18 luty 2011, 21:40 W ostatnich dniach mamy cały wysyp konferencji i antykonferencji poświęconych wyjaśnianiu (lub zaciemnianiu patrząc z innego punktu widzenia) przyczyn tragiczej w skutkach dla naszej Ojczyzny, katastrofy w Smoleńsku w ubiegłym roku. Mnie najbardziej zaciekawiłł sequel MAK II. Operacja błysk. Ich konferencja jak zwykle z zaskoczenia. "Nasz" premier Tusk jak zwykle zaskoczony niczym dziecko. Niektórzy uczestnicy niemal wyrwani z łóżek. Część potencjalnych uczestników ponoć zrezygnowała sama z udziału w konferencji choć sami potencjalni zaproszeni nie wiedzieli, że zrezygnowali. Przebieg konferencji standardowy. Miękkie pytanie wielokrotnie już zadawane wcześniej i odpowiedź fachowca o genialnych rosyjskich małpach obsługujących rosyjskie radary i polskich pilotach latających na najgenialnej skonstruowanym samolocie świata (bez Kozery powiem – wszechświata!), z obsługą którego nawet idiota sobie […]
18 luty 2011, 21:40
W ostatnich dniach mamy cały wysyp konferencji i antykonferencji poświęconych wyjaśnianiu (lub zaciemnianiu patrząc z innego punktu widzenia) przyczyn tragiczej w skutkach dla naszej Ojczyzny, katastrofy w Smoleńsku w ubiegłym roku.
Mnie najbardziej zaciekawiłł sequel MAK II.
Operacja błysk. Ich konferencja jak zwykle z zaskoczenia. "Nasz" premier Tusk jak zwykle zaskoczony niczym dziecko.
Niektórzy uczestnicy niemal wyrwani z łóżek. Część potencjalnych uczestników ponoć zrezygnowała sama z udziału w konferencji choć sami potencjalni zaproszeni nie wiedzieli, że zrezygnowali.
Przebieg konferencji standardowy. Miękkie pytanie wielokrotnie już zadawane wcześniej i odpowiedź fachowca o genialnych rosyjskich małpach obsługujących rosyjskie radary i polskich pilotach latających na najgenialnej skonstruowanym samolocie świata (bez Kozery powiem – wszechświata!), z obsługą którego nawet idiota sobie poradzi.
Potem kolejne bezproblemowe pytania polskich dziennikarzy z wiodących stacji, zadawane to z Rosji, to za pomocą telemostu z Warszawy. Tłumacz także tłumaczył bez żadnych problemów.
Nagle wydarzył się cud.
Wydarzył się w momencie zadawania pierwszych konkretnych (czytaj trudnych, niewygodnych) pytań ze strony dziennikarzy redakcji i stacji uważanych za szkodliwe dla przyjaźni polsko-rosyjskiej.
Trzy proste pytania polskiego dziennikarza i zaskakująca reakcja tłumacza:
"Nie potrafię tego przetłumaczyć"
Po refleksji, że to zbyt naciągany argument poprawka:
"Nie rozumiem pytań"
Do tej pory byłem przekonany, że tłumacz jest od tłumaczenia a nie od rozumienia zadawanych pytań, ale człowiek się uczy jak widac całe życie.
Oczywiście odpowiedzi na niezrozumiałe pytania były, ale takie jakby ich nie było.
A potem najlepsi rosyjscy fachowcy (pisane wężykiem) zmęczeni skończyli szybko konferencję i dziennikarze mogli owym fachowcom skoczyć tam, gdzie dziennikarze mogą Panów majstrów w d..pę pocałować.
"My, Bydlo dozynane i patroszone, plugawe karly, dinozaury na wymarciu, mohery - opluwane przez PO i "przyjazne im media", bez prawa glosu do krytyki obecnie rzadzacych, bo "to jest agresja". My Naród!"