Bez kategorii
Like

Niemiec rating obniżony przez Moody’ego na negatywny!!!

24/07/2012
437 Wyświetlenia
0 Komentarze
9 minut czytania
no-cover

Grecja IV 2010, Irlandia X 2010, Portugalia II 2011, Hiszpania VIII? 2012, Włochy 2012??
Hiszpanie potrzebują w tym roku €100 mld w tym €28 obligacji i €50 papierów skarbowych. A wczoraj z Włochami(na banki) zawiesiła krótką sprzedaż na giełdzie 1M!!

0


Polecam artykuł Małgorzaty Goss:

"Bruksela przejrzała Rostowskiego

Małgorzata Goss

Nad gospodarką krajową i europejską gromadzą się czarne chmury zwiastujące burzę. Polska wkroczy w nią z zadłużeniem przekraczającym 900 mld złotych.

Bruksela skorygowała w górę zadłużenie finansów publicznych podawane przez rząd, ale i ona nie wie o wszystkich rządowych zabiegach w celu podretuszowania stanu finansów publicznych.
Zadłużenie Polski liczone według metodologii krajowej sięgnie na koniec roku 814 mld zł, a więc około 53 proc. PKB – prognozuje resort finansów. Tymczasem dwa tygodnie temu ministerstwo otrzymało list z Komisji Europejskiej, w którym ta skorygowała w górę jego obliczenia, stosując przyjętą w UE metodologię ESA 95. Według danych Komisji, zadłużenie finansów publicznych Polski na koniec roku wyniesie 866 mld zł, czyli ponad 55 proc. PKB. Skąd ta różnica?
– W sytuacji kiedy zakładane zadłużenie sektora finansów publicznych według ESA 95 miało wynosić 866 mld zł, oznacza to, że do długu publicznego włączone zostało zadłużenie samorządowe szacowane na 50 mld zł, jednak bez zobowiązań publicznych Krajowego Funduszu Drogowego, które będzie sięgać 43 mld zł [w sumie, wg MF w samym 2012 r. wynosi ono 11,7mld]– twierdzi dr Cezary Mech, były wiceminister finansów. – W związku z powyższym Bruksela powinna żądać skorygowania poziomu zadłużenia o zobowiązania Krajowego Funduszu Drogowego, ponieważ jest on elementem sektora finansów publicznych – uważa finansista. – Szacuję, że całość zadłużenia, bez uwzględnienia olbrzymiego zadłużenia pozabilansowego ZUS w wysokości 2 bln zł, ale z uwzględnieniem zarówno sektora samorządów, jak i KFD, sięgnie na koniec roku 907-909 mld zł, a więc będzie ono wynosiło o 43 mld zł więcej, niż podaje rząd – oblicza. To oznacza, że dług publiczny Polski przekroczy 56 proc. PKB. Produkt krajowy brutto Polski wynosi około 1 bln 550 mld złotych.

Większy dług, nowe zasady
– Zadłużenie wymknęło się rządowi spod kontroli, dlatego ostatnio zmienił zasady liczenia długu. Głównym wskaźnikiem nie będzie odtąd zadłużenie na koniec roku, lecz tzw. zadłużenie średnioroczne – twierdzi Janusz Szewczak, główny ekonomista SKOK. – To czysta kreatywna księgowość, ukoronowanie praktyk, które minister Jacek Rostowski stosuje od dawna, a które polegają na zamiataniu długów pod dywan – ocenia. Oprócz zadłużenia KFD z tytułu wyemitowanych przez fundusz obligacji drogowych, które dziś znajdują się w portfelach funduszy inwestycyjnych, w tym otwartych funduszy emerytalnych, rząd nie uwzględnia także w strukturze długu publicznego liczących 2,5 mld zł zaległości płatniczych w służbie zdrowia z tytułu tzw. nadwykonań. Rząd nie uwzględnia także około 3 mld zł niezapłaconych faktur i roszczeń po stronie podwykonawców, którzy dostarczali surowiec i świadczyli usługi w procesie budowy dróg i autostrad, a którzy wskutek bankructwa głównych wykonawców domagają się swoich należności od państwa. Obliczając wielkość długu publicznego, należałoby też uwzględnić, zdaniem Szewczaka, ubytek 2 mld zł w budżecie ZUS z tytułu niższych wpływów ze składek ubezpieczonych oraz o 1 mld niższe niż zakładano wpływy ze składek do NFZ.
– Największą jednak pozycję, która może zatrząść finansami publicznymi, stanowią gwarancje państwowe szacowane na około 50 mld złotych. Jeśli firma, której udzielono gwarancji, zbankrutuje, za jej zobowiązania odpowiada gwarant, czyli państwo, do wysokości gwarancji – wyjaśnia ekonomista.

Ostre hamowanie
Minister Rostowski zapowiadał w maju, że zadłużenie w tym roku zmniejszy się o 25 mld złotych. – Zadłużenie nie tylko nie spadło, lecz wzrosło od początku roku o 36 mld zł – twierdzi Szewczak. Rząd opierał optymizm na dwóch założeniach – utrzymania w Polsce wzrostu gospodarczego i jako takiej stabilizacji strefy euro. Zakładano, że wzrost gospodarczy w kraju w tym roku sięgnie co najmniej 2,5 proc., a nawet 3 do 4 proc. PKB. Tymczasem gospodarka, po zakończeniu mistrzostw Euro, ostro hamuje, tempo wzrostu siada i w czwartym kwartale tempo wzrostu może spaść do poziomu 1 proc. PKB. Rząd liczył też na stabilizację strefy euro. – Europejski Bank Centralny zrobi wszystko, łącznie z nieograniczonym wykupem zagrożonych niewypłacalnością obligacji, aby uchronić Europę przed efektem domina – mówił w maju Rostowski.
Tymczasem wszystko wskazuje na to, że strefa euro może się rozpaść w każdej chwili, a Niemcy się na to godzą. Wczoraj, tuż po udzieleniu Hiszpanii nadzwyczajnej pomocy dla banków w wysokości 30 mld euro, rentowność 10-letnich obligacji hiszpańskich wzrosła do 7,56 proc. – z 7,30 proc. w piątek. Na dodatek dwa najbardziej zadłużone regiony hiszpańskie – Walencja i Murcja – nie mogąc już dalej rolować swoich długów, wystąpiły o pomoc do rządu w Madrycie. Eksperci spodziewają się, że za chwilę wystąpi o pomoc Katalonia, region o gospodarce porównywalnej wielkością z Portugalią.
Dzisiaj Hiszpania ma przeprowadzić dwie emisje obligacji. Jeśli EBC nie zacznie ich skupować, to eurostrefa przestanie istnieć. Od jakiegoś czasu rozchodzą się także informacje, że trojka wstrzyma transze pomocy dla Grecji. Bez tej pomocy zaś kraj ten już we wrześniu zbankrutuje. EBC zapowiedział, że od jutra nie będzie przyjmował greckich obligacji w zamian za dostarczenie płynności greckim bankom. Rynki wyraźnie tracą wiarę, że Niemcy pomogą krajom strefy euro. Niemcy zaś nadal korzystają na kryzysie. W czasie, gdy inni toną, niemieckie obligacje 10-letnie sprzedają się świetnie przy rentownościach 1,13 procent. Berlin prowadzi brutalną grę, stawiając sąsiadom ultimatum: oddajcie się pod naszą kontrolę, inaczej pozwolimy na rozpad euro.
W tej sytuacji problem nadmiernego zadłużenia Polski i deficytu ujawnia się z całą mocą. – Bankructwo Hiszpanii spowoduje osłabienie złotego i wzrost rentowności polskich obligacji, a więc wpłynie na radykalny wzrost naszego zadłużenia – przewiduje Janusz Szewczak."

Za www.naszdziennik.pl/wp/5407,bruksela-przejrzala-rostowskiego.html

0

Cezary Mech

http://www.stefczyk.info/blogi/przez-pryzmat-ekonomii

371 publikacje
0 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758