Wiersz napisałem kilka miesięcy temu. Gdy mi zlikwidowano konto na Salonie24, zniknął z sieci. Odnalazłem z małymi oporami materii i publikuję tu. Coś się zmieniło? Jesteśmy bliżej odzyskania Rzeczpospolitej dla Polski?
Wybieramy banicję z troski o pojednanie
Modlimy się o pokój a przypełza wojna
Padamy na kolana w gnoju nie walczymy w gnoju
Co jest warta taka modlitwa i troska?
Pojawia się na chwilę w trwodze krzyży
Znika w gadziej chuci hierarchów władzy
Wielki bałwan mruga z projektorów
Pośród podniet na wysypisku śmieci nie sprzątamy
One nas pożerają trawią w gorączce przemienienia
Aż przemieniamy nasze ciała w padlinę
Aż wypijamy do dna czarę mroku
W czerwonym cieniu smug sklerozy Nic
Nie rozświetla nadziei
Nie ożywia wiary
Nie kończy agoni na mogiłach niewinnych ofiar
Błogosławiony niech będzie ekran
Pieczęć pamięci złamana
Nabijają się z nas
Nabijają nam łajdackie pieczątki na czoła
Przykuwają do transmiterów hipnozy
Nie zasypiają bez drwin i szyderstw
Bez podania nam dobowej dawki psychotropów
Pośród szczerzenia zębów
Czołem towarzysze Czołem
Mijają dni i noce a my nie budzimy orła
Nie pomagają elektrowstrząsy i upadki
Nie słuchamy spiskujących proroków
Konwulsje w letargu ślinotok plwanie
Diagnoza: wirusowe zapalenie mózgu
Leczenie: ciągłe pranie mózgu
W szpitalu psychiatrycznym składają kukułcze jaja
W cieniu gniazd dawnych królów burzą pomniki
Garść czerwonych tabletek na głębsze uśmierzenie bólu
Karmcie nas podtrzymujcie na tronach
My was poprowadzimy
Nie przeminie to pokolenie
A karmić będziemy śmierć