HYDE PARK
Like

Nie żebraj o miłość

21/12/2013
1113 Wyświetlenia
6 Komentarze
26 minut czytania
Nie żebraj o miłość

W młodości marzyłem o pełnych zainteresowania spojrzeniach kobiet; nigdy jednak nie wbudzałem sobą podziwu, co w oczywisty sposób mnie kłuło i bolało. Bóg raczy wiedzieć jak to się stało, ale w wieku trzydziestu lat pięciu kobiety mi się przyglądają; może rajcuje ich taki brzydal, a może patrzą czy nie dam po mordzie i zaciągnę w krzaki; trudno powiedzieć.

0


Uśmiechaj się

 

Uśmiech potrafi wiele zmienić; dawniej się nie uśmiechałem z dwóch powodów – ponieważ paliłem, miałem brązowo – żółte zęby a scalling i piaskowanie u dentysty wystarczał na tydzień. Brak pewnego składnika w ślinie jest przyczyną tego przykrego stanu rzeczy, i nie pomoże nawet wielokrotne mycie zębów. Brzydziłem się i wstydziłem swoich zębów, a przestałem po rzuceniu palenia, gdy kły samoistnie odzyskały naturalny koloryt. Ludzie wstydzący się swoich zębów, uśmiechają się tak że ich nie widać – to trzeba trenować przed lustrem (naciąganie górnej wargi na zęby), gorzej gdy się o tym zapomni i rozrechoce „na całego”. To naprawdę okropne przeżycie, gdy czujesz że wszyscy patrzą się na Twoje zęby. Umysł człowieka owładniętego fobią wszystko co zrobią inni, interpretuje na swój sposób. Zaśmiał się? pewnie z moich zębów. Coś szepcze? na pewno o moich zębach. Patrzy nie na mnie tylko w ścianę? nie chce patrzeć na moje zęby. Patrzy na mnie? chce nasycić się widokiem mej zębowej klęski. Co by ktoś nie zrobił, umysł wszystko sprowadza do fobii, w tym wypadku zębów.

 

Fobicy – egoiści

 

W rzeczywistości ludzie mieli gdzieś moje zęby, bo każdy żyje swoimi sprawami; żeby to poczuć, zrozumieć, musiałem trochę podrosnąć emocjonalnie. Ale dzięki temu wiem, jak działa ten mechanizm. Ludzie z takimi fobiami to niezwykli egoiści – wszystko kręci się wokół nich. Cały świat sprowadza się do ich zębów, tłuszczu na brzuchu i pupie, wielkim nosie, ustach czy uszach, i tysiącu innych pierdół na które nikt nigdy nie zwróci uwagi. Albo na małym penisie… cały świat żyje ich urojonymi wadami, ale cóż to jest wada? to niezgodność z promowanym ideałem. Ideałowi nikt nie dorówna, by kręciła się konsumpcja – ludzie mają wydawać kasę na reklamowane pieprzoty, by być jak ideał. I tu powstaje pytanie – dlaczego to ja nie mogę być wzorem, ideałem dla mas? a co ma takiego ten model, czego nie mam ja, prosty chłopak z ludu?

 

Z paniki w ketozę

 

Spójrz na facetów, mających niezwykły urok i talent do podrywania Pań; często są pełni wad, które mają w thupie. Koncentrują się na fajnych stronach swego image. Człowiek sukcesu to ten, który zajmuje się swymi zaletami, nieudacznik to ten, który spogląda w stronę urojonych wad. Możesz patrzeć w gwiazdy, rozkoszować się przestrzenią i zachwycać surfowaniem w mrokach kosmosu na kuli ziemskiej; możesz też patrzeć w błoto i dołować się tym. Twój wybór, a także Twoje konsekwencje. Gdzie zwrócisz swą uwagę, tam wszystko rośnie podlewane Twą świadomością. Jeśli na przykre rzeczy, one urosną. Jeśli na dobre – także urosną. Mamy większy wpływ na życie niż nam się wydaje. Są goście, którzy mając wielkie brzuchy wspaniale prosperują, doskonale podrywają, fajnie być w ich towarzystwie. Są też kolesie którzy panikują widząc trochę tłuszczu na brzuchu – wtedy wchodzą w ketozę i śmigają na siłownię. Do podrywu fajnej babki nie zabrakło Ci kilku centymetrów w bicku przyjacielu, ale Twojej koncentracji na swoich pozytywach. Znam temat dość dobrze, bo robię coachingi z ludźmi głęboko tkwiącymi w sporcie i gdy sobie rozmawiamy, często pod powłoką mięśni widzę naprawdę wrażliwych, spragnionych miłości i szczęścia facetów. Nikt ich nie nauczył, nie powiedział że aby mieć miłość, najpierw muszą zaakceptować siebie bezgranicznie – z tłuszczem, oklapłymi mięśniami. I gdy pokochają siebie bez względu na ciało i cechy umysłu, wtedy wszystko co zrobią będzie opromienione tą miłością, szacunkiem i spełnieniem.

 

Ku pamięci

 

Wtedy zniknie presja i wszechobecne „muszę”, a pojawi się „chcę”. Myślę że jestem w tym temacie szanowany, ponieważ sam ćwiczę wiele lat. Tak bardzo bałem się porażki, tak strasznie wspominałem chwile gdy silniejsi (grupą, nie własnymi umiejętnościami) mnie upokarzali, że dla mnie walka jest nie bójką, a kwestią życia i śmierci. Dlatego na głębszym poziomie rozumiem tych często ostrych chłopaków, ponieważ podstawą naszych działań jest strach; olbrzymi, wszechogarniający. Niektórzy naprawdę groźni ludzie są właśnie tacy – w środku to naprawdę wartościowi, wspaniali ludzie. Oczywiście, większość to psychopaci, ale wrażliwy, inteligentny człowiek może stworzyć pancerz niemal doskonały, tak że wydaje się być absolutnie bez uczuć i empatii. Sam znałem kiedyś takiego faceta, który bardzo mi w życiu pomógł.

Teraz, dopiero po latach widzę jak funkcjonowała jego społeczna maska, i co pod nią skrywał. Oczywiście, czasem kogoś wywieźli do lasu w bagażniku, połamali nogi – ale to wszystko było w środowisku przestępczym. Był liderem, więc posłuch mógł wymusić tylko w ten sposób. I gdy już nie żyje, często wspominam go z miłością; bo pomógł mi w bardzo złym czasie mego życia, i nigdy tej przewagi nie wykorzystał. A gdy sam wpadł w niszczący wir zależności, odsunął się by mnie w niego nie wciągnąć. I tak zły człowiek pomaga, a dobrzy koledzy dużo paplający o przyjaźni się odsuwają. Często o nim wspominam w swoich tekstach, jest to moja świeczka na cześć jego pamięci, chyba całkiem zapomnianej. Będę o nim wspominał zawsze, do końca mego życia. To był prawdziwy kolega.

 

Dostałem w ryj

 

Strach potrafi tak pobudzić układ nerwowy, że kiedyś bijąc się z naprawdę dobrym gościem – dostałem kilkanaście razy „z główki” w twarz, i nie straciłem przytomności. Mało tego, jeszcze go później zlałem. To są ciekawe doświadczenia – unosiłem się nad swoim ciałem, nie czułem żadnych doznań ze strony ciała, wszystko widziałem jakby z góry. Myślę że to kwestia motywacji. Agresora rozsadza energia, on chce się rozładować – ja walczę o życie. Raz dostałem gdzieś w tył głowy pięścią, a później waliłem serią w twarz blokersa, dziwiąc się że on nic nie robi – tylko to czułem, potężne zdziwienie. Gdy on na ławce trenował chlanie, ja latami czytałem biblię i waliłem w worek bokserski. Najstraszniejsze, demoniczne wręcz w tym wszystkim jest to, że takie leżenie na kimś kto Cię zaatakował, walenie z całej siły w twarz jest w pewnym sensie przyjemne, satysfakcjonujące, daje nieokiełznaną rozkosz. Zasłania się rękami? wbijasz się w luki. Trenuje sporty walki i instynktownie podnosi głowę by zmniejszyć moc obrażeń? przyciskasz ją łokciem do ziemi i walisz drugą pięścią. Wszystko automatycznie. Obrzydliwy temat, opuścimy go bo zbiera mi się na wymioty.

 

Marek Lew, miło mi

 

Pamiętajmy wszelako jedną rzecz – prostactwo bije się na ulicach, a mądrzy są tych ulic właścicielami. Unikanie bójki to najmądrzejsza, najwspanialsza rzecz jaką można zrobić. Szukajacy wyładowania zawsze trafia na silniejszego – to tylko kwestia czasu. Prawdziwa siła to pieniądze (poziom wyżej), grupa (znowu wyżej), władza (następny poziom) i rozwój osobisty gdzie nie prowokujesz nieświadomie i nie masz potrzeby walczyć o honor, który jest tylko abstrakcyjną ideą (poziom bardzo wysoki ale nie najwyższy). Jeśli ćwiczysz mięśnie, aspirujesz do roli króla prostaków, jeśli zarabiasz kesz, do króla biznesu, jeśli zostajesz politykiem, do władcy… a jeśli czytasz mnie, znacznie wyżej (ironicznie się uśmiecham, na ile pozwala znieczulona ginem twarz). Musisz to zrozumieć; ucieczka nie jest hańbą. Ucieczka gdy nie masz szans, jest mądrością. Lew ucieka gdy może oberwać, to normalne, instynktowne zachowanie. Zawsze tego uczę mych studentów – uciekaj. Bądź jak lew. Miło mi, Marek Lew jestem… trenuje się po to, by walczyć w sytuacji totalnie bez wyjścia. To nie są umiejętności po to, byś pobił pierwszego lepszego chuligana. Musisz mieć do siebie szacunek – dla byle kogo ryzykować złamaniem palca, uszkodzeniem dłoni?

 

Jama ustna autora

 

Wróćmy do mojej jamy ustnej. Teraz wiem że mam ładne zęby, i nie mam problemów z ich szczerzeniem. Polecam terapię olejem słonecznikowym, która oprócz oczyszczania organizmu wspaniale wybiela zęby. Drugi powód był taki, że uśmiechając się kilka razy kobiety mnie odrzucały – odwracały spojrzenie albo się nie uśmiechały. Możliwe że w wyniku stresu nie był to uśmiech, a jakiś okropny grymas i żałosne spojrzenie bitego psiaka; może po prostu się mnie bały, kiedy ja chciałem wzbudzić zainteresowanie. Teraz by mnie to rozbawiło, wtedy bardzo to przeżywałem. Nie chcąc doświadczać takich nieprzyjemnych odczuć, nie uśmiechałem się wcale. To mnie uratowało przed zrobieniem dzieci i małżeństwem, do którego byłem bezustannie namawiany; niemowlętom narzuca się religię gdy są kompletnie niekumate, a facet w wieku do trzydziestki jest w sprawach męsko – damskich jeszcze bardziej nieprzytomny. Kierują nim hormony, a później zdziwienie na sali sądowej że do końca życia trzeba płacić, bo jak nie to więzienie i twarde członki członków gangu.

 

Uśmiech jest bardzo niedoceniony w naszym społeczeństwie. Warto często się uśmiechać, ponieważ to uprzyjemnia i ułatwia życie. Uśmiecham się więc promieniście, i także Państwu to polecam. Udowodniono (amerykańscy naukowcy, jakżeby inaczej) że dwie minuty uśmiechu pompuje w krew masę hormonów zadowolenia. Spróbujcie się uśmiechać gdy jesteście sami, a szybko zauważycie jak wraca dobry nastrój. Ja uśmiecham się najpiękniej wtedy, gdy widzę na koncie nową wpłatę od czytelników. No tak już mam…

 

Emocjonalny provident

 

Wtedy marzyłem o kobietach, nawet pasztecie – ale nic z tego. Moje zahamowania, wstyd i skrępowanie czyniły każdą relację niemożliwą. Nawet jako dwudziestokilkuletni mężczyzna czerwieniłem się jak burak; jednak to co najważniejsze, zależało mi, strasznie mi zależało. Teraz sytuacja trochę się zmieniła; moja świadomość uległa rozszerzeniu zdaniem fanów, a zwężeniu zdaniem antyfanów – i teraz już wiem że szczęście (czyli hormony) zależy ode mnie, a szukanie go przez użycie jak szmaty innego człowieka, jest egoizmem – surowo i bezwzględnie karanym. Statystyki rozwodów nie kłamią… och, ja przecież tak ją kochałem a ona odeszła, nienawidzę tej ku…! miłość? czy totalny, niewyobrażalny wręcz egoizm? jeśli naprawdę byś kochał, zaakceptowałbyś odejście kobiety. Chce spełniać się z kimś innym? ok, kocham ją i życzę jej dobra, więc niech go doświadcza gdzie i z kim chce. Logiczne, prawda? ale Ty nie chcesz by odeszła, ponieważ odchodząc zabiera Twoje dobre samopoczucie. To ma być ta opiewana miłość? nie, to użycie innego człowieka dla własnej przyjemności, nic więcej. Gdy kobieta odchodzi, czujesz że zabiera Ci Twoją przyjemność i zostawia z poczuciem klęski – więc ją nienawidzisz. To wstrętne, obrzydliwe uczucie nazywa się miłością… i zbiera mi się na wymioty bardziej niż po ginie z tonikiem, gdy jestem świadkiem takich deklaracji. Dlatego widząc zakochanie, patrz na to wszystko jak na ekstazę głupca, który bierze kredyt w providencie by sobie zaszaleć. Chwila podniecenia na zakupach, a później silny stres związany ze spłacaniem lichwy. Czy oni coś wiedzą o miłości, na której moc się powołują? nie. Znają hormonalny haj używany przez naturę po to, by skłonić ludzi do rozmnażania się.

 

Chcą się naćpać, więc szukają partnera tak samo jak narkomana ciągnie do igły dającej zapomnienie. Poeci szlochając w swych wierszach pragnieniem miłości, chcą się po prostu nawalić. Oto prawda – ludzie nie szanują się, nie kochają, więc traktują się jak ścierwa, jak szmaty – czują się sami ze sobą okropnie. A że druga osoba daje wyrzut hormonów (natura chce rozmnażania, wiec hajem do tego zachęca) więc w związku widzą koniec swych cierpień, samotności i bólu. Czy to jest normalne? nie, nie jest. A wszyscy mnie do tego zachęcają. Marek, ożeń się, zrób dzieci, będziesz szczęśliwy. Ani jedna radząca mi tak osoba nawet nie zna stanu szczęścia…

 

Żebranie emocjonalne

 

Ludzie to żebracy. Chcą wzbudzić w sobie poczucie przyjemności, ponieważ zostali tak wytresowani (uwarunkowani, delikatniej mówiąc) że związek im to da. Szukają więc kogoś, by jak to mawiają „być z kimś”. Powiedzmy sobie szczerze – Ty nie chcesz być z kimś, chcesz przyjemności płynącej z akceptacji rodziny, która wcześniej drwiła i szydziła z Twojej samotności „ta Kaśka nie może sobie nawet chłopa znaleźć”, „taka stara, ma dwadzieścia sześć lat i nie ma dzieciaków”.

 

I gdy piszę ważne rzeczy; coś co jest piękne jak samotny kwiat na zimnej skale… że możesz tę a nawet większą, znacznie większą rozkosz odczuć sam, bez potrzeby egoistycznego wykorzystywania innych ludzi – bluzgasz, obrażasz i grozisz myśląc że bronisz prawdy; tymczasem bronisz tylko głupot, bredni które nawsadzali Ci do głowy. Wywal je tak, jak wyrzuca się zużytą baterię do śmietnika. Zacznij sam badać świat, wyciągaj sam wnioski. Żyje w Tobie mama i tata, dziadkowie i ksiądz w postaci ich „mądrych” rad, które zrobią z Ciebie nieszczęśliwą, zapłakaną i zasmarkaną ruinę. Będziesz chlał i płakał, ciął się i wył… nie wyszło, znowu. Może kiedyś wyjdzie… niestety nie, nigdy Ci nie wyjdzie ponieważ podstawa na której budujesz szczęście, jest zmurszała, dziurawa i obrzydliwie chwiejna.

 

Tresura

 

Najpierw Cię tresują co ma dać Ci szczęście, a później Ty całe życie za tym biegasz. Mówią Ci co jest dobre a co złe (w każdej kulturze co innego) jak masz żyć, czuć się, do czego podążać… Twoi treserzy szczęścia nie zaznali, Ty nie zaznasz i barany które wzorują się na Tobie, także go nie zaznają. Jeśli słuchasz swych wychowawców (treserów, nazwijmy ich po imieniu), zrezygnuj z umysłu, po co Ci on? stado myśli za Ciebie, stado podejmuje za Ciebie decyzje… wypie… ten umysł daleko od siebie, tylko Ci będzie zawadzał! nie da się? to zacznij go używać. Po coś Ci go jednak dano. Gdyby był niepotrzebny, urodziłbyś się bez niego.

 

Jestem cudownie wolny. Świadomość tę wzmacnia także praca z ludźmi; gdy widzę w jakim strasznym śnie żyją ludzie powszechnie podziwiani, widzę co się ze mną stało. Misiunie, księżniczki i mądrale które na mnie bluzgają, zazdroszczą i podziwiają ludzi, których ja prowadzę (w sensie coachingów). One widzę marketingowy obrazek (oczywiście atrakcyjny) a ja to co jest poza nim. Wtedy widzę wyraźnie że szczekający półświatek nie ma racji, tylko uległ oszustwu, mirażom. Trzymają iluzję z całej siły, bojąc się tego co za nimi jest; radość jest, wolność, spełnienie bez domieszki cierpienia. I to ludzi przeraża – czy możliwe jest życie w pełnym szczęściu? a może to diabeł, coś złego? myśl! na pewno znasz ludzi, którzy całe życie są nieszczęśliwi, otepiali od swoich negatywnych myśli, wizji i myśli. Jeśli więc człowiek może całe życie cierpieć (nie mając chłodu, głodu i przemocy) to na pewno możesz być nonstop szczęśliwy. Problem tkwi w tym, że na szczęśliwym nie można zarabiać. Nie można wciskać mu szmat z metkami, chłamu, lekarstw które leczą ale nie wyleczą, patriotyzmu sprowadzającego się do tracenia życia w walce o interes jakiejś grubej świni na szczytach władzy, religijnych bajek które dają za realną kasę nadzieję na pośmiertne szczęście… Twoje szczeście solidnie wku… księdza, rabina, imama, korporacje, państwo i wszystkich Twych znajomych włącznie z rodziną. Oni cierpią – Ty też musisz. Masz się za lepszego od szwagra ty skur…?

 

Jestem bogiem

 

Jestem wolny i oszałamiająco potężny swą wiedzą, świadomością. Gdy widzę ładną kobietę np. w sklepie, czuję że więź z nią nie da mi spełnienia, satysfakcji… sens tkwi tylko we mnie, w moim postrzeganiu. To ja decyduję, co daje przyjemność a co nie. Zabrałem władzę stadu, a dałem ją sobie. Ta piękna kobieta nie może dać mi najgłębszej ekstazy. Może dać mi rozkosz, więc patrząc w oczy kobiety w wyobraźni kocham się z nią brutalnie, pętając jej wolę swą siłą, w więzieniu mięśniowego tonusu zamykając nadgarstki, chłoszczę ją swych emocji obojętnością i za włosy mocno trzymając, z rozkoszą obserwuję wznoszące się prądy błogości po moim kręgosłupie… tańczę z bogami i pieprzę gwiazdy, w świątyni ciała kobiecego czułą swej duszy jaźń zanurzając.

 

Gdy przebudzisz swą świadomość, okoliczności (kredyt, wstyd przed rodziną, znajomymi, strach przed barczystymi szwagrami – rzeźnikami) może Cię przyhamować, ale tylko na chwilę. Świadomość jest jak ogień, zniszczy i pogrąży w morzu płomieni wszystko co istnieje w Twoim świecie. Gdy rodzina, władza, sława i pieniądze przestaną Cię motywować, a ich miraż pobudzać, pozostanie Ci wśród wrzasków o opętanie i egoizm podążać wśród gwiazd, czarnych dziur otchłani ku satysfakcji najgłębszej, pełnym rozkoszy i błogości spełnieniu.

 

 

—————

 

 

Zachęcam do ściągnięcia mojej książki „Co z tymi kobietami?” jako darmowego e booka KLIK. Jeśli się spodoba, zawsze można dostać ją w każdej księgarni, na terenie całej Polski. Zapraszam wszystkich serdecznie na mój fanpage KLIK, Bardzo jestem wdzięczny wszystkim tym, którzy poczuwają się do dbania o cały ten interes i go finansują KLIK.

0

samiec http://www.samczeruno.pl

Mojemu ciału dano imię Marek. Przepchnięto je przez szkołę z tytułem ekonomisty. Teraz te ciało działa jako pisarz, ale kim tak naprawdę jestem, nie mam kurwa bladego pojęcia.

126 publikacje
85 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758