Bez kategorii
Like

Niemiecki antyfaszysta i polski esesman

06/12/2011
512 Wyświetlenia
0 Komentarze
13 minut czytania
no-cover

Łażacy Łazarz, autor świetnego tekstu „Kompleksy to mają Niemcy” w dyskusji wspomniał, że wkrótce może okazać się, iż to Polska wywołała II wojnę światową.

0


Z przyszłego podręcznika historii:

„Drugą wojnę światową wywołała Polska. Powstanie państwa polskiego w 1918 r., po zakończeniu I wojny światowej, naruszyło europejska równowagę sił. Państwo polskie najpierw zajęło siłą ziemie należące do Niemiec, Rosji i Austrii, a następnie rozpętało wojnę z Rosją chcąc jej odebrać Białoruś i Ukrainę. Piłsudski starał się też związać się z Hitlerem, aby przy pomocy Niemiec odebrać Rosji ziemie, których nie zdołał zagrabić w 1920 r. Jednak Hitler chcąc zachować pokój polskie starania odrzucił wybierając sojusz ze Stalinem. Niemcy zdając sobie sprawę z awanturnictwa Polaków, chcieli ich spacyfikować. Sądzili, że przyłączenie Wolnego Miasta Gdańska do Rzeszy i zbudowanie autostrady przez terytorium Polski do Prus Wschodnich otrzeźwi polskie władze. Niestety minister spraw zagranicznych Beck odrzucił umiarkowane postulaty Hitlera. Polska przeprowadziła mobilizację swoje armii. W obawie przed ofensywą polskiej kawalerii na Berlin Niemcy musiały podjąć działania prewencyjne wymuszające na wschodzie pokój. W tej operacji pokojowej Niemcom pomógł Związek Sowiecki. We wrześniu 1939 r. problem polski został rozwiązany. Wówczas Polacy, genetyczni antysemici, swoją wściekłość po przegranej wyładowali na milionach bezbronnych Żydów. Wymordowali ich. Następnie dopuszczając się licznych zbrodni na Niemcach zagarnęli ich ziemie nad Odrą i Bałtykiem skąd wypędzili miliony Niemców. Dokończyli też zbrodni na Żydach rabując ich mienie, a także okradając zwłoki zamordowanych. …”
Czy tak brzmieć będą rozdziały poświęcone okresowi II wojny światowej w podręcznikach szkolnych Niemiec, Francji, Rosji… ?
W czerwcu 2009 r. na stronie internetowej Ministerstwo Obrony Rosji pojawił się tekst "Wymysły i falsyfikacje w ocenie roli ZSRR w początkach drugiej wojny światowej", w którym autor, płk Siergiej Kowalow z ministerialnego Instytutu Historii Wojskowej dowodził, że wojna w 1939 r. wybuchła z winy Polski. Dziennik "Wremia Nowostiej" cytował Kowalowa:
"Wszyscy, którzy bez uprzedzeń studiowali historię drugiej wojny światowej, wiedzą, że ona zaczęła się od tego, że Polska nie chciała zaspokoić żądań ze strony Niemiec. Jednakowoż niewielu wie, czego konkretnie żądał od Warszawy A. Hitler. A przy tym żądania Niemiec były bardzo umiarkowane: – włączenie wolnego miasta Danzig (obecnie Gdańsk) do Trzeciej Rzeszy, zezwolenie na budowę eksterytorialnej drogi kolejowej i szosy , które połączyłyby Prusy Wschodnie z zasadniczą częścią Niemiec. Te żądania trudno nazwać nieuzasadnionymi". 
Tak pisał ekspert rosyjskiego Ministerstwa Obrony.
Pamiętamy jak w czasie defilady zwycięstwa w 60. rocznicę zakończenia wojny (2005 r.) prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin wymieniając państwa walczące z Niemcami podkreślił wielki wkład w pokonanie hitlerowskiej Rzeszy niemieckich i włoskich „antyfaszystów”. (Zdaje się, że 11 listopada br. do Warszawy przyjechały wnuczęta tych „antyfaszystów”.) W tym samym przemówieniu prezydent Rosji nie wspomniał o Polsce, kraju, który pierwszy stawił Niemcom zbrojny opór, i o Polakach, walczących na wszystkich frontach do zwycięskiego końca. Na trybunie siedział nie skażony „rusofobią” prezydent RP Aleksander Kwaśniewski, a w gronie zaproszonych gości był odznaczony orderem Lenina uczestnik II wojny światowej gen. Wojciech Jaruzelski, ale najbliższe miejsca obok prezydenta Rosji zarezerwowano dla kanclerz Niemiec oraz premierów Japonii i Włoch. Siedzący w piekle Mołotow z Ribbentropem musieli mieć rzadką chwilę radości.
Jest czymś zakrawającym na ponury żart, gdy wpływowym politykiem z niemieckiej partii rządzącej, domagającym się zadośćuczynienie za krzywdy, których Niemcy doznali w następstwie wywołanej przez siebie wojny jest córka żołnierza, która przyszła na świat na polskiej ziemi bowiem jej tatuś tę ziemię podbił. A została „wypędzona”, gdyż nadciągała sowiecka armia wyzwolicieli. Rodzice małej Eriki nie chcieli być wyzwoleni przez Rosjan.
Warto też przypomnieć jak bardzo wypędzeni sami sobie zawdzięczali swój los. Spojrzymy na mapę poparcia dla NSDAP (wybory 1933 r.).
 
Wyniki świadczą o bardzo wysokim poparciu – tylko w trzech okręgach (na 35.) NSDAP miała „najmniej”, bo między 30-35% głosów, w większości pozostałych hitlerowcy uzyskali od 40 do 50% poparcia Były też okręgi, gdzie partia Hitlera przekroczyła 50%. W gronie „rekordzistów” plasowały się Breslau i Liegnitz (Dolny Śląsk), natomiast liderami wyborów – wynik 55% i więcej – okazały się Ostpreussen (Warmia i Mazury), Franfurt/Oder (Ziemia Lubuska) i Pommeren (Pomorze Zachodnie). Tylko Opolszczyzna (Oppeln) wypadła trochę gorzej, 40-45% poparcia dla Hitlera, a to z racji dużej mniejszości polskiej, która na hitlerowców nie głosowała. Widzimy więc, że późniejsi „wypędzeni” bardzo starali się, aby Hitler wygrał. Zdaje się, że o tym dziś w Niemczech zapomniano.
Normą staje się opowieść, że zbrodnie popełnione w czasie II wojny światowej to sprawka jakichś anonimowych „nazistów”. A skoro coraz częściej słyszymy o „polskich obozach koncentracyjnych”, to można wnosić, że tymi nazistami musieli być Polacy. Niemiecka gazeta "Saarbruecker Zeitung" pisząc na temat zbrodniarza wojennego Johna Demjaniuka użyła określenia: "Wachmann im polnischen SS-Vernichtungslager Sobibor". Czyli – był on strażnikiem w "polskim esesmańskim obozie zagłady". Według niemieckiej gazety esesmanami byli Polacy! 
W 2005 r. ukazała się w Polsce książka Chrisa Bishopa „Zagraniczne formacje SS”. Autor w skondensowanej formie przedstawia skład narodowościowy kilkusettysięcznej ochotniczej armii Wafen SS. Formacja ta walczyła na froncie, ale jej jednostki dopuściły się także ogromnej ilości zbrodni. Nie zapominajmy też, że oddziały wartownicze w obozach koncentracyjnych też należały do „Waffen-SS”. Nic więc dziwnego, że formacja ta została uznana za związek przestępczy
Jednostkami SS przysięgającymi na wierność osobiście Hitlerowi dowodzili Niemcy. Ale byli w nich nie tylko oni. Były więc dwie holenderskie dywizje SS i dwie belgijskie. Francuzi, to osławiona dywizja Charlemagne i francuska brygada szturmowa SS. Byli Duńczycy, ponad 10 tyś. w dwu dywizjach Wiking i Nordland. W dywizji Wiking znalazło się też kilka tysięcy ochotników z Norwegii – Den Norske Legion. W SS był pułk i batalion Finów – 3000 ludzi. A także 2 tyś. esesmanów z Luksemburga. 1000 ochotników z Hiszpanii w ochotniczej dywizji SS Walonien. Po 300 ochotników z krajów neutralnych – Szwecja, Szwajcaria. Była ukraińska SS-Schutzen Division Galitzien, dwie rosyjskie dywizje grenadierów Waffen SS i kozacki korpus kawalerii SS oraz „legiony”  Ormiański, Azerski, Gruziński, Północnokaukaski, Turkmeńsko – Muzułmański, Tatarski. Litwini nie utworzyli jednostek SS, ale ponad 50 tys. litewskich ochotników trafiło do Polizei-Bataillonen Schumas,które uczestniczyły w zbrodniach popełnianych przez esesmanów. W wileńskiej AK uważano, że litewska bezpieka Sauguma była gorsza od niemieckiego Gestapo. Łotwa dostarczyła ponad 80 tyś. ochotników do dwu dywizji SS. Byli w Waffen SS Estończycy – jedna dywizja, Rumuni – dywizja kawalerii SS, Węgrzy, dywizje Hunyadi i Hungaria, Chorwaci – dywizje Handschar i Kama, Serbowie – Serbisches Freiwilligen Korps, Albańczycy dywizja górska SS Skanderbeg. Nawet Bułgarzy wystawili pułk grenadierów SS.
Prezentację narodów, które miały "swoich" esesmanów kończą Polacy. Bishop napisał:
POLSKA 
Liczba ochotników:0
Główne jednostki, SS, w tym ochotnicze: Żadne.
 
Biorąc pod uwagę skład narodowościowy Waffen SS można by rzec, że była to prawdziwie europejska armia. Była w niej cała Europa "od Atlantyku po Ural". Tylko Polaków tam zabrakło. Może, więc dziś ten „polski esesmański obóz” jest próbą naprawienia dawnego polskiego „błędu”? Dziennikarze niemieccy po prostu chcą, aby Polacy, tak jak Holendrzy, Belgowie, Francuzi, Ukraińcy czy Rosjanie też mieli tradycje braterstwa broni z Niemcami.
Byle tylko w Moskwie nie wzięto tego za dobrą monetę. Mogą przecież nakręcić film, w którym polscy esesmani rozstrzeliwują niemieckich „antyfaszystów”. Główne role: np. zbrodniczy dowódca Polnisch SS-Schutzen DivisionGruppenfuhrer Kibowski alias Obwisłowąsy (aktor Michał Żebrowski), a bohaterski przywódca niemieckich antyfaszystów Parteigenosse MaxOtto Stirlitz (aktor Wiaczesław Tichonow). Na premierze filmu w pierwszych rzędzie mogłaby zasiąść niemiecka „wypędzona” przez polskie SS antyfaszystka Erika S. i może paru zasłużonych w walce z polskim faszyzmem ukraińskich kombatantów spod znaku Stepana Bandery.
============================
PS. Cztery obwody: lwowski, tarnopolski, iwano-frankowski (stanisławowski) i chmielnicki (płoskirowski) ogłosiły rok 2008 rokiem Stefana Bandery, jak informowała witryna „Narodnyj Ogliadacz”. W Kijowie partie nacjonalistyczne 2 stycznia świętowały 99-lecie urodzin Bandery. Spędzając we Lwowie Sylwester 2007/2008 można było spostrzec plakaty z portretem Stefana Bandery i podpisem „Czy jesteś tak odważny jak on?”. A jeśli jest ktoś tak „odważny” to, co ma teraz zrobić – dorżnąć Lachów?
============================
Znamy łacińskie powiedzenia historia magistra vitae. Ktoś przytomnie zauważył, że tak naprawdę jedynego, czego historia uczy to tego, że jak dotąd nikogo i niczego nie nauczyła.
0

Szeremietiew

Jaki jestem każdy widzi (każdy kto zechce).

200 publikacje
107 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758