezerwowana dla wąskiej grupy zaufanych towarzyszy. Dostawali ją sprawdzeni ludzie, koledzy kolegów i tak dalej. Piramida pozwoleń wyglądała więc tak, że bardzo dużo osób posiadało broń do obrony osobistej, a byli to głównie emerytowani działacze, milicjanci i wojskowi.
.
I podczas, gdy w innych krajach europejskich do których możemy się porównywać struktura pozwoleń oparta jest na broni sportowej, u nas do dzisiaj bazuje ona raczej na broni do obrony osobistej i myśliwskiej.
.
Choć z drugiej strony w Czechach otrzymanie pozwolenia jest automatycznie związane z prawem do noszenia jej przy sobie w ukryciu i nikt z tego tam problemu nie robi. Strzelców sportowych jest najmniej, a pozwolenia kolekcjonerskie wydawane są od marca 2011 roku.
.
Ok, ale pomijając 45 lat komuny, wcześniej w Polsce tradycja posiadania broni była mocno zakorzeniona. Poczynając od czasów I Rzeczpospolitej do czasów dwudziestolecia międzywojennego, kiedy to broń była ewidencjonowana, ale nie było problemów, żeby ją posiadać. Powszechna też była umiejętność posługiwania się nią.
.
W II Rzeczpospolitej broń też była przyznawana na zasadzie uznaniowości.
.
Ale nie było problemu z jej otrzymaniem.
.
To zależy, kto się zgłaszał. Choć faktycznie z bronią kieszonkową – słynnymi, fonetycznie zapisywanymi brauningami – nie było problemu, można było ją swobodnie kupować i posiadać. Ale już pozwolenie na strzelbę nie każdy mógł dostać.
.
Nie można by obecnie stopniowo odchodzić od zasady uznaniowości przy otrzymywaniu pozwolenia na broń do obrony osobistej?
.
Jeśli chodzi o broń do obrony osobistej to byłbym z tym bardzo ostrożny. Posiadanie broni to przede wszystkim wielka odpowiedzialność. Na własnym przykładzie mogę powiedzieć, że gdy jadę na zawody sportowe i mam broń w samochodzie, to obawiam się opuścić pojazd, chociaż na chwilę. Gdy płacę za benzynę na stacji, to nerwowo zerkam w stronę wozu.
.
Druga sprawa, kiedy ktoś ma pozwolenie na broń do obrony osobistej, to po to, aby nosić ją przy sobie, bo czuje się zagrożony. I tutaj pojawiają się kolejne problemy. Raz, że nie wszędzie z bronią można wejść a dwa, że aby skutecznie się obronić trzeba nieustannie ćwiczyć, bo samo noszenie pistoletu nie pomoże podczas ataku. Poza tym, trudno nosić broń dyskretnie. Ktoś może po prostu zobaczyć, że ma Pan pistolet, a proszę mi wierzyć, już samo to może być źródłem kłopotów. Ludzie w Polsce nie są oswojeni z bronią. Pamięta Pan jak umawialiśmy się na wywiad i pytałem czy ma Pan broń?
.
Pamiętam, powiedziałem, że nie mam.
.
Nie, powiedział Pan: „oczywiście nie mam”. Żeby zliberalizować prawo dostępu do broni służącej obronie osobistej, ludzie muszą być z nią obyci i muszą umieć się nią posługiwać. Ja sam spędziłem i spędzam mnóstwo czasu na strzelnicy, a nie mogę powiedzieć o sobie, że jestem świetnym strzelcem i to jeszcze sprawdzonym w działaniu z użyciem broni w sytuacji stresowej.
.
No dobrze, ale czy nie można by w takim razie postawić ustawowego wymogu, że osoba posiadająca broń musi spędzić tyle i tyle godzin na strzelnicy?
.
Możemy spekulować, ale ustawa jest taka a nie inna.
.
W porządku, teraz spekulujemy. Ale co w tym złego, że ludzie dostali by broń do obrony osobistej? Chodzi przecież o to, żeby umieć się obronić przed zagrożeniem. Krzywdę można zrobić wieloma przedmiotami, które posiadamy w domu, ale akurat dostęp do broni palnej jest poważnie ograniczany.
.
Powiem Panu tak: nie sądzę, aby normalni ludzie chcieli mieć bron do samoobrony.
.
Jak to? Dlaczego?
.
Czuje się Pan zagrożony? Bo ja na przykład nie. A samym zagrożeniem jest tak, że wiele osób je odczuwa, choć nic złego im się nie przytrafiło. Często sytuację wymyślonego zagrożenia budują media.
.
Nie mam poczucia ciągłego zagrożenia, ale z zagrożeniem jest tak, że przez kilka lat nic niebezpiecznego się Panu nie przytrafi, a pewnej nocy ma Pan włamanie do domu i kilku bandziorów w przedpokoju.
.
I przez te kilka lat będzie Pan nosił przy sobie broń, narażając się na szereg ograniczeń? Nie będzie mógł się Pan napić alkoholu, będzie Pan musiał pilnować, żeby pistolet się Panu nie wychylił spod kurtki, będzie Pan cały czas czujny, czekając tylko na tę sekundę ataku, aby zareagować? Nie wyobrażam sobie normalnego życia w sytuacji budowania sobie takiej psychozy. Pomijam, że w Polsce raczej nie ma społecznego przyzwolenia na noszenie broni.
.
Nie ma, ale czy nie jest to właśnie spowodowane tym, że komuniści przed laty rozbroili Polaków, a my przyjęliśmy z czasem za dobrą monetę, że broń jest niepotrzebna?
.
Częściowo tak, ale patrząc na niską skalę przestępczości w naszym kraju, nie widzę potrzeby by uzbrajać ludzi. Jeśli chce Pan by ludzie obyli się z bronią, to najlepiej zacząć właśnie od strzelania sportowego czy rekreacyjnego. Chodzi o coś w rodzaju nauczenia ABC broni, zlikwidowania strachu przed nią i pokazanie, że może to być niezła zabawa, połączona ze zdrową rywalizacją w robieniu dziur w tarczach. I taką edukację jak najbardziej popieram. Mogę Pana zabrać na strzelnicę.
.
Bardzo chętnie. Ale najpierw proszę o kilka słów na temat Stanów Zjednoczonych. Tam prezydent Barack Obama planuje wprowadzić ograniczenia w dostępie do broni, motywując to niedawną masakrą w Newton.
.
W Stanach Zjednoczonych paradoksalnie ograniczenia w dostępie do broni prowadzą do wzrostu jej sprzedaży. W 1994 roku wprowadzono na dziesięc lat zakaz sprzedawania „broni szturmowej”. W 2004 roku, gdy ustawa wygasła sprzedawalność tych konstrukcji wzrosła kilka razy. Ludzie po prostu chcieli posiadać coś, co było „zakazanym owocem”.
.
Kiedy pojawiają się różne pomysły ograniczenia broni w Stanach Zjednoczonych, to proszę pamiętać, że mogą one uderzyć w amerykański przemysł.
.
Obama nie zakaże więc broni? W akcje zaangażował się wiceprezydent Joe Biden.
.
Trudno powiedzieć. Faktem jest, że gdy pojawił się pomysł wprowadzenia zakazu, to amerykańscy producenci i sprzedawcy byli bardzo zadowoleni, choć głośno tego nie mówili. Ludzie wykupywali bowiem na potęgę zarówno broń, jak i amunicję, żeby zabezpieczyć się na wszelki wypadek, gdyby ograniczenia faktycznie zostały wprowadzone. Wielu Amerykanów jest jednak za tym, aby lepiej sprawdzać osoby chcące zakupić broń, aby wyeliminować z tej rzeszy ludzi niezrównoważonych.
.
Proszę też pamiętać, że Obama nie ma większości w Izbie Reprezentantów, a opozycyjni Republikanie są przeciwni jego propozycji. Zakładam, że intencje prezydenta są motywowane jego politycznym interesem, choć jest to jego druga kadencja i nie musi bardzo zabiegać o społeczne poparcie. Więc kto wie…
.
Rozmawiał: Krzysztof Gędłek
za: http://komitetnarodowy.pl/
.
.
http://konwentnarodowypolski.wordpress.com/2014/01/12/876/
.
.