Zarówno obecne jak i te sprzed dekady rządy PiS charakteryzują się stałymi, natarczywymi atakami ze wszystkich możliwych stron i o każdy drobiazg.
Cel tego jest oczywisty, oderwać od normalnej pracy i zamęczyć bezustannym molestowaniem.
Różnica w sytuacji polega na tym, że wówczas nie było możliwości utworzenia własnego rządu i trzeba było sklecić rząd koalicyjny, w którym koalicjanci mimo opłacenia znacznie powyżej należnego parytetu okazali się nie tylko nielojalni, ale wręcz dywersyjni.
Wprawdzie okazało się, że zapłacili za to zniknięciem ze sceny politycznej, a nawet fizycznym, jednakże okazało się, że to było za mało i dopiero tragedia smoleńska pozwoliła na skuteczne wyeliminowanie PiS’u z rządów na całe osiem lat.
Skutki tych rządów są aż nazbyt widoczne w każdej dziedzinie naszego życia, najgorsze są jednak skutki moralne, które odcisnęły swoje piętno na całym życiu politycznym w Polsce, a nawet na mentalności tych, którzy wystąpiwszy przeciwko ośmioletnim rządom spod znaku platformianego, nie mogą się pozbyć przejętych nawyków.
Należą do nich: – przekonanie, że przejęcie władzy oznacza korzystanie z wszelkiego rodzaju przywilejów i bezkarności nie mówiąc już o odpowiedzialności,
– posłuszeństwo wobec możnych tego świata i starania o ich łaskawość,
– niszczenie wszelkich źródeł ewentualnej opozycji i demoralizowanie społeczeństwa.
Jest to dziedzictwo po PRL, w którym władza „może wszystko”, a rynsztokowy poziom tej władzy obnażyły „taśmy Sowy”.
Zachodzi obawa, że wyzbycie się tych nawyków będzie wymagało wielu lat, o ile oczywiście będzie się chciało z nimi wojować.
Mamy zatem sytuację, w której nadrzędnym zadaniem jest odbudowa postawy moralnej zarówno rządzących jak i rządzonych.
Jest to zadanie trudne, ale wykonalne pod warunkiem, że będzie przestrzegać się określonych reguł,
Pierwszą z nich jest jak najdalej posunięta jawność dochodów ludzi pełniących służbę publiczną. O ile prywatny przedsiębiorca może z różnych względów nie ujawniać zarobków i nikogo to nie zdziwi, o tyle żyjący na koszt podatnika znajdują się pod baczną obserwacją.
Drugą, wzajemne relacje płac, jest to problem istotny w warunkach polskich ze względu na pozostałość po PRL w postaci niskich płac dla szeregowych pracowników. Relatywna rozpiętość płac jest znacznie większa w przypadku, gdy kogoś stać na samochód w zestawieniu z takim, którego na to nie stać, aniżeli taka, w której jednego stać na jeden samochód, a drugiego na dziesięć.
Dość skromny poziom dochodów Polaków, w wysokości nieco powyżej tysiąca zł. miesięcznie na osobę powoduje powszechne uczucie krzywdy w stosunku do tych, którzy wykazują się dochodami przekraczającymi wielokrotnie przeciętną.
Dlatego potrzebny jest wysiłek rządzących ażeby poprawić poziom dochodów Polaków, ale też i zachować umiar w proporcjach.
Przed wojną istniało ustawowe ograniczenie wynagrodzenia z tytułu pracy do maksimum bodajże 2.100 zł. miesięcznie, wyłączeni byli z tego premier, który miał 3.000 zł. i w wojsku marszałek. Szefowie wielkich firm zarabiali nawet znacznie więcej, lecz w postaci dywidend wypłacanych z zysku po zamknięciu bilansu i opłaceniu podatku.
System nagród praktycznie nie istniał, natomiast była wypłacana „trzynastka” stosowana dość powszechnie.
Przy takim systemie płacowym nie wystawia się beneficjentów na żer powszechnej famy jak to ma miejsce w przypadku stosowania „uznaniowych” nagród i to jeszcze w szokującej dla przeciętnego obywatela wysokości.
Oliwy do ognia dolewają narzekania na niedostateczne uposażenia prominentów i porównywania do poziomu płac w bogatych krajach.
Pozornie są to sprawy drugorzędne, ale ich oddźwięk społeczny może zadecydować o wyniku wyborów i dlatego są one tak drażliwe.
Celem nadrzędnym jest odzyskanie utraconej suwerenności, gdyż tylko ten stan stwarza warunki na zorganizowanie państwa odpowiadającego potrzebom i ambicjom narodowym.
Wszelkie działania podjęte w tym kierunku są nie tylko godne poparcia, ale wymagają wprost tworzenia szerokiego frontu walki o niezawisłość.
Powinny być w nim zaangażowane organizacje młodzieży z jedynym, prawdziwym Związkiem Harcerstwa na czele, wielkie organizacje społeczne, a także Kościół instytucjonalny, polska szkoła, a szczególnie polskie kobiety.
Jeżeli chce się stworzyć atmosferę powszechnego zaangażowania w tak wielkie dzieło to nie powinno się rozpraszać sił na drobne utarczki podrzucane celowo przez wroga ażeby odwrócić uwagę od sprawy zasadniczej.
Z przeglądu bieżących spraw widać, że obecna władza w Polsce daje się łatwo wciągnąć w pułapkę sporów o byle co, a co najgorsze daje się podzielić poglądami na sprawy, które mają znaczenie symboliczne dla jej linii ideowej.
Klasycznym przykładem jest ustawa „degradacyjna”.
W moim przekonaniu słabością tej ustawy jest jej niewspółmierny wymiar w stosunku do zbrodni popełnionych przez „generałów”. Począwszy od służby w bolszewickim, krwawym zniewalaniu Polski /co się nazywało „utrwalanie władzy ludowej”/, aż po wypowiedzenie otwartej wojny polskiemu narodowi.
Zbrodnie te podlegają wymiarowi najwyższej kary, przy których degradacja jest tylko jednym z podrzędnych skutków.
Zasadniczą słabością jest brak osądzenia całego PRL, a reszta jest tylko konsekwencją tego stanu.
Dążąc do odzyskania niepodległości trzeba jasno postawić ten cel wobec narodu, wtedy zmieni się stosunek do wszystkich spraw, które zostały celowo sztucznie rozdęte do niebotycznych rozmiarów, jak chociażby sprawa „trybunału” ustanowionego przez Jaruzelskiego dla pilnowania jego władztwa.
Przykład węgierski wskazuje wyraźnie, że droga do niezawisłości nie jest zamknięta, należy tylko nią podążać angażując cały naród i nie tracąc energii na walkę z drobnymi szykanami.
2 komentarz