Andrzej Owsiński „Nielegalny” prezydent Jeszcze się wybory nie zakończyły a już niektórzy wiedzieli że będą z pewnością sfałszowane, gdyby jednak wygrał kandydat „opozycji” to katarynka z nagraną melodią byłaby natychmiast wyłączona, a wszelkie protesty uznane z góry za nieuzasadnione. Przegrywanie i wygrywanie wyborów to normalna praktyka w ustrojach demokratycznych i nie wywołuje, a przynajmniej, nie powinna wywoływać tak napiętych emocji i totalnego ataku. Oczywiście nie można wykluczyć nadużyć, drobnych oszustw czy zwykłych pomyłek, ale od tego jest postępowanie odwoławcze, system kontroli i ostatecznie orzeczenie sądowe. W tym przypadku nie ma to znaczenia: „wybory są z całą pewnością sfałszowane, gdyż nie wygrał nasz kandydat”, Takie podejście ma swoje korzenie w PRL kiedy istniała tylko jedna prawda głoszona przez partię, […]
Andrzej Owsiński
„Nielegalny” prezydent
Jeszcze się wybory nie zakończyły a już niektórzy wiedzieli że będą z pewnością sfałszowane, gdyby jednak wygrał kandydat „opozycji” to katarynka z nagraną melodią byłaby natychmiast wyłączona, a wszelkie protesty uznane z góry za nieuzasadnione.
Przegrywanie i wygrywanie wyborów to normalna praktyka w ustrojach demokratycznych i nie wywołuje, a przynajmniej, nie powinna wywoływać tak napiętych emocji i totalnego ataku.
Oczywiście nie można wykluczyć nadużyć, drobnych oszustw czy zwykłych pomyłek, ale od tego jest postępowanie odwoławcze, system kontroli i ostatecznie orzeczenie sądowe.
W tym przypadku nie ma to znaczenia: „wybory są z całą pewnością sfałszowane, gdyż nie wygrał nasz kandydat”,
Takie podejście ma swoje korzenie w PRL kiedy istniała tylko jedna prawda głoszona przez partię, jeżeli fakty były przeciwko niej to „biada faktom”.
Mamy do czynienia z ciekawym zjawiskiem w którym podział na stronnictwa polityczne, różnice poglądów nie liczą się, a funkcjonuje jedynie pojęcie „wroga” i „swojego”. „Wrogiem” jest ten który ośmiela się odebrać nam władzę chociażby działał w najbardziej demokratycznej formie i przestrzegał rzetelności wyborów.
Tak jak w obronie „praworządności” napastliwość atakujących nie liczy się z żadnymi względami, nie mówię już o zwykłej obyczajności i szacunku dla wierzeń i kultury narodowej, ale choćby dla interesu państwowego, którego rzekomo mają bronić.
Korzysta się z każdej okazji deprecjonowania państwa, nie oszczędzając takich uroczystości jak zaprzysiężenia prezydenta, które nie jest wydarzeniem partyjnym, a ma charakter państwowy. Demonstracyjna nieobecność stanowi wprawdzie nieusprawiedliwioną absencję w obowiązkach poselskich i senatorskich i za to powinno się ponieść karę, ale ostatecznie nie jest to tak szkodliwe jak demonstracyjne wpuszczenie na salę delegacji z egzemplarzami konstytucji i transparentem „krzywoprzysięzca”. A to już jest obok karalnego pomówienia, jeszcze wyżej karalna obraza osoby prezydenta.
Chyba że w sądzie nosiciel transparentu odniesie jego treść do siebie, a sąd da mu wiarę, co niestety w praktyce polskich sądów jest całkiem prawdopodobne.
Z punktu widzenia stosowanej konstytucji legalność obecnej prezydentury nie może być kwestionowana.
Inaczej to może wyglądać w odniesieniu do aktualnej państwowości, gdyż zostało ona pozbawiona niezbędnej ciągłości z jedynym legalnym, niezawisłym państwem odrodzonym w 1918 roku.
Zgodnie z obowiązującą w tym państwie konstytucją z 23 kwietnia 1935 roku wraz z nie uchylonymi zapisami konstytucji z 17 marca 1921 roku, dokonanie zmian w treści konstytucji powinno się odbyć w trybie przez nią przewidzianym.
Niestety nie zostało to dopełnione, a stosowana obecnie konstytucja stanowi ciągłość w odniesieniu do bezprawnej konstytucji PRL.
Ponadto przekazanie władzy prezydenckiej w 1990 roku odbyło się niezgodnie z obowiązującym trybem konstytucji z 1935 roku.
Istotą tego przyjęcia były zarówno treść przysięgi prezydenckiej jak i przejęcie dokumentu konstytucji.
W okolicznościach w jakich odbyło się przekazanie insygniów władzy prezydenckiej nie był wymagany wybór, ale zgodnie z art. 13 i 24 można było poprzestać na imiennym przekazaniu władzy ze względu na fakt że wojna z III Rzeszą niemiecką nie została zakończona / zresztą po dzień dzisiejszy/.
Żeby do końca wyjaśnić tę okoliczność można nadmienić o fakcie uznania przez współczesne Niemcy że zgodnie z niemieckim prawem III Rzesza istnieje ciągle, tylko że w granicach z 1937 roku /!?/.
Problem nie tylko legalizacji, ale przede wszystkim nawiązania ciągłości z historycznym państwem polskim, nie został dotąd rozstrzygnięty i wymaga zasadniczej zmiany treści i trybu uchwalenia konstytucji nie wspominając o formalnej możliwości powrotu do legalnej konstytucji niepodległego państwa polskiego.
Paniusiom i facetom obnoszącym się z napisami „konstytucja” można zadać pytanie o jaką konstytucję im chodzi, bo oni oczywiście nie mają pojęcia ani o walorach prawnych ani o treści którejkolwiek z polskich konstytucji.
Ciekawe, ale nikt z nich ani ich poprzedników nie protestował kiedy na urząd prezydenta był wybierany w bardzo dziwnych okolicznościach prominentny działacz PZPR, ubeckiego pochodzenia.
Rzekomo domagającym się demokracji i wolności nie przeszkadzał przedstawiciel antypolskiego reżymu z bolszewickiego nadania.
Skąd zatem taka zajadłość w stosunku do ludzi, którzy wykazują cierpliwą lojalność w stosunku do konstytucji IIIRP domagając się jedynie respektowania praw Polski w ramach UE i większego uwolnienia od pozostałości peerelowskich.
Z przebiegu wszystkich akcji i składu osobowego aktywistów w tym przedmiocie wynika że nie chodzi o żadne zgodności z programami partyjnymi poszczególnych stronnictw, a jedynie o obalenie obecnych rządów i powrotu do sytuacji sprzed 2015 roku, czyli bezwzględnego podporządkowania europejskim decydentom.
Ci „decydenci” zaś sami podlegają najwyraźniej poleceniom ośrodków zwalczających naszą tradycyjną kulturę i niosących zagładę oblicza Europy w celu stworzenia na wzór bolszewicki z jej społeczeństw bezkształtnej masy gotowej za byle jaką, a często niegodziwą rozrywkę, do posłusznego poddania się narzuconej władzy.
Forpoczty tego szatańskiego systemu to domaganie się przywilejów dla różnego rodzaju mniejszości, obalenie wszelkich instytucji broniących naszej kultury i wyeliminowanie z życia publicznego ludzi reprezentujących tradycyjne wartości moralne i narodowe.
Mało prawdopodobne że cała ta napaść jest robiona z własnej inicjatywy.
Znakomita większość, poza garstką „pożytecznych idiotów” to ludzie wynajęci którzy nie mogą zaprzestać swojej dywersyjnej działalności bo z tego czerpią dochody.
Ich nie da się przekonać żadną argumentacją, bo nie o przekonania tu chodzi a jedynie o wykonanie zleconej roboty, niejednokrotnie wysoko płatnej i to z kieszeni europejskich podatników.
Podobną instytucję jurgieltników mieliśmy w XVIII wieku jako forpocztę rozbiorów.
Do mniej więcej przybliżonego celu zmierza i obecna akcja obliczona szczególnie w stosunku do Polski na całkowite jej podporządkowanie naszym sąsiadom.
Mamy zatem do czynienia nie z walką polityczną różnych stronnictw, ale ze zorganizowaną dywersją antypolską i namawianie do „zgody narodowej” w tym względzie wygląda nie tylko na naiwność lecz wręcz głupotę, lub co gorzej na gotowość do kolaboracji z ewentualnym zwycięzcą.
Do tego zwycięstwa nie można dopuścić nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie bo jest to równoznaczne z naszą zagładą, może nie tyle fizyczną /czego też nie należy wykluczać/, co kulturową i narodową.
Ale jak tego dokonać skoro od lat oczywista dywersja przeciwko Polsce posiada u nas nie tylko prawo egzystencji lecz korzysta jeszcze ze specjalnych przywilejów.
Stąd bardzo ważnym elementem walki o nasz byt niepodległy jest informacja i ściganie wszelkich objawów działań zmierzających do wyrządzenia Polsce szkody.
Czy za dywersje vatowskie, gazownicze, reprywatyzacyjne i wiele innych został ktoś osądzony i skazany? Czy wskazano na jakiekolwiek ośrodki zorganizowanej przestępczości i działalności dywersyjnej.
Przy ujawnieniu tych przestępstw okazało by się że funkcjonowały i funkcjonują nadal w Polsce ugrupowania polityczne które są wprost obcymi agenturami, wystarczy sprawdzić źródła finansowania, podobnie jak przed wojną dokonano tego w stosunku do KPP.
Nie chodzi o żadne „polowanie na czarownice”, ale o niezbite fakty przestępstw i zdrady.
Tylko bezwzględne obnażenie rzeczywistego oblicza wielu elementów „totalnej opozycji” pozwoli na oczyszczenie polskiej sceny politycznej od dławiącej ją atmosfery wrogości i dywersji i stworzy warunki dla odzyskania suwerenności.