„Rusza narodowy spis powszechy, czyli spiszmy się dla Europy” – głosi jedno z haseł zachęcających obywateli do poddania się przymusowej lustracji.
Czy nasze dane zostaną przekazane Komisji Europejskiej? Jakim prawem?
Na portalu tvn24 podana jest dokładna informacja, co trzeba zrobić, by "spisać się" przez internet. Aby tego dokonać, trzeba wejść na stronę: www.stat.gov.pl lub www.spis.gov.pl. i wybrać zakładkę formularz elektroniczny. Następnie należy się zidentyfikować. W tym celu wystarczy podać PESEL oraz NIP lub, zamiast NIP-u , miejsce urodzenia i nazwisko panieńskie matki. Dzięki temu otrzymamy login i hasło, które umożliwią nam wypełnienie formularza.
Spis jest obowiązkowy, art. 23 Ustawy "O narodowym spisie powszechnym ludności i mieszkań w 2011 r." mówi…
Kto:
1) wbrew obowiązkowi określonemu w art. 8 ust. 3 i 4 nie przekazuje posiadanych danych objętych spisem,
2) wbrew obowiązkowi określonemu w art. 9 ust. 1 odmawia udzielenia ścisłych, wyczerpujących i zgodnych z prawdą odpowiedzi na pytania dotyczące danych określonych w ustawie i załączniku do rozporządzenia nr 763/2008
– podlega karze grzywny.
I tu pojawia się moja pierwsza wątpliwość – spis w sposób zasadniczy dotyka prywatności obywatela, a jeżeli tak, to przymus udzielania informacji dotyczacych danych osobowych oraz zwyczajów i zachowań, w sposób oczywisty łamie Konstytucję RP (art. 47), będącej gwarantem prawa do zachowania prywatności.
Druga wątpliwość dotyczy prawa do wglądu i zmiany danych, nic na ten temat nie znalazłam, więc nie wiem, czy nie zostało w przypadku NSP złamane. Wątpliwość trzecia dotyczy łatwości rejestracji przez osobę podszywającą się pod kogoś innego – pesel, data urodzenia, nazwisko matki nie są informacjami trudnymi do zdobycia.
I ostatnia wątpliwość, zasadnicza, dotyczy tego, co stanie się z danymi, które w najlepszej wierze wpiszemy w spisowym formularzu, bądź podamy rachmistrzowi (swoją drogą, ta nazwa jest całkowicie nieadekwatna do roli, jaką pełnią osoby zbierające dane, może pora ją zmienić) i czy prawdą jest, że zostaną one przekazane Komisji Europejskiej? Jeżeli tak, to w oparciu, o jakie prawo krajowe to się stanie?
Jako obywatelka RP nie życzę sobie by informacje na temat mojego życia prywatnego wyszły poza granice mojego państwa!
Oczekuję reakcji Rzecznika Praw Obywatelskich oraz Trybunału Konstytucyjnego.
Oczekuję również wsparcia ze strony czołowych publicystów, którzy w odniesieniu do oświadczeń lustracyjnych z 2007 roku nawoływali do
obywatelskiego nieposłuszeństwa, więc i w tym przypadku na pewno nie zawiodą.
Przypominam, że TK uznał oświadczenie lustracyjne za niekonstytucyjne m.in. w punkcie dotyczącym przymusu i kar za jego niezłożenie, bądź złożenie oświadczenia fałszywego. Jeżeli żyjemy w państwie prawa – a optymistycznie zakładam, że tak jest – to prawo nie może byc traktowane wybiórczo, w zależności od tego, jak bardzo wpływowej grupy dotyczy.
Podsumowując, nie widzę sensu robienia powszechnego spisu, ale nie miałabym nic przeciwko niemu, gdyby był dobrowolny. Tak, jak jest w Stanach Zjednoczonych.
I żeby była pełna jasność, nikogo nie namawiam do łamania prawa. Tym wpisem apeluję do odpowiednich organów o poprawienie prawa złego (głupiego, a tym samym wywołującego naturalny opór)… prawa, które, moim zdaniem, jest niezgodne z Konstytucją. Można to było zrobić w przypadku ustawy lustracyjnej, wierzę, że można i teraz.