Piotr Wolwowicz to bohater ostatnich dni. Pochylają się dziś nad nim z troską nawet europosłowie. Słusznie zresztą, ponieważ to co zrobiła jurorka Zapendowska, radząc młodemu chłopakowi na oczach milionów Polaków, aby „nie śpiewał patriotycznych piosenek, bo to jest coś okropnego” uznać trzeba za skandal.
Mimo to ośmielam się stwierdzić, że występ Wolwowicza nie spodobał mi się i gdybym był jurorem „Must Be The Music” nie rekomendowałbym go do dalszej części programu. Chłopak zaśpiewał słabo, z jakimś wibrato w głosie, rozwlekle, zbyt dramatycznie, z manierą właściwą słynnemu przed laty „Tercetowi Egzotycznemu”, za którą nie przepadam. To pewnie kwestia gustu i muzycznej wrażliwości – w moim przypadku są właśnie takie i nic na to nie poradzę.
Byłem zwyczajnie rozczarowany, lecz nie samą piosenką, gdyż uważam ją za piękną, ale interpretacją zaproponowaną przez Piotrka. Posłuchajcie Rosiewicza, w jak naturalny, zwyczajny sposób śpiewa o miłości do ojczyzny. Wolwowicz – moim zdaniem – zrobił to w sposób pretensjonalny, nazbyt podniosły, a „Pytasz mnie” – choć piękna – to przede wszystkim zwykła, prosta piosenka.
Oczywiście oburzające było zachowanie jurorów, którzy – jak wynika z wygłoszonych przez nich opinii – zdyskwalifikowali Piotra za repertuar, a nie za sposób wykonania. Nie rozumiem dlaczego utwór Andrzeja Rosiewicza jest gorszy od gniota „Różowa taczka”, którego Zapendowska i reszta jurorów zakwalifikowała do dalszej części programu. Może z powodu tekstu? Przyjrzyjmy się zatem obu. W zaśpiewanej przez Piotrka Wolwowicza piosence jej bohater na pytanie co go trzyma w Polsce odpowiada:
Może to zapomniana dawno gdzieś muzyka
Może melodia, która w sercu cicho brzmi
Może mazurki, może walce Fryderyka
Może nadzieja doczekania lepszych dni
Z kolei tekst wykonanej przez Saturn Band „Różowej taczki”, którą Kora Jackowska uznała za „kwintesencję muzyki” i która tak bardzo spodobała się jurorom, że aż podrygiwali i śpiewali z publicznością, brzmi tak:
Jesteś najpiękniejsza z całej wsi,
więc rozrzutnik kupię ci.
Ty będziesz moja, ja będę twój,
razem będziemy wywalać gnój.
Przytaczam fragmenty obu tekstów, by nie było wątpliwości jaki poziom prezentują. Chętnie też dodam, że walory muzyczne obu piosenek trudno porównać, bo jak zestawić obok siebie prymitywne disco-polo z piękną balladą? Nie będę też wspominał o kulturze muzycznej wykonawców obu kompozycji, bo i w tym przypadku Wolwowicz zaprezentował się o niebo lepiej od Saturn Bandu.
Tym niemniej podtrzymuję swoją opinię o występie Piotra – nie podobał mi się z powodów, o których napisałem wyżej. Oczywiście możemy i powinniśmy krytycznie ocenić jurorów programu „Must Be The Music”, ale znajmy umiar w ocenie występu Wolwowicza. Nie zagłaszczmy go na śmierć. To zdolny muzyk, potrzebuje tylko mądrzejszych rad niż te, jakich udzieliła mu Zapendowska.
Nie tylko o sporcie - w blasku slonca, bez sciem i mrocznych tajemnic.