Niech Jaruzelski nie drwi już z narodu

13 grudnia to początek klęski „Solidarności”. Komunistom stan wojenny przedłużył agonie, a Jaruzelskiemu i jego klice pozwolił utrzymać się przy władzy, a potem przeprowadzić jej w pełni kontrolowany transfer do struktur III RP.

13 grudnia 1981 r. wszystko było gotowe. Solidarność rozbita od wewnątrz, społeczeństwo wyczerpane i zastraszone. Wojsko, milicja i SB okazały się w pełni posłuszne. Dla Polski oznaczało to klęskę: stracone lata 80., milion emigrantów, złamane życie całego pokolenia. Komunistom stan wojenny przedłużył agonie, a Jaruzelskiemu i jego klice pozwolił utrzymać się przy władzy, a potem przeprowadzić jej w pełni kontrolowany transfer do struktur III RP.

– Reagan był wściekły. Chciał zniszczyć komunizm, ale nie chciał tego robić przez wojnę. Bał się wojny nuklearnej – wspomina dzień wprowadzenia stanu wojennego Richard Pipes, doradca prezydenta Ronalda Reagana w "Kontrwywiadzie RMF FM". – Jaruzelski wprowadził stan wojenny tylko dla utrzymania władzy. To on prosił Rosjan o wprowadzenie wojska, oni nie chcieli. To było niepotrzebne. Jaruzelski popełnił błąd – uważa Pipes.

I nie trzeba być wielkim historykiem, aby dojść do takich wniosków. Druga „Solidarność” już była ubecka i pilnie monitorowana…a Wałęsa grał tylko wyznaczoną mu z góry przez ubeków rolę…i niech Jaruzelski nie drwi już z narodu, bo to bardziej boli niż wprowadzenie stanu wojennego…Polecam artykuł „Sowiecki generał w polskim mundurze” (GP Codziennie nr 80 z 13 grudnia 2011), s. 10).