Bez kategorii
Like

Nie ustalaj faktów, tylko od razu wybierz winnego

11/01/2013
1093 Wyświetlenia
5 Komentarze
23 minut czytania
no-cover

Kiedy policja ma prawo kogoś zatrzymać? Jeśli zachodzą przesłanki ukrycia się, ucieczki, lub nie da się ustalić tożsamości? Otóż nie tylko wtedy. Także, gdy masz przy sobie dowód tożsamości, nie uciekasz, nie ukrywasz się, nie stawiasz oporu…

0


21 stycznia minie rok od mojej przygody z  policją. O co poszło? Jest noc z 20-go na 21-go stycznia 2012 roku. Bawię się na dyskotece. Jestem tam już po raz en-ty. Zbliża się godzina 2:00 w nocy. Widzę jak jakieś podpite łebki zaczepiają mojego znajomego. Ten prosi mnie o pomoc. Podchodzę i mówię im, żeby go zostawili odciągając im ręce od niego. I od tego się zaczęło. Pijany koleś wpadł w furię rzucając się na mnie z pięściami i kopniakami. Szybko wyjąłem z kieszeni gaz pieprzowy i go psiknąłem. Od razu podziałało; agresor złapał się za oczy i jego agresywne zachowanie zostało od razu stłumione.

 

Poszedł ze swoimi kolegami cały załzawiony i zaczerwieniony do toalety przemyć sobie oczy. Niestety, nie wziąłem pod uwagę, że gaz się rozpyli na cały lokal, tym bardziej iż była w nim włączona silna klimatyzacja co dodatkowo spotęgowało rozprzestrzenienie się gazu. Ludzie wpadli w panikę: „Ktoś rozpylił gaz! Co za debil to zrobił ?!” Wszyscy uciekli na korytarz, część osób zabrała z szatni ubrania i szykowała się do wcześniejszego wyjścia. Ochroniarze zebrali się i groźnymi głosami grzmieli „Niech się przyzna ten, który to zrobił! Obiecujemy nie zawiadamiać policji i wyjaśnimy sprawę polubownie!” Wtem wrócił z toalety „poszkodowany” który mnie zaatakował (i poniósł konsekwencje hehe) z płaczem, że to jeden z nas – ja, albo  tamten mój znajomy –  go psiknął gazem. Ochroniarze przekonali się do niego. Naciskali na nas „to jeden z was, przyznajcie się, to was wypuścimy”. Trzymali nas przy wyjściu i nie wypuszczali. Czyli jednym słowem wymuszali przyznanie się, albo nie wypuszczą nas do domu.

 

Taki drobny szantaż okazał się jednak skuteczny. Miałem już dość  tego całego zamieszania, więc… przyznałem się. I teraz żałuję tej decyzji. Wytłumaczyłem ochroniarzom, że pijany koleś mnie zaatakował, a ja W OBRONIE go psiknąłem tym gazem! No więc obiecaliście nie wzywać policji gdy sprawca się przyzna, no to przyznaję się! Niestety, rzeczywistość pokazała jakimi podłymi kłamcami są ludzie. Ochroniarze zawołali kierowniczkę lokalu, i wtedy wspólnie zaczęli mnie opluwać jaki to ja nienormalny i głupi, bo „rozpyliłem sobie bez powodu gaz w klubie!” Nie docierało do nich kompletnie NIC, że była to obrona konieczna, gdyż napastnik mnie zaczął bić a ja żeby się obronić użyłem do tego gazu! No więc wyjaśniliśmy sprawię, ciao – chciałem już zakończyć drakę. Jednak im to nie wystarczyło. – A gdyby się rzucił na mnie z nożem, i bym go tak samo psiknął w obronie gazem, to też byście ZE MNIE zrobili sprawcę, a z tego bandyty „poszkodowanego”? To ich dodatkowo rozdrażniło, nie chcieli zrozumieć tych tłumaczeń. Wyzywali mnie i obwiniali, oddałem im ten gaz który wcześniej schowałem. Dalej mało, kierowniczka wezwała policję… Chyba nie chciało im się do tego przyjeżdżać, bo czekaliśmy na ich przyjazd grubo godzinę. Nie uciekałem, czekałem grzecznie na ich przyjazd. Poczułem, że robi się bardzo nieciekawie, wiec zadzwoniłem po ojca, żeby mi pomógł i był świadkiem w razie czego. Przyjechał po chwili. A później policjanci. Znam ich doskonale z widzenia,  Ten pierwszy – T. – wszedł i kazał mi dać gaz. Dałem mu. Następnie zabrali mnie na dwór i zaprowadzili do radiowozu. Nie chcieli słuchać moich wyjaśnień ani ustalić faktycznego przebiegu zdarzeń. T. otworzył tylne drzwi od kabaryny i kazał mi wszystko wyjąć z kieszeni i wsiąść do środka.

Zapytałem go czy będę zatrzymany albo aresztowany i na jakiej podstawie? Nic nie odpowiedział, tylko zaczął burczeć i drzeć się, żebym wsiadał i go nie wkurwiał. Obydwaj policjanci zniknęli na jakieś pól godziny. Zapewne rozmawiali z kierowniczką klubu, która oczywiście słowem nie wspomniała jak doszło do całego zdarzenia oraz dlaczego psiknąłem tamtego jegomościa gazem. Wrócili do radiowozu, a zaraz podbiegł do nich ten pijany „pokrzywdzony” i żalił im się jak ja go psiknąłem i przeze mnie teraz łzawi i kaszle od gazu! Krzyczałem przez kraty i szybę, że on kłamie, że w rzeczywistości on mnie zaatakował a ja w obronie go psiknąłem gazem i teraz struga biedną ofiarę! Policjanci udali, że mnie nie słyszą. Zawieźli na komendę. Przebadali alkomatem. Trzy razy. Wynik: całkowicie trzeźwy. Potem drugi z nich zaprowadził mnie do… celi! Zaparłem się na nogach i zażądałem wyjaśnień „Ale dlaczego? Po pierwsze to ja zostałem napadnięty, a po drugie to jakie macie przesłanki że się ukryję, ucieknę, albo że nie możecie ustalić mojej tożsamości?” Oczywiście policjant znów nie chciał słuchać żadnych uwag, tylko wydarł się „WŁAŹ KURWA!”.

Siedziałem tam około 30-40 minut. Wołałem ich, żeby mnie wypuścili do toalety, ale oni udawali, ze tego nie słyszą, tylko jeden z nich skrzyknął „ej, co ty tam robisz z tymi kratami?” Bo uderzałem w kraty. To usłyszał, ale że chcę pójść się wysikać to już nie! Mogłem im nalać w tej celi hehe. Zostałem w końcu wypuszczony. Ten co mnie wyprowadzał wydzierał się „ZABIERAJ KURWA TE DOKUMENTY! SZYBCIEJ!!! SPIERRRDALAJ! A JAK CIĘ GDZIEŚ SPOTKAM, TO CIĘ ZNOWU ZAMKNĘ!” Oooż ty – pomyślałem sobie – nie daruję ci tego. Z racji tego, ze byłą to noc z piątku na sobotę, poszedłem do sądu w poniedziałek złożyć tam zażalenie na to zatrzymanie. Haha i zgadnijcie kogo tam spotkałem? 🙂 Tych dwóch. Patrzyli na mnie z głupim uśmieszkiem 🙂 Chyba zorientowali się, że przesadzili z tą całą szopką z alkomatem i zatrzymaniem w celi, i domyślili się, że im tego nie puszczę płazem. Z pewnością wiedzieli w jakiej sprawie przyszedłem tego dnia do sądu 😀 Niestety, po tygodniu dostaję z sądu wiadomość, że „zatrzymanie nie miało miejsca, ponieważ tak wynika z dokumentów przesłanych przez KPP”. No tak, bo nie dali mi żadnych kwitów, ani protokołów do podpisania. Ciekawe dlaczego? Żebym nie mógł im później udowodnić zatrzymania? Zawiadomiłem o tym prokuraturę apelacyjną. Dzięki niej wszczęto śledztwo w prokuraturze rejonowej we W. Pewnie żeby wykluczyć stronniczość, chociaż w rzeczywistości jej „obiektywizm” niczym się w zasadzie nie różnił od miejscowej prokuratury z Z. Dwa razy tam jeździłem z ojcem, który byłem świadkiem całego zdarzenia. I co się w końcu okazało? Że śledztwo zostało umorzone… z braku znamion przestępstwa. Pani prokurator oczywiście napisała całe postanowienie w wersji przychylnej policjantom „Dnia tego i tego P. rozpylił gaz w klubie muzycznym. Wezwany na miejsce patrol…” i już tutaj widzimy, że prokuratorka nie zadała sobie trudu wspomnieć choćby jednym zdaniem, że zostałem zaatakowany przez jednego z imprezowiczów, dlatego w obronie koniecznej go psiknąłem, co stłumiło jego atak.

No dobra, pomijając ustalenie winy zajmijmy się teraz zasadnością zatrzymania. Czy byłem agresywny? Czy stawiałem policjantom opór? Czy próbowałem uciekać, lub ukrywać się? Czy nie miałem przy sobie żądnych dokumentów, przez co „nie można było ustalić mojej tożsamości”? A co im niby wyciągałem z kieszeni? Jak niby wszedłem do klubu bez dowodu, skoro przy wejściu każdemu sprawdzają dowód osobisty? Jak się dowiedziałem później z ich zeznań: „On chyba nie miał przy sobie dowodu osobistego, więc pojechaliśmy z nim na komendę, żeby zweryfikować jego dane”. Albo równie ciekawe jest inne tłumaczenie „On wcale nie został zatrzymany, nie siedział w żądnej celi, ani w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych (PDOZ). Byłem z nim tylko w przejściówce gdzie stał alkomat dla wydziału ruchu drogowego. Ja cały czas z nim tam siedziałem, kolega nie zamknął go w celi, ani tym bardziej nie zamykał krat.” HAHAHAHA! Proponuję w takim razie posadzić nas wszystkich na wykrywaczu kłamstw. Nie miałem dowodu osobistego, nie byłem zamknięty w celi, tylko siedziałem razem z jednym z policjantów w przejściówce, ani nie byłem zamknięty za żądną kratą. Ten drugi oczywiście nie wypowiadał w moim kierunku żadnych wulgarnych słów, ani gróźb. Po prostu kryształowi, szczerzy do bólu funkcjonariusze! Dyżurni oczywiście też „nie słyszeli żadnych krzyków o wyjście do toalety”, ani także „nie widzieliśmy, żeby był zamykany za kratami”. Zażalenie w miejscowym sądzie rejonowym również nic nie dało. Zasłaniając się jakimś niezrozumiałym bełkotem ostatecznie stwierdzili, że „prokuratura słusznie umorzyła śledztwo”, a „jej działania wyczerpały wszystkie środki niezbędne do przeprowadzenia rzetelnego śledztwa, a skarżący wdaje się jedynie w polemikę z sądem przekonując do swoich subiektywnych odczuć”. HAHAHAHA! A subiektywna wersja zdarzeń osoby zawiadamiającej policję? To już jest ok? Nie mam siły już się tym wszystkim denerwować, pozostał mi jedynie cywilny pozew przeciwko policjantom i kierowniczce klubu. Ale czy coś na tym ugram? Następnym razem np. ktoś mnie okradnie, przyjedzie policja i…. MNIE zamknie oskarżając o kradzież!

PS. Ja wiem, że zrobiłem błąd używając gazu w zamkniętym pomieszczeniu, no ale nie o to się cała sprawa rozchodzi, tylko że jakoś nagle wszystko skupiło się na tym psiknięciu, a nie na podpitym chuliganie! A poza tym po co ochroniarzom w marketach gaz pieprzowy? Będą go tam w środku używać?? No właśnie. Tak więc zastanówcie się, zanim mnie w prostacki sposób zaczniecie obrażać stwierdzeniami typu „trzeba mieć #$%$^% w głowie, żeby gaz rozpylać w pomieszczeniu” itd.  Ileż to już przypadków w Polsce było, że człowiek został napadnięty przez uzbrojonego zbira i w obronie własnej go np. zastrzelił. I kogo wtedy sądzili? Kto wtedy stał się winnym?

 

******************************

 

AKTUALIZACJA

 

Załączam akta ze sprawy. Na czerwono podkreśliłem ewidentne kłamstwa (nie wiem, czy celowe, czy wynikające z błędnego przekonania), a na zielono ciekawostki na które warto zwrócić uwagę. Pod każdym zdjęciem komentarz prostujący niedorzeczności.

1.Tłum nie był wzburzony, nie był agresywny. To takie tłumaczenie. Czyli mam rozumieć, że groźby i zastraszanie na komendzie były „w celu zapewnienia mi bezpieczeństwa”?

2. Ciekawe jak mogły padać pod moim adresem wyzwiska, skoro nie czekałem na policję na zewnątrz, tylko w środku, w pokoju ochrony? Tłum ludzi na zewnątrz nie miał pojęcia kto jest sprawcą rozpylenia gazu, więc jak mogli mnie wyzywać?

3.Tak tak, ojciec był wściekły, obwiniał mnie i kłócił się. Co jeszcze? Może kazał im mnie zamknąć i przetrzymać? Ojciec po prostu spokojnie mi powiedział, że niepotrzebnie użyłem gazu w pomieszczeniu, że mam teraz nauczkę. To wszystko.

4.Haha, policjant był niby ze mną w przejściówce? Tzn. razem ze mną się zamknął w tej celi? Jak było naprawdę: Najpierw mnie ten Grzesiek zaprowadził do pomieszczenia z alkomatem (tam faktycznie nie było krat i siedział on razem ze mną), ale po zbadaniu przyszedł Tomasz i mnie zaprowadził do KOLEJNEGO POMIESZCZENIA, tym razem do CELI I ZAMKNĄŁ W ŚRODKU NA KLUCZ!!! I tam pod tą celą chodził w kółko Grzegorz i na moje pytanie ile będę tam siedział, odpowiedział: 72 godziny, no może 48.

5.Nieprawda. W lokalu mi go zabrałeś i oddałeś dopiero gdy wychodziłem z komendy (na chwilę przed groźbami że mnie znowu zamkniesz i żebym spierdalał).

6.Jasne, wymyśliłem sobie te wulgarne słowa? A gdybym to nagrywał i potem miał dowód, to co byś wtedy powiedział? Kazaliście mi opróżnić kieszenie ze wszystkiego, nawet z aparatu fotograficznego (!,) żebym czasem nie nagrał niewygodnych momentów na komendzie? Pieniądze też musiałem oddać na czas zatrzymania (!), na szczęście wróciły do mnie w całości.

 

7.  Przecież zabraliście mi wszystkie dokumenty które miałem przy sobie. Nie było wśród nich dowodu osobistego? Ciekawe… To jak wszedłem do klubu, skoro każdego tam legitymują? A co wam niby pokazałem jeszcze przed wtrącaniem do radiowozu??

8.Hahaha. W pomieszczeniu z alkomatem – tak, siedziałeś ze mną, ale cały czas pomijacie wzmiankę o zamknięciu mnie w oddzielnej celi po wyjściu z tej przejściówki z alkomatem!!!

9. Ale uderzanie w kraty słyszałeś, na co natychmiast zareagowałeś „Ej, co ty tam robisz z kratami?”

 

Poniżej zeznanie oficera dyżurnego:

no comment

A tutaj decyzja o umorzeniu:

9. Fakt, ale czemu prokuratorka „zapomniała” dodać, co była przyczyną rozpylenia gazu i w jakich okolicznościach?

10. Tłumaczenia z prokuratorskiego rozumowania: „Bo policjanci tak powiedzieli, więc wierzę im, a nie tobie. Nawet jak masz świadków, to i tak ich nie przesłucham, bo im też nie wierzę.”

 

11. No to jak w końcu?

a) zatrzymano mnie „w obawie o moje bezpieczeństwo i agresywny tłum”

b) ponieważ „chyba nie posiadałem przy sobie dowodu osobistego, więc trzeba było mnie zweryfikować”

c) „narozrabiałem i musiałem liczyć się z konsekwencjami” – tak jak to później mi napisał na forum jeden z tych policjantów (ten co burczał do mnie, czyli Tomasz)

Ciąg dalszy, tym razem zażalenie:

I odpowiedź sądu:

 

Tłumaczenie: Policja zawsze ma prawo cię zamknąć/oskarżyć/zatrzymać/naubliżać/pogrozić/kłamać/zabrać rzeczy/pomówić/zastraszać/szantażować/oszukiwać itd. Po prostu jak postanowimy, że cię udupimy, to znaczy, że cię udupimy! I wszelkie skargi i zażalenia do prokuratur i sądów są jedynie formalnością „na pokaz”, żebyśmy stworzyli pozory, że „zajmujemy się sprawą”. W rzeczywistości jesteśmy zawsze po stronie naszych (czyli policjantów, prokuratorów, sędziów) i nawet jeśli doskonale wiemy, że kłamią i wyrządzili ci krzywdę, to i tak im nic nie zrobimy, bo nie będziemy przecież szkodzić swoim ludziom! A winny i tak zawsze będziesz TY, i nawet jak policjanci zeznają, że wylądowało UFO i pobili ich kosmici, to zawsze przychylimy się do ich wyjaśnień i zawsze im we wszystko uwierzymy. Nawet jeśli byłeś trzeźwy i masz wydruk z alkomatu jako dowód, to i tak my wiemy lepiej, że jednak NIE BYŁEŚ trzeźwy! Masz świadków pogrążających policjantów? To my stwierdzimy, że nie trzeba przesłuchiwać tych świadków! Coś nie pasuje?? Czyli wdajesz się z nami w polemikę i forsujesz swoje subiektywne odczucia. Zapomniałeś chyba kto tutaj rządzi! Tak było w PRL-u i teraz też tak jest, no bo co wy nam możecie zrobić? My jesteśmy władzą, my jesteśmy organami ścigania i możemy sobie wsadzać kogo chcemy, na ile chcemy i nawet eliminować niewygodnych świadków („samobójstwa” zabójców Olewnika, którzy mieli wydać zleceniodawców). Dlatego prokuratura zawsze „wyklucza udział osób trzecich”. Zawsze „samobójstwo” zdarza się w piątek, a sekcja zwłok dopiero w poniedziałek (trucizna już zdążyła się ulotnić z organizmu) Skoro w takich grubych sprawach jest tyle matactwa, kręcenia, niewyjaśnionych zdarzeń, to co dopiero przymknąć i pogrozić jakiemuś zwykłemu obywatelowi np. za 0,0001 gram zielska, czy przekroczenie prędkości o 1km/h ?

 

Oto jak przebiegło zatrzymanie mnie:

*****************************

Na koniec ciekawostka:

Policjant który mi wygrażał i kozaczył pokazując „kto tutaj rządzi” – półtora roku później złamał nogę. Miał gips aż do kolana. Niestety… wrócił do pracy.

Klub Amber w Żarach został zajęty przez komornika, a teraz wystawiony ostatecznie na sprzedaż. Powodem były długi właściciela obiektu, który przestał swoim pracownikom wypłacać pensje, w efekcie czego pracownicy pozwali go i dzięki temu wyegzekwowali należność. Pieniądze zostały uzyskane ze sprzedaży przez komornika kilku nieruchomości i ruchomości należących do właściciela spółki Hydrobiel. Ale to już inny temat, zupełnie nie związany z moim 🙂

Hmmm, jak widać Bóg nie rychliwy, ale… 🙂

0

scorpionx

2 publikacje
2 komentarze
 

Dodaj komentarz

Authorization
*
*
Registration
*
*
*
Password generation
343758