Niewidzący, czyli jak to jest po drugiej stronie lustra?
09/08/2012
507 Wyświetlenia
0 Komentarze
18 minut czytania
Nigdy przez myśl mi nie przeszło, że kiedyś zostanę osobą całkowicie niewidzącą i znajdę się tam, gdzie nie ma światła
Niewidzący, czyli jak to jest po drugiej stronie lustra?
Ten tekst dedykuję drogiemu dla mnie Przemkowi i wszystkim, którzy myślą, że młodość nigdy nie przeminie a zdrowie będzie przy nich do końca świata. Tak myślałem także ja i jak widać byłem arogancki wobec życia. Proszę uważnie zapoznać się z tekstem i pomyśleć, że osoby sprawne inaczej mają swoją godność i potrafią zauważyć kierowaną do nich pogardę i stosowany wobec nich ostracyzm. Warto pamiętać, że należy żyć z pokorą, ale nigdy na kolanach. Człowiek jest wartością sam w sobie i nie wolno nikomu pogardzać drugim człowiekiem. By stać się lepszym nie musisz czekać na lepszy świat.
Kiedy jesteśmy samodzielni i zdrowi, to możemy spoglądać w lustro, gdzie znajduje się nasze odbicie. Nikomu wtedy nie przychodzi do głowy, że można się znaleźć po drugiej stronie lustra i nie zobaczyć nigdy swojego wizerunku oraz tego, co nas zawsze otaczało. Kiedy znajdziesz się po drugiej stronie lustra, to nigdy nie zobaczysz ukochanych ludzi, otaczającej fauny i flory, zjawisk atmosferycznych i cudownej tęczy. Zwyczajnie zobaczysz tylko to, co jest po drugiej stronie lustra, kiedy je odwrócisz.
Nigdy przez myśl mi nie przeszło, że kiedyś zostanę osobą całkowicie niewidzącą i znajdę się tam, gdzie nie ma światła. Zawsze myślałem, że życie będzie fajne i beztroskie a problemy będą do pokonania. Wychowywałem się jak każdy dzieciak w moich czasach, czyli bezpieczeństwo socjalne gwarantowała peerelowska Polska. Kiedy człowiek nie mieszał się do polityki to żył w miarę beztrosko, bo bieda była równo rozłożona a ludzie byli dla siebie życzliwi. Chodziłem do podstawówki i szkoły średniej i te czasy wspominam najlepiej. To czas szkolnych przyjaźni, wyjazdów na kolonie i gry w gałę oraz obowiązkowego rozrabiania. To wszystko przeminęło, jak dzieciństwo i czas noszenia pieluch lub pampersów. Rozpoczęła się nowa część życia i świat dorosłych. Pozostały tylko wspomnienia, do których wracam w chwilach smutku. Przypominam sobie, jak nauczano nas małolatów szacunku do kobiet w ciąży, osób starszych i niepełnosprawnych.
Przyszedł rok 1992 i w lutym zauważyłem pogorszenie się mojego wzroku. W moich oczach nastąpiło odwarstwienie siatkówki.
Zmiany ustrojowe nie pomagały w leczeniu, bo nadal najlepszy sprzęt do leczenia posiadały szpitale resortowe, czyli Ministerstwo Obrony Narodowej i Ministerstwo Spraw Wewnętrznych a reszta społeczeństwa musiała się bujać po cywilnych szpitalach. W połowie 1992 roku, czyli w kilka miesięcy od rozpoznania choroby straciłem wzrok. To było coś niesamowitego, kiedy codziennie rano widzisz coraz gorzej i coraz mniej. W ciągu kilku miesięcy przestałem całkowicie widzieć.
Nigdy nie pogodziłem się ze stratą wzroku i nie pogodzę się. Do tego musi dojrzeć moja psychika i trzeba przestać walczyć z bezsilnością. Nie wiem, co jest lepsze, urodzić się bez wzroku czy stracić później? Pytanie chyba retoryczne, bo kto może znać na nie odpowiedź? Niewidzący od urodzenia poznają zasady życia człowieka niewidzącego a ludzie, którzy utracili później wzrok zaczynają swoje drugie życie i naukę tego życia bez światła. Niewidomi nigdy nie poznali świata widzących, ale od urodzenia uczą się swojego świata i czasami mam wrażenie, że jest im łatwiej żyć. Ociemniali przechodzą na drugą stronę lustra i tam czeka na nich zaskoczenie – dotychczasowa rzeczywistość została bezpowrotnie utracona. Dotychczasowe nawyki, zachowania i postrzeganie życia pozostaje po tamtej stronie. Tęsknię za światem widzących, swoją samodzielnością i aktywnością.
Kiedy straciłem wzrok, to poczułem się całkowicie zagubiony tak jak bym był w otchłani. Proste codzienne czynności urosły do rangi wydarzenia. Wtedy powiedziałem sobie, że strata wzroku mnie nie zabije a ja muszę iść naprzód. Ukrojenie chleba, przybicie gwoździa czy gotowanie było prawie nie do wykonania. W zamian utraty wzroku rozwinęły się dodatkowe zmysły, słuch i powonienie się wyostrzyły, zwiększyła się pamięć i zapamiętywanie miejsc i informacji do mnie płynących, rozpoznawanie dźwięków, czułem zmianę ciśnienia pomiędzy mną a przeszkodą przeze mnie mijaną. Wzrok został zastąpiony przez dotyk, słuch, powonienie, zmianę ciśnienia, całe ciało odbierało dotyk. Gdy zabrałem się za układanie boazerii, to moje palce były bardziej poobijane niż gwoździe, które przybijałem. Boazerię przybiłem, wyszlifowałem i polakierowałem. Uczyłem się życia, jako niewidzący i uczę się nadal. Wykonuję proste czynności mechaniczne, wiercę wiertarką otwory, skręcam kontakty i gniazdka, gotuję i sprzątam. Dotyk pozwala zauważyć grudki brudu, które są niewidoczne dla widzącego, bo posługuje się wzrokiem a nie dotykiem. W mojej ocenie, to przedmioty przysparzają najmniej kłopotu – gorzej jest z niektórymi ludźmi. Niestety, ludzie traktują osoby niewidzące, jak osoby niepełnosprawne intelektualnie. Wśród ludzi widzących i niewidzących są osoby niepełnosprawne intelektualnie, ale zbyt często stereotypowe ocenianie osób niewidomych szkodzi nam wszystkim, czyli widzącym i niewidzącym. Ludzie nas próbują oszukać i czasami im się udaje. Jestem słuchowcem i bacznym obserwatorem, ale dopiero po pewnym czasie mogę dokonać analizy wydarzeń. Dokładnie słucham, co się do mnie mówi i czasami dostaję sprzeczne komunikaty, bo ludzie myślą, że ja nie przywiązuję znaczenia do rozmowy. W TV jest niezła zabawa, bo czasami komentatorzy gadają takie bzdury, że można z wrażenia oniemieć. Redaktorzy z TV czytają i myślą, że wszyscy uważnie oglądają tylko migające obrazki a do czytanego przez nich tekstu nikt nie przywiązuje uwagi. Ja słucham uważnie tego, co się do mnie mówi.
W mojej sytuacji nie jest prawdą, że żyje w mroku. Jeżeli mam depresję, to otacza mnie ciemność i trudno mi jest poruszać się. Jeżeli jestem nastawiony pozytywnie, to wokół mnie jest mleczna biel i ona ułatwia życie. Czasami odnoszę wrażenie, że ludzie widzący traktują takich jak ja jak kosmitów. Jesteśmy tacy sami jak osoby widzące i należy nas traktować jak przeciętnych ludzi. Nie powinniście nas oszukiwać, traktować z pogardą lub lekceważyć albo uszczęśliwiać na siłę. Kiedyś zdarzyło mi się, że jeden facet chciał mnie przeprowadzić na siłę na drugą stronę jezdni, choć stałem tam i czekałem na mojego asystenta. Jeżeli widzisz osobę niewidzącą, to warto jej pomóc ale wystarczy zapytać: czy mogę w czymś pomóc? Kiedy mnie tak pytają, to ja odpowiadam bardzo grzecznie i albo korzystam z pomocy albo dziękuję. Chodzi o to, żeby nie zniechęcić tej osoby do pomocy drugiemu człowiekowi, który na taką pomoc czeka. Kiedy byłem pętakiem, to nauczyciele uczyli nas, że jak do pojazdu wchodzi osoba niewidząca, to trzeba jej ustąpić miejsca. Tak ja zawsze robiłem. Kiedy byłem już niewidzącym, wszedłem do autobusu i nikt nie zareagował na mój widok i nie ustąpił miejsca – wtedy skomentowałem tę sytuację: czy wszyscy pasażerowie autobusu to niewidomi? Wtedy ustąpił mi miejsca jakiś mężczyzna. Któregoś dnia rozbawiła mnie sytuacja w autobusie. Wszedłem z asystentem do autobusu i dwóch młodzieńców ustąpiło mi miejsca. Po wyjściu z autobusu okazało się, że byli to chłopcy w wieku gimnazjalnym i byli zwyczajnie wypici, ale jednak ustąpili miejsca. Opiszę teraz, dlaczego ważne jest, żeby osoba niewidząca miała w pojazdach komunikacji bezpieczeństwo, czyli powinna siedzieć a nie stać i trzymać się poręczy. Kiedy pojazd gwałtownie zahamuje, to widzący nawet jak się oderwie od uchwytu to widzi gdzie znajduje się drugi uchwyt, za który powinien się złapać. Ja tego nie widzę i jak się zdarzyło kilkakrotnie, że oderwałem się od uchwytu to upadam jak kłoda. Lecąc na ziemię to nawet nie wyciągam rąk w poszukiwaniu uchwytu, bo i po co? Już nie mam tego bezwarunkowego odruchu chwytania poręczy lub innego przedmiotu. Jedyny odruch w takich sytuacjach, to upaść tak, żeby ochronić przed uderzeniem głowę. Już nauczyłem się takiego upadania, bo wtedy myślę jak upaść i nie uderzyć głową w podłoże a nie gdzie znajduje się możliwość przytrzymania. Trzeba się przystosować do takiego życia a ludziom widzącym nigdy się nie uda tego poznać. Osobą widzącym czasami wydaje się, że potrafią zrozumieć nasze życie, bo przymkną oczy i próbują posmakować życia osób niewidzących. To tylko złudzenie, bo w ich świadomości jest myśl, że w przypadku zagrożenia otworzą natychmiast oczy i wszystko będzie jasne. Osoby niewidzące mogą otwierać oczy do… śmierci a i tak nic nie zobaczą. Dlatego widzący nie zrozumie osoby niewidzącej i jej problemów. To trzeba poznać, bo wyobrazić sobie tego niemożna.
Warto, żeby ludzie widzący traktowali osoby niewidzące godnie.Jeżeli masz ochotę pomóc niewidzącemu, to nie rób tego z łaski lub przymusu – potrafimy to zauważyć. Traktujcie nas po partnersku i nie bójcie się nas – jesteśmy tacy sami, jak osoby widzące. Nie krytykujcie i nie osądzajcie naszych zachowań, bo nie wiecie, dlaczego tak postępujemy, – jeżeli masz wątpliwości, to proszę zapytaj a nie oceniaj. W necie pojawiają się dziwne pytania, jak to jest możliwe, że nie widzę a używam kompa. To jest dość proste, komputer jest wyposażony w program dla niewidzących, który ułatwia czytanie i pisanie. Osoby posługujące się programami dla niewidzących nie używają myszy a wszystkie operacje na kompie są wykonywane z pomocą tylko klawiszy. Jest to dość czasochłonne, bo skrótów w klawiaturze używanych do wykonywania operacji na komputerze jest ok. 200 Proszę uwierzyć, jest trochę roboty. Jeżeli masz jakieś pytania do osoby niewidzącej, bo zaobserwowałeś dziwne w twojej ocenie zachowanie, to najlepiej się zapytać tej osoby i wyjaśnić. Unika się wtedy nieporozumień a zwłaszcza pochopnych ocen i wniosków – czasami krzywdzących.
Najbardziej mnie wkurza, choć czasami w duszy się śmieję, kiedy rozmawiam z jakimś urzędnikiem czy przypadkową osobą a oni mnie traktują stereotypowo, czyli jak ślepy to głupi. Kiedy rozmawiam z takimi ludźmi to mam wrażenie, że przeżywam jakiś kosmos. Mówiąca do mnie osoba mówi powoli i jakby mówiła dużymi i drukowanymi literami. Przypomina mi to rozmowę Polaków z urzędnikiem emigracyjnym w USA. Urzędnik pyta, czy umie pan mówić po angielsku a Polak odpowiada – będę mówił powoli a ty patrz na moje usta i się dogadamy. Mam trudność, kiedy mówią do mnie dużymi literami i powoli, bo nie mogę patrzeć na ich usta. Cóż, najgorsze jest, kiedy masz przylepioną stereotypową łatkę i traktują mnie jak debila a ja zwyczajnie tylko nie widzę.
Pozdrawiam wszystkich. Życzę bezstresowych kontaktów z osobami niewidzącymi i proszę im pomagać oraz traktować ich jak partnerów do rozmowy.
Źródło: http://pressmix.eu/index.php/2012/07/30/niewidomi-jak-to-jest-po-drugiej-stronie-lustra/