Nieoczekiwana zmiana miejsc -PO w Barze,PiS w mainstreamie
09/05/2012
397 Wyświetlenia
0 Komentarze
4 minut czytania
Czy nie jest zabawne, że Jarosław Kaczyński, w inkryminowanej kwestii, całkowicie zaprzeczył dziedzictwu swego brata?
Wiem, wiem – sytuacja z Ukrainą nie jest zabawna. Wiele razy o tym pisałem. Ale jednak wokół niej dzieją się rzeczy niezwykle śmieszne. Też to Państwo widzicie?
No bo, czy nie jest zabawne, że Jarosław Kaczyński, w inkryminowanej kwestii, całkowicie zaprzeczył dziedzictwu swego brata? Sprzedał Kijów Berlinowi. Za friko, za dokuczenie Tuskowi. Za znalezienie się w europejskim mainstreamie.
I to ostatnie jest naprawdę zabawne – bo nie potrafię przestać się śmiać, jak kolejni politycy PiS, z wypiekami na policzkach i zaangażowaniem godnym Róży Thun, zapewniają, że ich postawa w sprawie bojkotu jest dobra, bo…to samo uważają Angela Merkel, premier Holandii, szef Komisji Europejskiej, przewodniczący Parlamentu Europejskiego i cały zastęp europejskich oficjeli. To słodkie posługiwanie się typowym argumentem z zakresu walenia po głowie autorytetami i liderami opinii europejskiej, jest tak śmieszne, że aż nie do uwierzenia. Przecież cały czas słyszałem, i słusznie, nabijanie się z Platformy, czy jej wcześniejszej wersji – Unii Wolności, jak to żałośnie szuka uzasadnienia dla swoich poczynań w tym, że ktoś na Zachodzie ich popiera. Jakże często spotykałem się, znowu słusznie, na Nowogrodzkiej z utyskiwaniem na mało ambitne plany Radka Sikorskiego płynięcia w głównym nurcie polityki europejskiej. Jakże głośno się J. Kaczyński natrząsał, po raz kolejny zasadnie, z wasalnego stosunku D. Tuska do zachodnich elit. A tu nagle taka niespodzianeczka – dzisiejszy PiS używa dokładnie takiego samego języka, jak pogardzana przez niego Platforma! Wymienia kolejnych polityków zachodnich, żeby uzasadnić swoje stanowisko i zdyskredytować swoich domowych przeciwników, jako nie podążających za duchem dziejów! Czyż to nie zabawne?
Ale co najmniej tak samo krotochwilne jest dzisiejsze stanowisko premiera Tuska. Twardo stawia się Zachodowi, za nic ma stanowisko Unii Europejskiej, eksponuje interes narodowy. Gdyby to robił Kaczyński, rychło jakiś platformiany niesioł nazwałby to pobrzękiwaniem szabelką, tromtadracją lub ruszaniem na koniu przeciwko czołgom. Przecież D. Tusk w roli konfederaty barskiego, wojownika z okopów Świętej Trójcy, twardego obrońcy polskiego interesu narodowego, twardo oponującego teutońskim mocarzom i unijnym biurokratom jest równie prześmieszny, jak Kaczyński w roli prymusa europejskich salonów. Czyż to nie jest pyszne? Pyszne jak kolacja w "Alhambrze".!
Ta nieoczekiwana zmiana miejsc, to oddanie sobie wzajemnie pola tylko po to, żeby móc się naparzać na domowym podwórku, ten nihilistyczny stosunek do własnego dziedzictwa i modus operandi, to całkowite nieprzywiązywanie się do swoich wcześniejszych poglądów i opinii, ta dezynwoltura w trzymaniu się swych poprzednich deklaracji – wszystko to mnie strasznie śmieszy. Strasznie.
P. S. No i jeszcze Zbigniew Ziobro jako specjalista od polityki wschodniej! Palce lizać!