7.05.2012. W pamiętnikach Harolda Macmillana zdarzają się przywołane żartobliwe wypowiedzi Winstona Chrchilla np.:”[…] Rozumiem pana. Albo buława marszałka, albo melonik – pośredniej drogi pan nie uznaje”. O rysunkach nic nie ma. Szkoda 🙂
Andrzej Budzyk 2012-05-04
WIZJONER – sam o sobie 🙂
"[…] PARTIA, moi przyjaciele, zawsze odgrywała ważną rolę w polityce. Więzy partyjne uważano za honorowe i nikt nie mógł wątpić, że gdy skończy się wojna z Niemcami i zniknie bezpośrednie niebezpieczeństwo dla naszego kraju, które doprowadziło do utworzenia koalicji, powstaną konflikty lojalności. Nasi socjalistyczni i liberalni przyjaciele zostali więc zmuszeni do postawienia partii ponad krajem. Oni odeszli, a my musimy ponosić ciężar odpowiedzialności wobec narodu.". "[…] Ja będę kandydatem konserwatystów i narodu. Inni mogą nazywać siebie narodowcami albo narodowymi liberałami; ci którzy poprą nas w dniu wyborów, powinni raczej głosować za rządem narodowym niż na partię.". ZARAZ PO WOJNIE nie udało się, ale w roku moich urodzin (1951.) Winston Churchill wrócił do władzy 🙂 Takie książki jak "Winston Churchill – WIZJONER" są ciekawe i inspirujące, aż do wyczerpania nakładu.
Polecam tę książkę – "Niesforne Dziecię Gutenberga".
"[…] Winston Churchil był najbardziej elokwentnym, najbardziej ekspresyjnym mężem stanu swoich czasów; był zarówno mistrzem, jak i niewolnikem języka angielskiego. Jego niezwykłą karierę można uznać za wspaniały i górnolotny monolog. Dzień w dzień i noc w noc wyrzucał z siebie nieprzebrany, wzburzony strumień słów i zdań – inspirując, nqapominając, przekonując, wzruszając, przymilając się, gromiąc, tyranizując i wzbudzając wściekłość. Na spotkaniach prywatnych czy wystąpieniach publicznych, na zebraniu gabinetu albo w Izbie Gmin, w samochodzie, na okręcie, w pociągu czy samolocie, w jadalni, salonie, sypialni czy w łazience – strumień oratorski nigdy nie ustawał. Książki, artykuły, dokumenty rządowe i niezliczone notatki są dosłownie najbardziej elokwentnym świadectwem jego nieprzebranych, niewyczerpanych zasobów słownych, cudownej retorycznej pomysłowości i nieustającej miłości do języka. Od chwili wyboru do Izby Gmin w 1900 roku do ostatnich dni pełnienia funkcji premiera w roku 1955 można powiedzieć, że nigdy nie brakło mu słów.".
Sir David Nicholas Cannadine brytyjski historyk (rok starszy ode mnie – A.B.) nie szczędzi Winstonowi Churchillowi zasłużonych pochwał. Cenię sobie jego wybór mów z wystąpień brytyjskiego polityka opublikowany, przed dekadą, pod tytułem "Krew, znój, łzy i pot – sławne mowy".
"[…] W latach 1900 – 1955, zdaniem tego badacza, wygłaszał (Churchill – A.B.) przeciętnie jedno przemówienie tygodniowo.".
Zdecydowanie mniej wiemy o tym jak Winston Churchill posługiwał się w polityce inną umiejętnością – rysowaniem.
To narzędzie perswazji podczas rozmów i rokowań czeka na odkrywcę…
Dla potrzeb tej notki przywołam jeden z zapamiętanych przykładów z życia polityka…
"[…] Za każdym razem, kiedy któryś z rozmówców wygłaszał jakąś opinię, Stalin zajmował stanowisko wręcz przeciwne z otwartą szorstkością, graniczącą z zuchałością. Jego oświadczenia byly w takim na przyklad stylu: Nie można wygrać wojny, jeśli ktoś boi się Niemców i nie ma odwagi ponieść ryzyka.