Przychodzi baba do lekarza :
Panie doktorze jestem jebnięta !
A pani z jakiej partii ?
Barbara ukończyła podstawówkę, na tyle bozia dała rozumu. To nie przeszkadzało jej młodej, w miarę ładnej, mieć aspiracje do "wielkiego świata" zwłaszcza, że siostra jej śpiewała w operowym chórze i miała "kontakty" z… artystami… Zapraszała ją czasami po spektaklach na kawę do opery co przenosiło ją w lepszy, bajeczny świat wyższych sfer… Upajała się powietrzem z domieszką dobrych perfum marząc o wpisaniu się na stałe w towarzystwo, a najlepiej w kogoś, którego nazwisko jest na operowym plakacie.
Los był łaskawy. Poznała miłość od pierwszego bzyknięcia. On parę ciutów starszy, ale dystyngowany i mówił po angielsku, a śpiewał po włosku… Ślub był, dorożka była, party, a jakże ! też było.
Waldemar znaczy się Waldi (pro bono Vivaldi) nabył nowy domek (pierwszy zostawiwszy byłej żonie z dwójką ich dzieci) i rozpoczęli nowe, światowe życie. Basia dwoiła się i troiła by sprostać obowiązkom damy, żony, a po roku i matki ich syna. Oczywiście była niania, bo państwo przyjmowało i było przyjmowane jak to u wyższych sfer bywa. Basia poszła na kurs angielskiego, by nie pytać najdroższego co oni mówią? Starała się jak mogła, by dorównać elokwencją, oczytaniem do poziomu mężusia i jego otoczenia. Nawet nie kiepsko jej to szło. W towarzystwie mówiło się o niej i do niego – masz ładną i mądrą żonę. Kipiała z zachwytu, Waldi też nie szczędził jej słów pochwały.
Latka leciały, synek poszedł do szkoły, Waldi tracił głos i miejsce na plakatach, w domu przyjątka bywały coraz rzadziej, małżeński konflikt rozkwitał jak tulipany na wiosnę. Awantury domowe stały się codziennością. Basia – myśląc światowo i nowocześnie – wykoncypowała, że winna się udać do psychiatry, psychologa, psychoterapeuty, bo widocznie coś się w jej główce popieprzyło i trzeba się wyleczyć, bo małżeństwo wisi na włosku. Profesor od bańki stwierdził depresję i dał pastylki przy okazji wysyłając do psychologa. Kolejne wizyty u nowych psychiatrów nie poprawiały domowej atmosfery.
Waldi rzutem na taśmę załatwił wizytę u sławnego profesora, gdzie poszli razem, by on jako mąż wyjaśnił profesorkowi co żonie dolega i jakie lekarstwa winien jej zapisać. Profesor po godzinnym badaniu Basi bez cienia wątpliwości stwierdził:
– Proszę pani, nie widzę u pani żadnych zmian chorobowych! Pani jest absolutnie ZDROWA! Chętnie natomiast przyjąłbym pani męża na oddział psychiatryczny. ON JEST POWAŻNIE CHORY! JEGO TRZEBA PILNIE LECZYĆ!
Z Basi zeszło po tych uczonego słowach powietrze i wyższa sfera.
– Panie profesorze to znaczy, że nie JA, a Waldi jest JEBNIĘTY?
Od dwudziestu lat z okładem, słyszę od kolejnych rządowych dostojników, że Polska ma się dobrze, finanse kraju są ok., tylko Polacy za mało pracują, są nie nowocześni, mają wygórowane oczekiwania, a w ogóle to niech się uczą i podglądają lepszych. Oczywiście tych z zachodu.
Zauważyłem, że choć bez entuzjazmu, ale poglądy przewielebnych etatowych polityków, zarządców narodowego majątku, mędrców nad mędrcami udzielają się coraz to większej liczbie tzw. normalnych Polaków. Jakby proces kapcanienia potomków husarów, powstańców Warszawy, obalaczy komuny narastał z dniem każdym. Cyfry same nic nie mówią – pewnie głupie jakieś – ale informacja z "Dziennika Gazeta Prawna" (dane GUS), że 383 tys. podmiotów gospodarczych zniknęło z przedsiębiorczej mapy Polski, że 254 tysiące polskich przedsiębiorców zawiesiło działalność gospodarczą, każdego dnia roku ubiegłego 170 firm mówiło premierowi Tuskowi DZIĘKUJEMY ZA WSPÓŁPRACĘ, mnie poraziła!
A Premier, Ministrowie, Posłowie i Senatorowie każdego dnia wypruwają sobie flaki by nam wszystko ułatwić, by nam pomóc być bogatymi, by autostrady nie pękały jak rury na mrozie, by szybciej nas osądzać, by szybciej prowadzić egzekucję z opornych, by w jednym okienku rejestrować, by internet nas nie rozpraszał i nie odciągał od uczciwej i mozolnej – najlepiej do usranej śmierci – pracy. A my co? WYREJESTROWUJEMY SIĘ?! Robić nam się nie chce? Szybkie emerytury wam tylko w głowie!
Myślę, że Rada Ministrów na najbliższym posiedzeniu winna podjąć jedynie słuszną uchwałę:
PRZEBADAĆ PSYCHIATRYCZNIE WSZYSTKICH POLAKÓW! KAŻDEGO Z OSOBNA I RAZEM WSZYSTKICH!
Tylko wzorem historii Basi, co będzie jak po badaniu wyjdzie, że MY jesteśmy zdrowi – aż boję się napisać – a rządzący są JEBNIĘCI?
Prawnik, uczulony na ignorancję sądów i systemu bankowego....