Gdy byłem młody, (do jakiegoś stopnia nadal tego rodzaju podejście panuje w żeńskiej części mojej bliskiej rodziny) wpajano mi, że siła fizyczna nie jest istotna, że bycie mądrym, inteligentnym i sprytnym jest ważniejsze.
Czy wynika to z tego, że byłem wychowywany głównie przez matkę? Zapewne – ojciec na pewno by tego mi nie wpoił, bo on z rodzaju twardzieli jest! Miało to (złe wychowanie) dla mnie wiele nieprzyjemnych konsekwencji. Ot choćby w bójkach nie zawsze wygrywałem (tak, nie wydaje Ci się – to eufemizm na przegrywanie). Po zremisowanej bójce z „Bulmą” mam symetrie ciała zaburzoną – lewe żebro (które pewnie uległo wtedy złamaniu lub co najmniej jakiemuś odkształceniu – bolało jak diabli przez dobre kilka tygodni) bardziej mi wystaje.
Do tego zapewne miałem gorsze „branie” u panien. Lokalne dresy miały lepsze wzięcie niż ja – wysoki, inteligentny, mądry, oczytany chłopak (to temat na osobne wpisy…). Wracając do siły… Jesteś silny – to cieszysz się szacunkiem, nie jesteś silny to ci silniejsi chodzą po tobie. Sam tego doświadczyłem… „Mrówa” – dres z klasy z którą mieliśmy lekcje wychowania fizycznego w gimnazjum na zakończenie gimnazjum zabrał mi kwiatka, którego miałem dać jednej z moich nauczycielek. Nie mogłem nic zrobić (czytaj wpierdol mu spuścić), bo chłopak był silniejszy niż ja – chodził na siłownie, do miejsca którym nauczono mnie gardzić. Chyba nie muszę opisywać przypadków w których zostałem „wyczesany z kasy” na ulicy przez nieuzbrojonego dresa? Na swoją obronę dodam tylko, że często udawało mi się skutecznie „targować” (nie zabierali mi wszystkiego – zostawiali mi pieniądze na bilet itp.). Gdybym był silniejszy tego typu sytuacje zapewne zdarzały by się dużo rzadziej – mniej dresów śmiało by podejść do mnie, bo wiedzieli, że może wiązać się to z potencjalnym uszkodzeniem ich niemytego ciała.
Chcesz swemu małemu dziecku (zwłaszcza synowi) zrobić przysługę – zapisz go od małego na naukę sztuk walki (boks, BJJ, MMA, karate, aikido, judo…) w trochę późniejszym wieku (powiedzmy 13-15 lat) kup mu również karnet na siłownię. To prawdopodobnie najlepsza inwestycja jaką możesz zrobić w życie seksualne, pewność siebie i ogólny sukces swego dziecka. Tak, nawet jeśli Twoje dziecko jest miłe, grzeczne i spokojne (jak ja byłem). Właściwie to zwłaszcza wtedy… Twoja kobieta/żona/matka dziecka coś tam gada, że to bez sensu, że nie. Każ jej zamilczeć, bo widocznie żyje w świecie telenowel i Teletubisiów.
Si vis pacem para bellum zaczyna działać już w przedszkolu…
Inaczej Zielony Karzel Reakcji. Na blogu pisze o Peak Oil, rolnictwie, diecie czlowieka i hodowli zwierzat ekologii stosowanej, ochronie srodowiska, permakulturze. Ostatni coraz czesciej równiez o relacjach damsko-meskich http://permakultura.n